Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adwent: potrzebny aby nie zgubić magii świąt Bożego Narodzenia. Symbole i tradycje: wieńce adwentowe, kalendarze, lampiony na roraty

Magdalena Nowacka-Goik
Magdalena Nowacka-Goik
Darcie pierza, l. 50. XX w., Dąbrówka Wielka
Darcie pierza, l. 50. XX w., Dąbrówka Wielka Muzeum Górnośląskie w Bytomiu
Adwent ( z łac. adventus - przyjście), czyli czas oczekiwania na narodzenie Jezusa. Zgodnie z liturgią Kościołów chrześcijańskich trwa przez cztery niedziele, do 24 grudnia. Początek tego okresu przypada pomiędzy 27 listopada a 3 grudnia. W tym roku rozpocznie się w niedzielę, 28 listopada. Dziś, kiedy to już pod koniec października pojawia się asortyment świąteczny i rozbrzmiewają kolędy, przechodzi w sposób niezauważalny, a brak religijnego i mentalnego przygotowania do świąt Bożego Narodzenia sprawia, że kiedy już nadchodzą, jesteśmy zmęczeni i... znudzeni całą ich otoczką. Jak dobrze przygotować się do adwentu?

- O adwencie mówi się już coraz rzadziej, faktycznie „przeskakujemy” ten moment, nie pozwalając sobie na przygotowanie się do tych wyjątkowych chwil, ważnych zarówno w kontekście religijnym, jak i więzi społecznych oraz rodzinnych - mówi Anna Grabińska-Szczęśniak, kierownik Działu Etnografii Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu.

- Mówimy dużo o świętach Bożego Narodzenia, zapominając o okresie je poprzedzającym. W Kościele to czas specjalnych nabożeństw, w katolickim zwanych roratami, a adwentowymi u ewangelików. Czas modlitwy, ale poza sferą sacrum, mający też wymiar praktyczny - podkreśla.

Pokuta, post i odpoczynek

- To czas spokoju i odpoczynku, traktowany tak w co najmniej kilku aspektach. Czas bez wesel, muzykowania i tańców. Ostatnią dozwoloną zabawą były andrzejki, zgodnie z przysłowiem, „Święta Katarzyna adwent zawięzuje, a święty Andrzej poprawuje”. Był to też okres odpoczynku od prac rolniczych. Zakazane były wszelkie prace związane z ziemią czy to w polu, czy w ogrodzie. Uważano, że ziemia jest żywa, odczuwająca i powinna również, aż od pierwszych wiosennych grzmotów, trwać w uśpieniu, nie powinna być niepokojona. „ Kto ziemię w adwencie pruje, to mu później siedem lat choruje” - to przykład innego ludowego przysłowia, będącego ostrzeżeniem przed naruszeniem tego nakazu - wyjaśnia Anna Grabińska-Szczęśniak.

W adwencie, podobnie jak w Wielkim Poście, odmawiano sobie pokarmów mięsnych, ale wprowadzano także większe ograniczenia w jadłospisie. - Poszczono w środy, piątki i soboty, odmawiano sobie także alkoholu. Teraz jedynie osoby bardzo religijne bądź przywiązujące wagę do tradycji podejmują się takiego postu, ale i wtedy generalnie dotyczy on tylko jednego dnia w tygodniu czyli piątku - wyjaśnia etnograf. I dodaje, że do dawnej tradycji zaliczano także rezygnację z picia... mleka.

- Zlewano je do beczek, odkładano do kwaszenia i używano do wyrobu sera lub karmiono tym mlekiem trzodę - opowiada.

Nie oznacza to jednak, że adwent był czasem bezczynności.

- Przede wszystkim przygotowywano produkty na święta. Było świniobicie, kiszenie kapusty, a już od św. Marcina toczono ręcznie olej. Wyciągano też z komórek i strychów sprzęt związany z tkactwem, darło się pierze. Miało to, poza funkcją praktyczną, także społeczną. Wieczory były długie, spotykano się w większym gronie, toczyły się rozmowy. Przez lata wieczory adwentowe zmieniały swój charakter, ale jeszcze do niedawna w wielu domach mamy i babcie razem z dziećmi przygotowywały ozdoby świąteczne, ojcowie i dziadkowi wykonywali stajenki - wspomina Anna Grabińska--Szczęśniak. Teraz ten zwyczaj już nieco zanika. Przede wszystkim jest to związane z faktem, że ozdoby świąteczne zwykle kupujemy. Za to w wielu domach powrócił albo też pojawił się zwyczaj wspólnego pieczenia pierników.

Na roraty z lampionami, a do domu z figurą NMP

Adwent w Kościele katolickim nieodłącznie był i jest związany z mszami zwanymi roratnymi lub po prostu roratami, na które przychodzi się z lampionami. To msze ku czci Maryi Panny, na pamiątkę tego, że przyjęła nowinę od Archanioła Gabriela zwiastującego, iż zostanie Matką Syna Bożego. Lampiony mają nawiązywać do przypowieści Jezusa o pannach roztropnych, które z płonącymi lampami oczekiwały na przyjście Oblubieńca.

- Lampiony były kiedyś (jeszcze w latach 80. XX wieku - przyp. red.) wykonywane ręcznie, z brystolu czy kartonu, w formie czworoboku, którego ścianki ozdabiano symbolami chrześcijańskimi i motywami biblijnymi. W środku umieszczano świeczkę. Często pomagali je wykonać dziadkowie czy rodzice. W czasach bardzo dawnych, jeszcze sprzed XIX wieku, chodzono tylko ze świecą, a i to nie zawsze, bo były one drogie i nie każdego było na nie stać. Teraz nikt już raczej lampionów nie wykonuje samodzielnie, są po prostu kupowane gotowe. Bogato zdobione, w środku mają bateryjkę czy diody ledowe - mówi Anna Grabińska-Szczęśniak. Na msze roratne chodzono wczesnym rankiem, wręcz świtem. Dzisiaj coraz częściej odprawiane są wieczorami. - Przede wszystkim chodziły na nie z lampionami dzieci, i to akurat się nie zmieniło - dodaje etnograf. Zwyczajem religijnym adwentowym, który - o dziwo - zachował się nadal, jest Wędrująca figura NMP.

- Dzieci, które przychodzą na roraty, przynoszą karteczki, zwykle w kształcie serduszek, z wypisanym dobrym uczynkiem z danego dnia. Wrzucają do koszyczka. Na koniec mszy ksiądz losuje karteczkę i dziecko, które ją zostawiło, zabiera figurę Matki Boskiej na noc do swojego domu. Stawia na ważnym miejscu, często przy tej okazji odbywa się specjalna rodzinna modlitwa - opowiada etnograf.

Wieńce i kalendarze. Z czekoladą, piwem i... zadaniami

W kościele znajduje się świeca, zwana roratną lub roratką. Ma symbolizować NMP, która niesie ludziom Jezusa, będącego światłością. Umieszcza się ją na prezbiterium obok ołtarza lub przy ołtarzu Matki Bożej. Opasana jest białą lub niebieską kokardą, która ma przypominać o niepokalanym poczęciu. W niektórych kościołach zobaczymy też wieńce z czterema świecami, zapalanymi po kolei w poszczególne niedziele adwentowe. Pierwsza świeca jest świecą pokoju, druga wiary, trzecia miłości, czwarta nadziei. Podobne wieńce, kupowane w kwiaciarniach czy sklepach z dewocjonaliami, coraz częściej można spotkać także w naszych domach. Nie należy ich mylić z wieńcami typowo świątecznymi, zawieszanymi na drzwiach, które przywędrowały do nas z kultury anglosaskiej i są ozdobą już typowo świąteczną. - Wieńce adwentowe to zwyczaj, który przyszedł do nas z kultury niemieckiej i kręgu ewangelików. Powinny mieć formę okręgu, nawiązując w ten sposób do symboliki powracającego cyklu życia i wykonane, z również symbolizujących życie i nadzieję, zielonych, choinkowych gałązek - mówi etnograf. Chociaż może nam się wydawać, że zagościły w naszych domach od niedawna, to w naszej kulturze zaczęły się przyjmować (a szczególnie na Śląsku, gdzie były silne wpływy niemieckie) już w latach 20. XX wieku.

- W wielu domach wieniec pełnił rolę ozdobną, co dzisiaj jest dominujące, chociaż oczywiście dla wierzących ma on podkreślić religijny charakter domu - wyjaśnia etnograf. O wiele bardziej popularne są natomiast kalendarze adwentowe, służące do odliczania dni od pierwszego dnia adwentu lub 1 grudnia do Wigilii Bożego Narodzenia. Pomysł pochodzi z XIX wieku od niemieckich luteran. Zwyczaj ten znany jest i pielęgnowany w wielu krajach, chociaż coraz częściej ma wymiar stricte komercyjny i biznesowy.

- W Polsce takie kalendarze zaczęły się pojawiać na początku XX wieku. Były ekskluzywne, drogie, mogły sobie na nie pozwolić jedynie bogatsze rodziny. Pod kartonikami z datami i nadrukami biblijnymi były schowane czekoladki, czasem w formie również nawiązujące do motywów świątecznych czy religijnych. Prawdziwy boom na tego typu kalendarze był w latach dwudziestych. Potem, w czasach wojennych, przestały się ukazywać, tylko jedna firma mogła sobie pozwolić na nich produkcję - mówi pani Anna. Od kilku lat kalendarze adwentowe przeżywają prawdziwy rozkwit. To już nie tylko słodycze i nie tylko prezent dla dzieci. Znajdziemy w nich artykuły kosmetyczne, gadżety, biżuterię, sprzęt do majsterkowania. Są kalendarze z piwem, a nawet przeznaczone dla domowych zwierzaków - psów czy kotów. Zatem mocno spersonalizowane i... niewiele mające wspólnego z pierwotnym przeznaczeniem. - Miały one rolę religijno-wychowawczą. Za ich pomocą starsze dzieci uczono pokory i cierpliwości, młodszym łatwiej było za ich pomocą wytłumaczyć sens oczekiwania, drogę do nagrody - wspomina pani Anna.

Współcześnie, na szczęście, coraz częściej obserwujemy, że rodzice, zwłaszcza mamy, postanawiają same wykonać takie kalendarze dla swoich pociech. I nie składa się on tylko z drobnych prezentów, ale także z „zadań” - jak np. przygotowanie ozdoby świątecznej, spędzenie czasu z rodziną, wykonanie dobrego uczynku czy ułożenie świątecznego wierszyka. - Warto przeżyć okres adwentu, w każdym wymiarze, refleksyjnie, nie śpiesząc się. Zgodnie z cyklem natury - podkreśla pani Anna. - Wtedy w okresie Bożego Narodzenia z pewnością będziemy mogli cieszyć się magią świąt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto