Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Anna Hachuła zdradziła nam przepisy na leczo, nalewkę z wiśni, agrestu, sałatkę wszedzką i nie tylko

Katarzyna Śleziona
Anna Hachuła z wnukami: 14-letni Tymoteuszem i 16-letnia Koletą
Anna Hachuła z wnukami: 14-letni Tymoteuszem i 16-letnia Koletą Katarzyna Śleziona
Pani Anna z Żor nie chodzi na targ po marchewkę i ogórki, bo wielki warzywniak ma w swoim ogródku. Od 30 lat jest właścicielką 300-metrowej działki w Rodzinnych Ogrodach Działkowych „Calineczka” w Żorach. – Najpierw były tu perz i bagno. Wzięliśmy się z mężem do roboty i własnymi rękami stworzyliśmy swój ogród. Potem w 1985 roku postanowiliśmy mały domek. Gdy jest ładna pogoda, to często tu śpimy i grillujemy całą rodziną – mówi Anna Hachuła, mieszkanka os. Sikorskiego, która robi najlepsze w Żorach nalewki z wiśni i agrestu. Nam zdradziła też przepisy na sałatkę szwedzką, leczo i pieprzówkę.

Spotykamy się z panią Anną na jej działce, gdy właśnie zaprawia ogórki. Na stole stoi sześć słoików z ogórkami z działki, obok malutkie marchewki i czosnek, też z grządek. W pracy pomagają jej wnuki. – Robimy zapasy na zimę. Chętnie z rodziną jemy też mizerię i sałatkę szwedzką – mówi pani Anna. Brzmi smacznie. – Może zdradzi nam pani, jak robi się sałatkę szwedzką – pytamy nieśmiało. Okazuje się, że nie jest to wcale trudne zadanie. – Na 1 kilogram ogórków potrzebujemy 1 kilogram cebuli. Ogórki ze skórką kroimy do miski na plasterki, a cebule na półksiężyce i do tego siekamy pęczek koperku, lub więcej jak lubimy. Dodajemy sól do smaku. Jak wszystkie składniki puszczą soki, to po 2, 3 godzinach wlewamy około dwie szklanki wody, pół szklanki oleju i octu do smaku. Ogórki z zalewą wstawiam do słoików półlitrowych i gotuję do pół godziny. Wszystko gotowe – mówi pani Anna. Sałatkę szwedzką podaje do obiadu z mięsem pieczeniowym lub do kotletów schabowych. – Takie ogóreczki są też dobre do kanapek – mówi pani Anna.
Dzisiaj działka pani Anny jest na pewno jedną z najpiękniejszych w „Calineczce”. Na działce, wbitej między „wiślanką” i Euromotem a torami kolejowymi, jej ogród wyróżnia się bogactwem sadzonek. – Mam tu niemal wszystkie warzywa, od marchewki, cebuli, buraków, po kabaczki, patisony i cukinie. Bogactwem kolorów zachwycają też moje kwiaty. Przez majowe przymrozki wiele pomarzło, ale przetrwały róże. Teraz ogród zdobią malwy, ostróżki, niecierpki, a nawet pokrzywka brazylijska. Piękną woń na ogrodzie, tuż przy płocie, dają też melisa i trzy rodzaje mięty – pieprzowa, cytrynowa i zwykła – mówi pani Anna. Czas na ogrodzie pani Annie umilają też zwierzęta. – W klatkach mam 6 papug, w tym dwie nimfy, dwie rozelle i dwie faliste oraz cztery małe perliczki. Nad głowami trzepocze też ładnie około 70 gołębi – dodaje pani Anna, która z dobrodziejstw swojej działki przygotowuje już pierwsze zapasy na zimę. – Zdarza się, że zimą w piwnicy mam nawet 300 weków, najwięcej ogórków w occie. Na szczęście, teraz w lecie, mogę także na bieżąco robić od razu na obiad lub kolację różne smakowitości – mówi pani Anna.
Czy trudno zrobić nalewkę z wiśni? Pani Anna kiwa głową, że… nie. – Bierzemy jeden kilogram wiśni i dwulitrowy słoik. Większość z nich drylujemy, a część zostawiamy z pestkami, aby była z nich fajna goryczka. Wiśnie zasypujemy 70 deko cukru, aby sok puścił. Potem zalewam spirytusem 40 procentowym – 250 ml. Zamiast spirytusu możemy dodać wódkę 40 procent. – pół litra. Trzymam z dwa tygodnie w słoiku w temperaturze pokojowej i co jakiś czas wstrząsam słoikiem, aby z cukru nie zrobił się kamień. Po dwóch tygodniach odcedzam. Nalewkę wlewam do butelki – wychodzi pół litra lub litr nalewki. Wiśni nie wyrzucam. Dodaję potem do ciasta. Nalewkę stawiam do szafki, a po trzech miesiącach ją gustuję – dodaje pani Anna. W podobny sposób można też przygotować nalewkę z agrestu. Proporcje składników są podobne. Potem pani Anna gustuje okazyjnie w trunkach w towarzystwie znajomych. – Czasem wypijam lampkę nalewki przy kawie – dodaje pani Anna.
Mieszkanka robi też przepyszne leczo, które uwielbiają zwłaszcza jej wnuki: 14-letni Tymoteusz i 16-letnia Koleta. Jak pani Anna przygotowuje leczo? - Potrzebujemy dwie czerwone i jedną żółtą paprykę, trzy lub cztery pomidory bez skórki i po jednej cukinii, kabaczku, patisonie i trzy cebule. – Bierzemy patelnię. Kroimy w kostkę paprykę i cebulę, i wszystko podsmażamy aż warzywa zmiękną. Potem kroimy w kosteczkę cukinię, kabaczka i patisona i dodajemy na patelnię aż wszystko zmięknie. Na koniec dodajemy pokrojone pomidory i podsmażony boczek lub kiełbasę śląską. Do smaku przyprawiamy zielem angielskim, solą i pieprzem. Przygotowanie całej potrawy zajmuje do pół godziny. Leczo podajemy z chlebem – mówi pani Anna, która także pasteryzuje leczo, chowa do słoików, aby na zimę było do zjedzenia.
Pani Anna zdradziła nam tez przepis na pieprzówkę. - Potrzebujemy pół litra spirytusu, 3 gramy mięty pieprzowej, 20 deko cukru i 200 ml wody. Wszystko łączymy, odstawiamy na tydzień, a potem degustujemy – dodaje pani Anna.

Prześlij nam zdjęcia swojego ogrodu albo przepisy na adres: [email protected], a my je opublikujemy!

Polub nas na Facebooku:
https://www.facebook.com/ZoryNM

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto