Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Udane przeszczepy łąkotki w żorskim szpitalu

Katarzyna Śleziona
Fot. Marzena Bugała
Od kilku dni Klinika Chirurgii Endoskopowej w Żorach jest na ustach całej Polski. Wszystko przez to, że właśnie tutaj lekarze wykonali dwie operacje przeszczepu łąkotki stawu kolanowego od zmarłych dawców. To pierwsze takie operacje w Polsce. Jak one wyglądały i kto został im poddany?

- Te zabiegi nie są zbyt często wykonywane, bo pacjenci, u których się je przeprowadza, to wybrana grupa osób. Zwykle to młodzi ludzie, po urazach, u których doszło do całkowitego uszkodzenia łąkotki i trzeba było je usunąć w trakcie poprzednich operacji - mówi doktor Juliusz Dec, specjalista ortopeda traumatolog z żorskiej kliniki, który razem z dwoma innymi chirurgami wykonał pionierskie operacje.

Skomplikowanym zabiegom zostali poddani: 17-letni Sebastian z miejscowości Rajsko (przeszczepiono mu tzw. łąkotkę boczną, a jego problemy z kolanem zaczęły się już 30 kwietnia tego roku, kiedy w trakcie schodzenia ze schodów sobie je skręcił) oraz 19-letni Miłosz z miejscowości Herby (przeszczepiono mu tzw. łąkotkę przyśrodkową, a jego problemy z kolanem zaczęły się już cztery lata temu).

Ich nowe łąkotki, czyli tkani chrzęstne, znajdujące się między kością udową a piszczelową, zostały przygotowane po raz pierwszy w Polsce w banku tkanek Homograft w Zabrzu, należącym do Fundacji rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu, założonej przez prof. Zbigniewa Religę.

Przy okazji u obu pacjentów wykonano rekonstrukcję tzw. więzadła krzyżowego przedniego.

Jak wyglądała każda z dwóch operacji?

Operacja została przeprowadzona techniką artroskopową, czyli lekarze nie rozcinali kolana.

Był to zabieg pod kontrolą kamery, wprowadzonej do stawu kolanowego.

Gotowy przeszczep pobrany od zmarłego, a następnie przygotowany w zabrzańskim banku tkanek, został wprowadzony w to miejsce, gdzie wcześniej pacjenci mieli łąkotki.

- Obaj nasi pacjenci mieli wcześniej wycięte łąkotki. Przez otwory, które wykonuje się w kolanie, wsunęliśmy przeszczep. To była najtrudniejsza część operacji, bo zabieg przeprowadzało się na zamkniętym stawie. Trzeba było go właściwie umieścić i zamocować - mówi doktor Juliusz Dec z kliniki na os. Sikorskiego.

Pierwsza operacja trwała godzinę i czterdzieści pięć minut, a druga - dziesięć minut krócej. Obydwa zabiegi się udały. Pacjentów czeka teraz rehabilitacja.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto