Prezydent Żor i jego zastępca mają sporo wolnego

Prezydent Żor i jego zastępca mają sporo wolnego

Marzec i kwiecień to nie tylko czas wypełniania rozliczeń podatkowych na ostatni moment. W tych miesiącach najczęściej także wykorzystujemy zaległe urlopy (za ubiegły rok), oczywiście, jeśli je mamy. Sprawdziliśmy, czy oraz ile dni wolnych pozostało do wykorzystania jeszcze włodarzom naszego miasta. I choć na szczęście nie ma żadnych kosmicznych liczb, to jednak trochę urlopu im pozostało. Zarówno prezydent Żor, Waldemar Socha, jak i wiceprezydent Wojciech Kałuża mają do wybrania po 6 dni urlopu z zeszłego roku. Gdy do tego dodamy jeszcze komplet dni do wykorzystania z tego roku, to uzbiera się spora ilość.

CZYTAJ TEŻ: Kto na prezydenta Żor w 2014 roku? Zobacz pierwszych kandydatów! [ZDJĘCIA]

Polub nas na Facebooku

Dlaczego interesujemy się tym? Z prostego powodu. Na jesieni planowane są wybory samorządowe. Jeśli, czysto hipotetycznie - zmieni się ekipa przy władzy niewykorzystane urlopy (zgodnie z kodeksem pracy) będzie trzeba wypłacić. W Polsce znane są już przypadki, kiedy odchodzący ze stanowiska wójtowie czy burmistrzowie inkasują konkretne sumki ekwiwalentu. Tak było w 2010 roku w gminie Juchnowce Kościelne. Tam wójtowi uzbierało się 53 dni zaległego urlopu, co kosztowało podatników prawie 30 tysięcy złotych. W żorskim magistracie zapewniają, że u nas do takiej sytuacji nie dojdzie. - Prezydenci będą w miarę możliwości szybko wykorzystywać zaległy urlop - słyszymy w biurze doradcy prezydenta do spraw polityki promocji i informacji.

Prezydent Socha z pewnością weźmie trochę wolnego przed wyborami, by nabrać sił i walczyć o reelekcję. Z kolei wiceprezydent Kałuża wciąż rozważa start w tegorocznych wyborach na prezydenta Żor. Z pewnością on, jako wielki miłośnik żeglarstwa, zorganizuje sobie wakacje nad jakimś malowniczym jeziorem, być może polskim.

Zobacz też: Prezydent Socha walczy o uniewinnienie przed sądem drugiej instancji!