Także nasza dziennikarka spróbowała swoich sił na strzelnicy. Strzeliła na wiwat z broni czarnoprochowej, nabitej szyszką zamiast ołowianej kuli.
Z kolei uczniowie celowali do tarczy kulowej na dystansie 50 metrów. - Na początku było wiele pudeł, ale każdy powoli się rozkręcał. Nigdy nie chciałam brać udział w takich zajęciach, ale muszę przyznać, że mi się podobały. Powinny być stałym elementem lekcji wychowania obronnego - mówi Natalia Makowska, uczennica pierwszej klasy technikum fryzjerstwa z Zespołu Szkół Społecznych.
Dobrze też w strzelaniu radził sobie Patryk Lewandowski, uczeń pierwszej klasy technikum informatycznego w ZSS. - Za pierwszym razem ustrzeliłem "ósemkę". Była adrenalina i świetna zabawa - mówi Patryk.
7 tys. zł na zakup amunicji wyłożył magistrat, a 10 tys. zł - Bracia Kurkowi. Po strzelaniu młodzież przeszła szybki kurs udzielania pierwszej pomocy, który przeprowadziło Stowarzyszenie Ratownicze "Iskra".
Rozmowa z żorskim psychologiem Alicją Metlak
Czy to dobrze, że Bracia Kurkowi uczą młodzież strzelać?
Nie mam nic przeciwko. Przed takimi zajęciami muszą być jednak jasno określone reguły i podany instruktaż, jak należy obsługiwać się bronią. Wtedy lekcje mogą być nie tylko ciekawą nauką, ale i doskonałą rozrywką.
Czy nauka strzelania nie wyzwoli w młodych ludziach niepotrzebnej agresji?
Takie zajęcia nie powinny wyzwolić agresji. Wprost przeciwnie mogą rozwinąć różne umiejętności, jak skupienie uwagi, koncentrację, precyzję. To ważne przy dzisiejszym zabieganym tempie życia.
Czy strzelanie powinno powrócić na stałe do lekcji wychowania obronnego?
To bardzo dobry pomysł.
Czy lekcje na strzelnicy to dobry pomysł?
Pisz: zory.naszemiasto.pl
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?