Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Haracz za podział ojcowizny

Tomasz Siemieniec
Urzędnicy wymyślili kolejny, dotkliwy podatek - narzeka Alojzy Gamoń. Fot. Agnieszka Materna
Urzędnicy wymyślili kolejny, dotkliwy podatek - narzeka Alojzy Gamoń. Fot. Agnieszka Materna
Masz trochę ziemi, z której chcesz wydzielić działki dla dzieci lub po prostu je sprzedać? Uważaj, urzędnicy zedrą z ciebie nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Masz trochę ziemi, z której chcesz wydzielić działki dla dzieci lub po prostu je sprzedać? Uważaj, urzędnicy zedrą z ciebie nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Coraz więcej gmin wprowadza bowiem tak zwaną opłatę adiacencką.

Pieniądze, często spore, trzeba wpłacić w ciągu dwóch tygodni. W takiej sytuacji znalazł się m.in. Alojzy Gamoń z Żor.

- Przez samo wydzielenie działek ich wartość, zdaniem urzędników, wzrosła o 90 procent. Z tego tytułu muszę zapłacić prawie 90 tysięcy złotych. To zwykłe złodziejstwo- mówi Alojzy Gamoń.

Wysoką opłatą urzędnicy zaskoczyli też mieszkańca żorskiej dzielnicy Baranowice, który z jednej dużej działki wydzielił kilka mniejszych.

- Grunt odziedziczony po rodzicach podzieliłem na cztery części. Trzy z nich dla moich dzieci, a jedną do sprzedania - mówi właściciel terenu.

- Działkę sprzedałem za 60 tysięcy złotych, a później okazało się, że do urzędu za podział gruntu muszę zanieść 66 tysięcy. To tak, jakby miasto zabrało mi jedną działkę - denerwuje się mieszkaniec Żor.

Opłata adiacencka to podatek naliczany od wzrostu wartości gruntu. W Żorach wprowadzono ją dwa lata temu, w wielu innych miastach przed rokiem. Jednak dopiero teraz zaczynają zapadać pierwsze decyzje administracyjne. Co ciekawe, każda gmina ustala odrębnie wysokość tej kwoty i obowiązek jej uiszczania.

W Żorach obowiązuje opłata w wysokości 30 procent. Podobne przepisy wprowadzili radni np. w Częstochowie (tam jednak jeszcze nikt nie otrzymał decyzji o konieczności zapłacenia tego podatku). Z kolei mieszkańcy Rybnika płacą tylko 1 procent, a na przykład bielszczanie w ogóle, bo tam opłata nie została wprowadzona.

Urzędnicy tłumaczą, że pieniądze z opłat adiacenckich trafiają z powrotem do właścicieli w formie odszkodowań za przejęcie dróg pomiędzy działkami.

- Miasto musi te drogi przejąć i za nie zapłacić - wyjaśnia Tomasz Górecki, rzecznik prasowy urzędu w Żorach.

Problem w tym, że właściciel działek musi wnieść opłatę w ciągu dwóch tygodni, a urząd grunt pod drogę może odkupić nawet... za kilka lat.

W Żorach pierwsze decyzje o zapłacie podatku mieszkańcy otrzymali w grudniu zeszłego roku. Od początku 2008 wydano już cztery decyzje na kwotę ponad 120 tys. zł. Do końca marca zapadną kolejne na sumę 300 tys. Wszyscy obciążeni podatkiem odwołali się od decyzji i zażądali od rady miasta uchylenia uchwały.

Radni mają twardy orzech do zgryzienia. - To trudna sprawa. Uchwałę podjęto w poprzedniej kadencji, chyba nikt nie przewidział skutków jej wprowadzenia. Nikt nie pomyślał, że będą to tak wysokie opłaty - mówi Krzysztof Mentlik, przewodniczący miejskiej komisji gospodarki komunalnej i przestrzennej.

W tym tygodniu w żorskim magistracie ma się zebrać specjalna komisja, która poszuka wyjścia z sytuacji. - Najlepszym rozwiązaniem byłaby zmiana uchwały o opłacie adiacenckiej i zróżnicowanie jej wysokości chociażby ze względu na to, jak długo jest się posiadaczem gruntów. Nie może tyle samo płacić ktoś, kto kupił ziemię tylko po to, żeby ją od razu sprzedać i ktoś, kto dzieli swoją ojcowiznę - dodaje radny Mentlik.

Stawkę ustalają gminy

Opłatę adiacencką wprowadziło od 2007 r. kilkadziesiąt gmin w Polsce. Tylko nieliczne, jak Rybnik, zastosowały minimalną stawkę, czyli 1 procent.
30-procentowa opłata, która obowiązuje m.in. w Żorach czy Jastrzębiu Zdroju to maksymalna stawka, na jaką pozwala znowelizowana ustawa o gospodarowaniu gruntami. Opłaty adiacenckiej nie muszą płacić mieszkańcy Wodzisławia Śląskiego czy Katowic. Choć władze obydwu miast zapowiadają, że już niedługo to się zmieni. - Przygotowujemy się do jej wprowadzenia jeszcze w tym roku. Na razie nie wiemy, jaką stawkę zastosujemy - mówi Barbara Chrobok, rzecznik wodzisławskiego magistratu. W podobnym tonie wypowiadają się urzędnicy w Katowicach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto