Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"100 lat temu na Górnym Śląsku". Bezrobocie, wzrost cen, brak towaru i kartki. U progu końca Wielkiej Wojny piętrzyły się problemy na Śląsku

OPRAC.:
Arkadiusz Biernat
Arkadiusz Biernat
Jedno z nielicznych zdjęć z okresu Wielkiej Wojny w Muzeum w Wodzisławiu Śl. Na fotografii prawdopodobnie jest mieszkaniec Wodzisławia Śl.
Jedno z nielicznych zdjęć z okresu Wielkiej Wojny w Muzeum w Wodzisławiu Śl. Na fotografii prawdopodobnie jest mieszkaniec Wodzisławia Śl. Muzeum w Wodzisławiu Śl.
Ciężar Wielkiej Wojny spadł na barki ludności cywilnej. Ogromnym problemem było bezrobocie. Nastąpił wzrost cen, a zarobki coraz mniejsze. Brakowało wszystkiego w sklepach. Wprowadzono system kartkowy i reglamentacje towarów - czytamy w kolejnej części historycznego cyklu "100 lat temu na Górnym Śląsku", autorstwa Kazimierza Mroczka, pasjonata historii i członka Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej. To historia naszego regionu.

Troski codzienne mieszkańców Górnego Śląska u progu ostatniego roku Wielkiej Wojny

Naszą jednak uwagę chcemy skierować na Górny Śląsk, będący częścią Królestwa Prus, najważniejszego kraju Cesarstwa Niemieckiego. Ziemia Wodzisławska podobnie jak cały Śląsk nie był dotknięty działaniami wojennymi, bowiem front był bardzo daleko od nas. Jednak nie znaczy to, że nie czuło się tu wojny. Na froncie niemieckim walczyli rekruci powołani naszych ziem. Rodziny dostawały wiadomości o śmierci swoich bliskich powołanych do wojska.

Poniżej znajdziesz poprzednią część historycznego cyklu "100 lat temu na Górnym Śląsku".

Piotr Hojka w swojej publikacji „Czas zmian. Wodzisław i ziemia wodzisławska pomiędzy Cesarstwem Niemieckim a II Rzeczpospolitą”, podaje, że według szacunków w armii kajzerowskej „znalazło się ok. 200 tys. Górnoślązaków z czego ok. 30 tys. poległo ok. 70 tys. odniosło rany”. A żniwo śmierci w tej straszliwej wojnie było ogromne, bo to aż 14 milionów ludzi. Wojna to też ogrom rannych i ludzi niezdolnych do pracy.

W Górnoślązaku z 1 stycznia 1918 roku można przeczytać: „Los starych weteranów jest opłakany. Są to przeważnie ludzie, którzy na życie nie mogą już zapracować, a renta ich jest tak niska, że nawet nie warto o niej mówić. Pojawiła się wieść, że weterani otrzymają z powodu panującej drożyzny po 150 marek, tymczasem wypłacono im tylko po 25 marek. Kiedy walczyli przyrzekano nam, że ani rząd, ani kraj o nas nie zapomną, a teraz kiedy drożyzna dręczy każdego o weteranach nikt nie pamięta”.

Z ówczesnego powiatu rybnickiego, którego częścią był Wodzisław powołano pod broń 15,5 tys. mężczyzn. Według szacunków opartych na informacjach prasowych więc nieprecyzyjnych poległo z tego 5 700 ludzi co stanowi 36.7 % a rannych zostało 4366 żołnierzy co stanowiło 27.9 %. (Ziemia rybnicko – wodzisławska, str. 191) Także codzienne życie musiało się zmienić na Śląsku. Wspomniana wyżej drożyzna, brak podstawowych towarów, reglamentacja towarów, ograniczenia w każdej dziedzinie i niepewność jutra to codzienność.

Reglamentacja towarów i drożyzna na Górnym Śląsku u progu ostatniego roku Wielkiej Wojny

W górnośląskich miastach władze lokalne między innymi postanowiły prowadzić sprzedaż drobiu losując poszczególne ulice, których mieszkańcy mogli nabyć drób. Aby jednak go zakupić raz na tydzień, trzeba było odczekać w kolejce po kartkę. Jak ktoś jej nie miał nie mógł zrobić zakupów.

Podstawowy produkt jakim były ziemniaki poddano kontroli władz. Z zgromadzonych zapasów wolno było zużyć tylko wyznaczoną ilość na każdy dzień. Jak donosiła prasa:

„Władza miejska ma prawo kontrolowania tych zapasów i w razie, gdyby ziemniaki były źle przechowywane lub dana rodzina zużywała ich ponad przepisana ilość, władza miejska ma także prawo odebrać pozostałe zapasy i wydzielać je rodzinom w racjach tygodniowych. Magistrat nie wydzieli także nowych zapasów, jeżeli komuś ziemniaki zmarzły, zgniły lub złodziej ukradł”.

Radzono też ludności jak wykorzystywać łupiny ziemniaczane. Warto przytoczyć jedną z porad.

„Surowe ziemniaki kładzie się na kilka godzin w zimną wodę, szczotkując je i zamiast obierać nożem ociera na tarce w napełnione wodą naczynie. Otarte ziemniaki kładzie się natychmiast w inne naczynie z wodą, płucze i gdzie potrzeba, nożem resztę łupiny obiera. Przy wprawie praca to odbywa się szybko. Otarte łupiny stoją trzy godziny, poczem należy je ręką wymieszać, aby poruszyć osiadłą na spodzie kartoflaną mączkę i cedzi się wszystko w inne naczynie. Spłynie woda z kartoflaną mączką, odpadki pozostaną na sieci i można je użyć dla trzody wyciągnąwszy dobrze ręką.

Woda z mąką kartoflaną powinna stać z godzinę. W tym czasie mąka osiada na dnie: wtedy odlewa się ostrożnie wodę, nalewa świeżą, miesza wszystko ręką i wlewa do mniejszego naczynia (gdzie mąka prędzej osiada) i powtarza się procedurę tak długo, dopóki mąka nie jest biała (4 do 5 razy wystarcza). Dobrze zlana mąkę przekłada się przy pomocy noża na płaski talerz i stawia się go pod płomień gazowy w czasie gotowania lub też stawia się na słońcu. Zależy na szybkim suszeniu, aby mąka nie skwaśniała. Suchą mąkę przesiewa się raz jeszcze przez sito. Można ją użyć do pieczenia, mączkować bluzki itp. Jeśli obciera się kartofle z plamami (lecz nie zgniłe) to wierzchnia warstwa mąki jest szara. Można ją zdjąć nożem i użyć także, gdyż jest równie dobrą”.

Od stycznia 1918 zakazano domowego uboju świń. Inne artykuły spożywcze podlegały także reglamentacji. Na początku roku 1918 na tydzień na jedną osobę przypadało:

”50 gramów grochu (funt po 60 fenigów) w miejsce 100 gramów mączki ziemniaczanej 50 gramów kaszy (funt 36 fenigów). Dla dzieci niemowlęcych całej karty chlebowej wyznaczono 250 gramów wyrobów z owsa (funt 68 fenigów)… Mięsa wyznaczono 250 gramów, dla dzieci 125 gramów, masła 20 gramów (funt 3,10 marki) i 150 gramów marmelady (funt 90 fenigów). Na kartę żywnościową otrzyma się na osobę dwa funty marchwi lub brukwi lub funt jarmużu”.

Zakazano karmienia ziemniakami zwierząt domowych. W tej sprawie szczegółowe były zarządzenia władz zezwalające przeznaczyć na pokarm dla zwierząt ziemniaki niezdatne dla ludzi, bo małe nie przekraczające 1 cala wielkości. Zakazem dokarmiania zwierząt objęte były też buraki cukrowe, rośliny zawierające olej czy ziarna zbóż.

Kartka na żywność nie zapewniała jednak tego, że towar dostaniemy. Tak jak to bywa w takich sytuacjach pojawiały się tu nadużycia. Sprzedawcy dzielili nabywców na różne kategorie. W Górnoślązaku można przeczytać taki ciekawy tekst:

„Zdaje się, jak gdyby wszystkie przepisy o żywności były bez znaczenia. Wszak według przepisów tych wszyscy obywatele mają być na równi traktowani… Rzeźnik R. atoli sprzedaje [mięso] po południu. Odbiorcy muszą przed jego składem godzinami wyczekiwać, aż nareszcie o godzinie 3-ciej rzeźnik łaskawie drzwi otworzy, lecz po pół godzinie stara się odbiorców usunąć ze składu, posyłając ich do innych składów, pomimo, że w jego składzie jest pod dostatkiem mięsa. Rzeźnik ten ma dwa rodzaje odbiorców, jedni którzy wchodzą od ulicy do składu, drudzy którzy wchodzą tylnymi drzwiami. Zdaje się, że dla tych drugich odbiorców nie brakuje mięsa i to mięsa najlepszego.”

Wykorzystując braki na rynku handlarze oferowali produkty zastępcze chociażby „nowy” gatunku sera. Ten bezwartościowy „ser” sprzedawano w 50-cio gramowych paczkach po 3 fenigi. Natomiast w jednym z miast niemieckich sprzedawano kawę z zabarwionych trocin.

Inną formą „obskubania” klienta na Śląsku była opłata za opakowanie. Ukazało się oficjalne ogłoszenie w tej sprawie.

„Jeżeli pewien towar podlega cenom maksymalnym, kupiec, który osobno oblicza opakowanie ponad ustanowioną cenę, dopuszcza się niedozwolonego przekroczenia cen maksymalnych. Czy przy innych towarach skutek pobierania osobnej opłaty za opakowanie zachodzi nadmierne podwyższenie ceny, należy stwierdzić i rozstrzygnąć w każdym poszczególnym wypadku”.

Niesamowicie zawyżono ceny na różna towary zwłaszcza spożywcze.

Kolejna część za tydzień.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto