Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gryfna Lama w Żorach otwiera się w piątek. Właściciel: "Nie mam za co wyżywić rodziny Na koncie mam 71 groszy"

Arkadiusz Biernat
Arkadiusz Biernat
Gryfna Lama w Żorach otwiera się w piątek. - Nie mam za co żyć z rodziną - mówi właściciel
Gryfna Lama w Żorach otwiera się w piątek. - Nie mam za co żyć z rodziną - mówi właściciel Facebook/Gryfna Lama Żory
Nie mam środków do życia. Z czego mamy żyć z żoną i dwójką dzieci? Na koncie mam 71 groszy, a jeszcze zadłużenie... Straciliśmy już pół miliona złotych - mówi Dawid Olber, właściciel Gryfnej Lamy w Żorach. Zdesperowany przedsiębiorca jest pod ścianą i postanowił otworzyć swój lokal w piątek (5.02). Jak wygląda jego sytuacja? Czy nie boi się kar? A co z koronawirusem i reżimem sanitarnym? O tym więcej w rozmowie z właścicielem lokalu Gryfna Lama.

Jest źle, ale jak bardzo?

Dawid Olber (właściciel Gryfnej Lamy): Nie mam środków do życia. Z czego mamy żyć z żoną i dwójką dzieci? Na koncie mam 71 groszy, a jeszcze zadłużenie... Straciliśmy już pół miliona złotych. Wydaje mi się, że każdy przedsiębiorca poda ten sam powód: rodzina, brak środków na żywność, bezpieczeństwo, zobowiązania. Był epizod wakacyjny z otwartymi lokalami, ale praktycznie od 10 miesięcy nie możemy pracować i zarabiać.

A pomoc rządowa?

Na 10 miesięcy otrzymaliśmy tylko 5 tysięcy złotych. To tyle co nic. Wiosną przy pierwszym lockdownie koszty miesięczne wynosiły 50 tysięcy złotych. Teraz ograniczyliśmy do 30 tysięcy złotych, bardziej się nie da. Należy płacić czynsz, pracownikom, składki, podatki… Przed pandemią miałem 16 pracowników. Teraz 4-5. Na działalności na wynos nie zarabiamy. Cały czas musimy dokładać.

Gryfna Lama w Żorach otwiera się w piątek. - Nie mam za co żyć z rodziną - mówi właściciel

Gryfna Lama w Żorach otwiera się w piątek. Właściciel: "Nie ...

A co z koronawirusem?

Nie neguję jego istnienia. Odwrócę swoimi pytaniami. Czy przed świętami Bożego Narodzenia w obleganych sklepach go nie było? Czy nie ma go w marketach czy kościołach? Czy ktoś w ogóle jeszcze dezynfekuje powierzchnie w sklepach, marketach czy przebieralniach? Wątpię, bo tego nie widać. Nikt na wejściu nie zwraca nawet uwagi klientom na dezynfekcję. Po tłumach w sklepach nie widać, żeby ktoś też liczył klientów.

Jestem pewny, że utrzymanie reżimu sanitarnego jest łatwiejsze w lokalu gastronomicznym niż dużym sklepie. Przecież w markecie jednego dnia tą samą pomarańczę może dotknąć z 50 osób. Słyszymy, że tu się zarazimy, a tu nie zarazimy. Przepraszam, to wszystko bardzo dziwne.

Jak to będzie wyglądać w Gryfnej Lamie?

Wpuścimy określoną liczbę osób. To klienci, którzy zarezerwowali lożę. Wyczerpaliśmy je w czwartek rano. Na wejściu jest obowiązkowa dezynfekcja dłoni, pomiar temperatury. Klient wypełni też oświadczenie, że nie jest chory i nie została na niego nałożona kwarantanna. Naturalnie wszyscy w maseczkach.

Odsłonić usta i nos będzie można dopiero siedząc przy stoliku. Oprócz wejścia dezynfekcja będzie możliwa przy barze i w toaletach. Nie będzie żadnego tłoku, zachowamy dystans. Lokal ma 800 metrów kwadratowych powierzchni, więc czym on się różni od sklepu w galerii? Często bywa większy.

Kary mogą być dotkliwe. Nie ma obaw?

Boję się, ale powtórzę, ja nie mam innego wyjścia. Zmusza mnie do tego życie. Nie ukrywam, że mam wszystkiego dość po tym, co widziałem w Face2Face w Rybniku. Policjant legitymował się jako James Bond. To skandal.

Lokal jest zamknięty. Nikt z zewnątrz bez rezerwacji nie wejdzie. Z policją, sanepidem mogę rozmawiać w drzwiach. Jestem na to przygotowany. Nie zamierzam się z nikim kłócić, nie jestem agresywny. Spodziewam się wizyty. Liczę jedynie na rzeczową rozmowę, a nie pokaz siły ze strony państwa. To, co się dzieje, to absurd.

To znaczy?

Cały czas trwa kwarantanna narodowa. Słychać tylko przecieki, że jeszcze dwa tygodnie. Potem nic i znów, że jeszcze dwa tygodnie... To robienie nadziei ludziom, którzy żyją na granicy bankructwa. Nie wspominając o tym, że rozporządzeniami, a nie ustawą zakazuje się konstytucyjnych swobód. Gdybym nie musiał, to bym nie otwierał. Można było przeznaczyć odpowiednie środki na pomoc przedsiębiorcom. Nikt by nie myślał o otwieraniu.

To, co jest obecnie to kpina. Jesteśmy wolnymi ludźmi, nie ma stanu wyjątkowego, stanu klęski żywiołowej, czy stanu wojennego. Nie można zakazywać podstawowych praw. Gdyby było inaczej jako przedsiębiorcy moglibyśmy oczekiwać odszkodowań, ale na to się nie zdecydowano. Można było to wszystko inaczej zrobić. Pozwolić działać, ale w określonym reżimie sanitarnym. Jesteśmy w stanie przygotować harmonogram pracy od poniedziałku do niedzieli i uniknąć tłoku, wszystko dezynfekować, wietrzyć. Wpuszczać mniejszą liczbę osób. Zrobić to z głową i normalnie pracować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto