18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kościół farny w Żorach: Lustra i muzyka przyciągają ludzi do kościoła? A inne ozdoby?

Katarzyna Śleziona
Kościół farny w Żorach
Kościół farny w Żorach
Kościół farny w Żorach: Po ustawieniu na placu kościelnym w żorskim Śródmieściu makiety Starówki, odlewu pocisku radzieckiego, figury Pielgrzyma i śląskiej rodziny proboszcz parafii idzie dalej. Teraz do kościoła chce przyciągnąć ludzi poprzez... lustra, plakaty z niebanalnymi hasłami i muzykę. To kolejne „formy ewangelizacji” ks. Stanisława Gańczorza, proboszcza Kościoła pw. świętych Apostołów Filipa i Jakuba w Żorach. Lustra i muzyka przyciągają ludzi do kościoła? A inne ozdoby?

Kościół farny w Żorach: Lustra i muzyka przyciągają ludzi do kościoła? A inne ozdoby?

Mieszkańcy spacerujący dzisiaj ul. Klimka, jedną z głównych arterii w centrum Żor, mogą zobaczyć przed głównym wejściem do kościoła olbrzymie lustro. Po jego lewej i prawej stronie widnieją dwa fragmenty mówiące o upadku człowieka autorstwa biskupa Teofila z Antiochii i z wymownym na dole hasłem „Oto twarz kogoś, kogo kocha Bóg”. Podchodząc do lustra, od razu zobaczymy w nim swoje odbicie. Drugie lustro znajduje się w kancelarii parafialnej. Jaka jest ich wymowa?

Polub nas na Facebooku

- To wizualna forma ewangelizacji, która działa 24 godziny na dobę. Na tych lustrach znajduje się jedno z odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie nie wierzą. Chcemy zachęcić mieszkańców, aby spoglądnęli w lustro nie tylko po to, by zobaczyli czy nie mają ubrudzonej twarzy lub ubrania. Chcemy, by człowiek mimochodem odczytał widniejące tu treści. To upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu – mówi ks. Stanisław Gańczorz.

Żorskie lustra w obrębie kościoła to pomysł zaczerpnięty z Austrii. - W Austrii, przy niektórych stacjach benzynowych i lokalach, gdzie można coś zjeść, znajdują się podobne lustra, reklamujące np. miejscowe towary, czy region. My ten pomysł przenieśliśmy do naszego miasta – dodaje proboszcz.

Oprócz luster z daleka z ulicy wyróżniają się też wiszące na ogrodzeniu świątyni dwa duże plakaty z hasłami: „My trzymamy z Bogiem” i „Kto w złą pogodę nie idzie do kościoła... W dobrą idzie do piekła”. Czy one są potrzebne?

- Podobne duże billboardy i plakaty drukują franciszkanie w Krakowie. Nasze teksty są niebanalne. Chcemy, żeby poruszały i żeby człowiek mógł się do nich odnieść. Te teksty mówią o tym, że Bóg kocha nas zawsze, niezależnie czy jesteśmy dobrzy, czy źli. Bóg kocha nas bezinteresownie. To byłby śmieszny Bóg, gdyby cieszył się, gdy chodzimy do kościoła i modlimy się, a płacze, gdy zrobimy coś złego. On daje nam ofertę – mówi proboszcz Gańczorz.

- Bóg dał nam zasady i tylko od nas zależy, czy będziemy ich przestrzegać. Podobnie jest w ruchu drogowym. Gdyby wszyscy ludzie jeździli na czerwonym świetle, to byłyby same kraksy, śmiertelne wypadki i osoby ranne – mówi proboszcz, który zapewnia, że na okres Wielkiego Postu i w czasie... wyborów będą wisieć te plakaty.

- Nasze plakaty jednych mogą drażnić, a innym mogą się podobać. To nasze swoiste hasła polityczne, choć nie zajmujemy się polityką. Głosimy nauki Jezusa Chrystusa, a każdy chrześcijan bądź też nie może, choć nie musi, do tych haseł się odnieść: zaakceptować je lub nimi wzgardzić – dodaje proboszcz.

Ciekawie wygląda też plakat na ogrodzeniu od bocznego wejścia do kościoła od strony ul. Garncarskiej. Co na nim zobaczymy? To olbrzymia biała pod nazwą "Brak czasu dla Boga", podzielona na sześć części z rysunki i wymownymi podpisami: Za młody, zakochany, zatroskany, zapracowany,zastary, za późno z obrazkiem trumny.

Kolejną nowością w kościele jest... subtelna muzyka, płynąca z głośników po mszach świętych. Paręnaście godzin muzyki gregoriańskiej, a potem symfonicznej nagrali szafarze z kościoła: Tomasz Truszkowski i Bogdan Wita z zespołu Carrantuohill. Obaj wpadli na ten pomysł. Skąd się wziął? - Panowie idąc do Santiago de Compostela zauważyli, że zmęczeni pielgrzymi wchodzą do kościoła, gdzie płynie muzyka – mówi proboszcz. Wystarczy tylko, że kościelny włączy klawisz, a dźwięki muzyki zaczną się sączyć. Większości parafianom pomysł się podoba, ale niektórym nawet delikatna muzyka przeszkadza. - Ja wolę ciszę, bo wtedy najlepiej można usłyszeć Boga – mówi pani Małgorzata z osiedla 700-lecia.

Wokół placu kościelnego w Żorach możemy zobaczyć kilka ciekawych ozdób, które mają zachęcić ludzi do odwiedzania kościoła.

- Pocisk, lustro makiety dawnych Żor, ale i teraz śląska rodzina to podanie Ewangelii w nowoczesny sposób. To „fragmenty Ewangelii”, które mogą dobitniej dotrzeć do parafian, a nie są przekazywane w sposób łopatologiczny – powiedział nam ks. Stanisław Gańczorz, proboszcz parafii w żorskim Śródmieściu.

- Tu nie chodzi o przekonywanie na siłę ludzi do kościoła, ale pokazywanie za pomocą symboli drogi, którą warto iść aż do zbawienia. Wymyśliłem sobie, aby na naszym placu kościelnym ustawić kilka ciekawych figur - ozdób, przy których ludzie mogliby sobie robić pamiątkowe zdjęcia. Wszystkie są wykonane z żywicy i włókna szklanego - dodaje duchowny.

ROZMIESZCZENIE OZDÓB:

Przy głównym wejściu do kościoła znajduje się lustro, z lewej strony od głównego wejścia na ogrodzeniu wiszą plakaty "Trzymamy z Bogiem" i "Kto chodzi do kościoła", a z prawej strony od głównego wejścia znajdziemy figurę Pielgrzyma.

Z kolei od strony salek katechetycznych znajdziemy makietę żorskiej Starówki, a przy probostwie - znajduje się śląska rodzina. Z kolei od strony ul. Garncarskiej mamy odlew pocisku radzieckiego oraz fragment zniszczonego krzyża, zbeszczeszczonego w Wigilię Bożego Narodzenia 2010 roku na cmentarzu przy ul. Nowej. Wówczas wandale spiłowali zabytkowy krzyż, a figurę Jezusa oblali farbą. Wielu żorzan do tej pory nie może o tym zapomnieć. To, co pozostało po krzyżu, wisi na ścianie kościoła, niedaleko odlewu radzieckiego pocisku.

Natomiast od bocznego wejścia do kościoła od strony ul. Garncarskiej widzimy na ogrodzeniu olbrzymia białą tablicę pod nazwą "Brak czasu dla Boga", podzieloną na sześć części z rysunki i wymownymi podpisami: Za młody, zakochany, zatroskany, zapracowany,zastary, za późno z obrazkiem trumny.

Lustro znajduje się też w kancelarii parafialnej, a w kościele poza mszami możemy usłyszeć delikatne dźwięki muzyki gregoriańskiej, a potem symfonicznej. W okresie Wielkiego Postu muzyka nie jest grana!

WIĘCEJ NA TEMAT NIEZWYKŁYCH OZDÓB:

Najpierw w połowie 2011 roku we wnęce muru świątyni, od strony ul. Garncarskiej, powieszono zniszczony krzyż w Wigilię Świąt Bożego Narodzenia w 2010 roku. To, co z niego pozostało, możemy oglądać na terenie placu kościelnego. Figura Jezusa nie ma głowy i tułowia, ręce opadają, a całość oblana jest czerwoną farbą.

Potem w pierwszej połowie 2012 roku pojawiła się makieta żorskiej Starówki - stoi przy Krzyżu Misyjnym.
To specjalna gablota wysoka na 1 metr, szeroka na 2 i długa na 3 metry, przykryta szkłem. Pod nim widzimy średniowieczną makietę żorskiej Starówki. To pomysł zaczerpnięty z miasta León w północnej Hiszpanii. Tam naprzeciw katedry znajduje się napis "León" w formie stołu i grawerem planu miasta. Z kolei 300 metrów dalej, w kierunku dworca PKP na zachód pojawia się budynek - obecnie siedziba banku, za którym znajduje się model średniowiecznego miasta León. Te dwa pomysły postanowiłem połączyć w jeden i przenieść do Żor - mówi proboszcz Gańczorz.

Po drugiej stronie kościoła kilka miesięcy później, od ul. Garncarskiej, w jednej z wnęk świątyni pojawił się odlew… radzieckiego pocisku rakietowego tzw. „andriuszy. – Jest dokładnym odwzorowaniem w skali 1:1 prawdziwego pocisku z czasów drugiej wojny światowej. Mierzy 1,70 metrów – mówi proboszcz Gańczorz.

Co ciekawe, taki właśnie pocisk znaleziono końcem października 2009 roku, podczas wymiany płyt chodnikowych na terenie placu kościelnego w żorskim Śródmieściu. To pozostałość po ostrzale artyleryjskim Żor dokonanym przez wojska radzieckie w marcu 1945 roku. – Pocisk przed świątynią może przypominać o tej tragicznej karcie w historii naszego miasta – mówi proboszcz.

Skąd pomysł na taką „ozdobę” w Żorach? – To pomysł zaczerpnięty z miejscowości Mosta na Malcie. Tam znajduje się kościół wzorowany na bazylice św. Piotra, który zasłynął podczas II światowej. 9 kwietnia 1942 roku, podczas nabożeństwa, gdzie było około 300 wiernych, przez dach wpadła potężna bomba i nie wybuchła, nie czyniąc nikomu krzywdy. To był cud. Replika tej bomby znajduje się teraz w tamtym kościele – mówi proboszcz.

Kolejną figurą, jaka pojawiła się we wrześniu 2012 roku na placu kościelnym, był Pielgrzym z głową zwróconą do nieba. – Jak mawiał Bolesław Prus: „idealny katolik twardo stąpa po ziemi i ma wzrok zwrócony w niebo”. Nasz Pielgrzym będzie naszym wiernym o tym przypominać – mówi proboszcz. Skąd pomysł na Pielgrzyma w Żorach? – W hiszpańskim Burgos znajduje się katedra, która jest jednym z przystanków Camino de Santiago, czyli trasy pielgrzymki do Santiago de Compostela. Tam przed katedrą siedzi Pielgrzym na ławeczce – mówi proboszcz. Nasz żorski Pielgrzym siedzi na stopniu Krzyża Rzeźników.

Potem jeszcze obok probostwa w połowie zeszłego roku dołączyła kolejna ciekawa ozdoba. To śląska rodzina.
- Chcemy przypomnieć o dobrych wartościach śląskiej i silnej wiarą rodziny, która się wspiera i jest pełna, a do tego związana sakramentem małżeńskim – mówi proboszcz Gańczorz.
Stąd m.in. w figurach mamy i taty wyróżniają się złote obrączki, a u córki krzyżyk na szyi. Nad śląską rodziną widnieje napis „rodzina silna Bogiem”.

Śląska rodzina to mama i tata oraz dwójka dzieci. Postacie są rzeczywistych rozmiarów. - Mama i dzieci siedzą na ławce, a za nimi stoi „głowa rodziny”. Swoje wsparcie tata wyraża przez ułożenie rąk – dłonie trzyma na ramieniu córki i żony. Tak samo mama trzyma swoją dłoń na kolanie syna, a córka trzyma się spódnicy swojej mamy. Widać, że ta rodzina jest bardzo zżyta ze sobą. To właśnie chciałem wyrazić w swojej pracy – powiedział nam Piotr Smolarczyk, żorski artysta, który wykonał śląską rodzinę podobnie, jak wszystkie inne ozdoby z placu kościoła farnego.

- Dla podkreślenia śląskości rodziny pojawiają się figury trzech gołąbków – jeden z nich znajduje się na kolanach chłopca. Jest też piesek, który siedzi obok dziewczynki. Chciałem pokazać typową śląską rodzinę z początków XX wieku. Każda z postaci ma strój ludowy. Mama ma chustkę i korale, a dziewczynka też warkoczyki i fartuszek – wymienia Smolarczyk.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto