- Od 20 lat nie byłem na terenie ZWUS-u. Wstyd mi tam iść. Nie chcę wspominać tego, co tam się stało. Myślę, że ZWUS można było uratować. Zabrakło rozsądku pewnych ludzi. Nie chcę podawać nazwisk – mówi wprost Jerzy Herrmann, który w żorskiej fabryce pracował od jej powstania w 1952 roku. - Żal, że ZWUS-u już nie ma. Żorska fabryka była jedną z najlepszych w Żorach i okręgu. Tam byli zatrudnieni najlepsi fachowcy, kierownicy działów i personel o najwyższych kwalifikacjach technicznych. Zakład był chlubą Śląska – dodaje Herrmann.
Dzisiaj na terenie ZWUS-u działa kilka firm o różnej specjalizacji, jednak w latach 60. i 70. ZWUS były potęgą! W najlepszych latach zatrudniały 1000 pracowników. ZWUS produkowały rozmaite urządzenia dla kolei, od tych wielkości mikro, po te ważące 15,20 ton. Pierwsze gotowe wyroby fabryka w Żorach wyprodukowała już jesienią 1952 roku.
- W ZWUS-ie byli zatrudnieni pracownicy w różnym wieku i z miast, od Ustronia, Żor, po Rybnik i Radlin. Żorska fabryka miała własną narzędziownię, kuźnię, wytwórnię bakelitów – pasków z tworzyw sztucznych, a nawet galwanizernię, ośrodek zdrowia – działali tu interniści, stomatolog, było też laboratorium analityczne, a nawet punkt apteczny. Nasz zakład posiadał nawet własne mieszkania na terenie fabryki i poza tym rozsiane w całych w Żorach, a także hotel pracowniczy, stołówkę – dzisiaj dawnej stołówce mieści się drukarnia – dodaje pan Jerzy.
– Fabryka w Żorach produkowała wszystkie urządzenia dla kolei, które widać np. gdy stajemy na peronie – wtedy widzimy np. latarnie, semafory, zapory drogowe, lampy. Nasze urządzenia były rozsyłane po całej Polsce i szły nawet na eksport np. do Szwecji, Węgier, czy Czechosłowacji. Potem te nasze urządzenia montowały Kolejowe Zakłady Zabezpieczenia Ruchu Łączności – wspomina Jerzy Herrmann.
ZWUS dzieliły się na fabryki w Żorach, Wełnowcu i Gotartowicach. Pan Jerzy najpierw zaczął pracę w tym ostatnim zakładzie. Było to 1 grudnia 1951 roku. Krótko potem trafił do żorskiej fabryki, bo ściągnął go tu dyrektor Podżorny. – W ZWUS-ie zacząłem pracę krótko przed maturą w Gotartowicach. Zaczynałem od pracy jako referent, przez różne szczebla aż do głównego ekonomisty. Tak w ZWU-sie przepracowałem aż do emerytury 16 grudnia 1991 roku – dodaje pan Herrmann, który nawet swoją drugą żonę Annę poznał w żorskiej fabryce. – Żona pracowała w racjonalizacji – rozliczała pracowników, którzy składali wnioski racjonalizatorskie – dodaje pan Jerzy, który najpierw mieszkał w Rogoźnej, a od 1976 roku przy ul. Osińskiej.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?