Rozmowa z dr. Leszkiem Juchniewiczem, prezesem Urzędu Regulacji Energetyki
Dziennik Zachodni: Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo chce po raz trzeci w tym roku podnieść ceny gazu. Czy zgodzi się Pan na tę podwyżkę?
Leszek Juchniewicz: Jeszcze nie wiem, jaka decyzja zostanie podjęta, ponieważ trwa postępowanie administracyjne w tej sprawie. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo przedstawiło co prawda wniosek o zmianę taryfy od 1 lipca, ale ciągle czekamy na dodatkowe wyjaśnienia, które mamy otrzymać z tej spółki.
DZ: Proponowana przez PGNiG podwyżka jest drastyczna - cena gazu ma wzrosnąć o 12 proc. Czym nasz gazowy monopolista tłumaczy konieczność tak znacznego podniesienia cen?
LJ: Najważniejszym argumentem jest wzrost ceny importowanego gazu. Prawo energetyczne, na które powołuje się spółka, mówi, że jeśli ceny u dostawców - zagranicznych lub krajowych - wzrosną o więcej niż 5 punktów procentowych, to dystrybutor ma podstawy wnioskować o zmianę taryfy. Taki mechanizm regulacji cen przewidział ustawodawca, żeby spółki energetyczne mogły dostosowywać swoje taryfy do zmieniającej się sytuacji na rynkach światowych. Spółki mogą też występować o zmiany cen na podstawie kodeksu postępowania administracyjnego, jeśli uznają, że dotychczas obowiązujące taryfy są dla nich niekorzystne.
DZ: To suche argumenty prawne. A jak pan ocenia propozycję PGNiG jako konsument?
LJ: Oczywiście, tak jak wszyscy, chciałbym, żeby ceny były stabilne, a jeszcze lepiej - żeby spadały. Natomiast jeśli chodzi o PGNiG, to moim zdaniem, spółka ta powinna dbać nie tylko o zwiększanie zysków. Jest to przedsiębiorstwo, które ma do spełnienia pewną misję publiczną, bowiem dostarcza gaz dla całego kraju i powinno to robić po uzasadnionych cenach.
DZ: Taryfy na energię elektryczną zmieniają się nie częściej niż raz w roku. Gazowe - co kilka miesięcy. Z czego to wynika?
LJ: Dystrybutorzy energii elektrycznej również mogą występować o zmianę taryf częściej niż raz w roku. Na razie tak się przyjęło, że robią to pod koniec roku i zmiany wchodzą w życie od 1 stycznia. Obawiam się jednak, że obecnie elektrociepłownie, które produkują energię w oparciu o gaz, wystąpią do Polskich Sieci Energetycznych z propozycję podniesienia cen, a PSE skierują do nas wniosek o zatwierdzenie nowej taryfy.
DZ: Czy ustawodawca przewidział również możliwość obniżania cen przez spółki energetyczne?
LJ: Owszem, możemy występować do spółek z wnioskami o obniżenie cen, ale te nie muszą się na to zgodzić. Mogą oddać sprawę do sądu i dopóki on jej nie rozstrzygnie, przedsiębiorstwa energetyczne mogą stosować wcześniej zatwierdzoną taryfę.
DZ: Wygląda na to, że interesy firm energetycznych są dużo lepiej chronione niż dobro klientów...
LJ: Tak skonstruowane są nasze przepisy i dopóki nie zostaną zmienione, musimy się im podporządkować.
O ile więcej?
W tym roku gaz drożał już dwukrotnie - w styczniu średnio o 6 proc. i od 1 kwietnia dla niektórych odbiorców nawet o 15 proc. We wniosku PGNiG z 11 maja br. do Urzędu Regulacji Energetyki (URE) mowa jest o podwyżce hurtowych cen gazu o 12 proc.
Według wyliczeń Platformy Obywatelskiej, przeciętny odbiorca, który za ogrzewanie mieszkania gazem płacił w grudniu średnio 200 zł, po podwyżce w styczniu płacił 212 zł, a po podwyżce w kwietniu 244 zł. Jeśli obecna propozycja PGNiG zostanie zaakceptowana, to - według PO - wspomniany odbiorca w końcu roku będzie płacił 273 zł.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?