Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Drabina z Kleszczowa pamięta cesarza Franciszka Józefa

Szymon Kamczyk
Niezwykły zabytek mają w swej opiece strażacy z OSP Kleszczów. Drabina magirus z 1885 to obecnie najstarsza drabina na zaprzęgu konnym w Europie.

Drabina z Kleszczowa pamięta cesarza Franciszka Józefa

Drabina konna OSP Kleszczów to prawdziwe dzieło inżynierii, niezwykle zaawansowane jak na XIX wiek. Wykonana została za panowania cesarza Franciszka Józefa I. Austriacy zastosowali w drabinie mechanizmy, które do powszechnego użycia weszły dopiero w drugiej połowie XX wieku. – To na przykład grzechotki, pomocne przy podnoszeniu i opuszczaniu drabiny, które dziś stosuje się w narzędziach. Każdy element, każdy detal jest dokładnie dopasowany. Kiedy remontowaliśmy drabinę, chcieliśmy wykonać solidniejsze szczeble drewniane, więc zrobiliśmy je 2 milimetry szersze i grubsze. Nie udało się ich poskładać i musieliśmy te 2 milimetry zeszlifować. Po Austriakach lepiej nie poprawiać – śmieje się Piotr Łuszczyński, prezes OSP Kleszczów.

Początkowo drabina była własnością OSP Żory, ale kiedy dokładnie trafiła do miasta nie wiadomo. Ze względu na zmianę siedziby OSP Żory, nie było miejsca dla zabytku. Drabinę przeniesiono więc do komendy PSP. Pech chciał, że urządzenie ulokowano obok kaloryferów, co spowodowało całkowite wyschnięcie drewna. Przy próbie rozłożenia drabina uległa zniszczeniu i w takim stanie czekała na lepsze czasy. Zabytek bardzo interesował Piotra Łuszczyńskiego, który postarał się o przekazanie lub odsprzedanie drabiny do OSP Kleszczów. Zgodzono się na zamianę, za nową motopompę. W taki sposób pożarniczy artefakt trafił do Kleszczowa.

– Była w opłakanym stanie, połamana i kompletnie zeschnięta. To było w 2007 roku. Po przewiezieniu urządzenia do naszej jednostki, zaczęliśmy się bawić z kilkoma strażakami w jej odrestaurowanie. W pierwszym roku pozyskiwaliśmy drewno do renowacji, musieliśmy też znaleźć sponsorów. Udało nam się zdobyć suche drewno świerkowe, z którego były wykonane główne przęsła drabiny. Było też drewno dębowe, z którego z kolei wykonane były wszystkie szczeble. Mamy w straży dwóch stolarzy. Edward Paździor i Eugeniusz Michalski na podstawie opisów i pozostałych elementów musieli odtworzyć to, czego brakowało i co było zniszczone. Podczas renowacji policzyliśmy wszystkie wkręty i śruby. W samych dwóch górnych drabinach było ich 1800 – wyjaśnia prezes OSP Kleszczów. Każdy element musiał być zrobiony dokładnie tak, jak w oryginale, dlatego strażacy starali się wykorzystywać stare śruby. Jeśli to się nie udało, zamawiali u kowala dokładne kopie.

Mozolna praca się opłaciła, bo w końcu udało się całkowicie wyremontować w taki sposób, aby można ją było rozciągnąć i zaprezentować. Druhowie kupili również dzwon sygnałowy, który został zainstalowany na urządzeniu. Drabina składa się z trzech segmentów i wysuwa się maksymalnie na wysokość 16 metrów. Może pomieścić sześciu strażaków. Podobny zabytek znajduje się w Centralnym Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach, jednak ta drabina jest młodsza i zachowana w gorszym stanie.

Strażacy z Kleszczowa wykorzystują drabinę do promocji pożarnictwa. Choć urządzenie jest sprawne, nie zaprzęgają w nie koni, a przewożą je na lawecie – dla bezpieczeństwa. Drabina uświetnia różne strażackie uroczystości: jubileusze, apele z okazji Dnia Strażaka i jest tez ciekawostką, którą podziwiać można na zawodach. Druhowie jeżdżą z drabiną nie tylko po Polsce, ale też po czeskich miejscowościach. Niedawno drabina była prezentowana w Janowicach pod Frydkiem-Mistkiem. Aby wszystko było zgodne z historią, strażacy na pokazy wykonali dla siebie repliki mundurów z epoki. Są one białe, bo w czasach produkcji maszyny właśnie tego koloru używali strażacy Austro-Węgier. Mają też zabytkowe hełmy, będące od lat na wyposażeniu jednostki.

Obecnie, ze względu na to, że przy remizie nie ma miejsca, bezcenny zabytek stoi przy warsztacie prezesa – pod wiatą, ale bez zabezpieczenia przed wilgocią, mrozem i słońcem w lecie. – Staramy się o dobudowę do naszej strażnicy izolowanego garażu, do którego moglibyśmy spokojnie zmieścić zabytkową drabinę, naszego opla fronterę oraz sprzęt pływający na przyczepach. Mamy też zabytkowe motopompy. Otrzymaliśmy już zapewnienie, że w 2017 roku z budżetu miasta 100 tysięcy złotych zostanie zabezpieczone na budowę garaży w jednostkach OSP. W pierwszej kolejności będzie to garaż OSP Żory, natomiast dla nas prawdopodobnie wykonana zostanie dokumentacja, by ruszyć z budową za rok. Mamy też wsparcie rady dzielnicy, więc czekamy spokojnie na decyzje – podsumowuje Piotr Łuszczyński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto