Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Henryk Bógdoł: Czaruje w szkle od 27 lat [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Katarzyna Śleziona
Henryk Bógdoł: Czaruje w szkle od 27 lat, a w jego rodzinie szklarstwo to tradycja od 100 lat! Dzisiaj Henryk Bógdoł jest jednym z dwóch żorskich szklarzy. W zawodzie pracuje od 26 lat. Wcześniej był m.in. kierownikiem nadzorującym budowę zbiornika przy Elektrowni Rybnik. W wieku 43 lat wrócił do korzeni: zawodu brata swojego dziadka, Szczepana i ojca Czesława. Kontynuujemy rubrykę "Najlepsi rzemieślnicy z Żor". Zobaczcie archiwalne zdjęcia

Henryk Bógdoł: Czaruje w szkle od 27 lat [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Tradycja ma 100 lat

- Był 1912 r. Brat mojego dziadka, Szczepan miał warsztat szklarski w Nowej Wsi koło Strzelec Opolskich. Po plebiscycie rodzina dostała w liście nabój karabinowy. To był sygnał: "wynoście się stąd, jesteście polską rodziną". Niemcy to wysłali. Wujek Szczepan spakował rodzinę i przyjechał do Mikołowa. Tu otworzył warsztat, w miejscu, gdzie mamy dzisiaj ratusz. Później otworzył filię w Katowicach przy ul. Słowackiego - dzisiaj nie ma już po niej śladu. Następnie mój ojciec Czesław przyjął się do warsztatu do Mikołowa, a wujek przeniósł się na stałe do Katowic. Tata zmienił lokal w Mikołowie. Centralna władza zajęła ratusz pod urząd miejski, a tata ruszył z zakładem niedaleko - na Rynku z numerem 8. Warsztat ruszył w 1945 roku - mówi Henryk Bógdoł o tradycji szklarstwa w rodzinie.

W pracy u ojca

- Jako mały chłopak przyglądałem się pracy taty w zakładzie. Przychodziłem po zamknięciu warsztatui robiłem coś po swojemu. To były czasy PRL-u. Wtedy popularne było szklenie portretów dostojników państwowych i okien - mówi pan Henryk.

ZOBACZ TEŻ: NAJLEPSI RZEMIEŚLNICY w Żorach. Poznaj ich! [ZDJĘCIA]>>> Kliknij w link!

Robota ojca go fascynowała, ale od razu bakcyla do szklarstwa nie złapał. Chciał zostać budowlańcem. - Skończyłem szkołę zawodową, technikum z profilem budownictwo wodne, a potem studia na tym samym kierunku na Politechnice Krakowskiej. Szklarzem zostałem dopiero po 19 latach, w wieku 43 lat - opowiada Henryk Bógdoł.

Zbiornik w Rybniku

Zanim został szklarzem, był kierownikiem przy budowie Elektrowni Rybnik. - Nadzorowałem pracę przy zbiorniku wodnym, a potem pracowałem w samej elektrowni. To było 19 lat pracy. W czasie studiów w Krakowie poznał żonę Barbarę. Dopiero w latach 80. powoli zaczynała kiełkować myśl, żeby wrócić do korzeni - do szklarstwa. Zakład otworzyli w 1988 r, 5 km od Mikołowa. Tam jeszcze ojciec pana Henryka wybudował 4-pokojowy warsztat, który nie był w pełni wykorzystany. Pan Henryk uzyskał wszystkie niezbędne dyplomy czeladnika, które były podstawą do otwarcia zakładu. Działali tam 4 lata. Łatwo nie było. - Lokalizacja była nietrafiona. Ci, co nas znali, to o nas wiedzieli. Oszkliliśmy wszystkie okoliczne domy i skończyło się. Dlatego postanowiliśmy przenieść się do Żor, bo tu miejsce znaleźliśmy. Był już 1992 rok - dodaje pan Henryk.

Dwa warsztaty

Pierwszy zakład szklarski w Żorach działał na osiedlu Powstańców Śląskich. - Miejsce na zakład zaproponowała spółdzielnia mieszkaniowa. Wskazała zsyp na Powstańców Ślaskich 4. Udało się tu uruchomić zakład. Podjęliśmy się dosyć prymitywnej, jak na tamte czasy, akcji promocyjnej naszego warsztatu. Działaliśmy tu do 1996 roku - dodaje pan Henryk. Kolejną lokalizacją był pawilon usługowy 10 na osiedlu Korfantego. - Poprosiliśmy o inną lokalizację, bo topniejący śnieg spływał nam pod posadzkę do zakładu. Udało się przenieść do nowej siedziby, w której działamy do dzisiaj - mówi żorski szklarz.

Obrazki i lustra

Dzisiaj w warsztacie panu Henrykowi pomagają: żona Barbara, córka Anna, która wcześniej pracowała jako nauczycielka i Bartosz Fic, pracownik od 2000 r. - Bartosz przyjął się jako uczeń, przyszedł na praktykę, potem skończył studia. To zdolny fachowiec, lojalny, o wysokim kunszcie pracy, szklarstwo nie ma dla niego żadnych tajemnic - chwali pan Henryk. Zakład przyjmuje najwięcej zleceń na szklenieprzeróżnych obrazków i montaż luster np. do łazienek. - Pamiętam, że na początku szkliliśmy wystawy, okna. Nie było tygodnia, aby nie była wybita wystawa sklepowa. Mieliśmy dużo pracy. Szkliliśmy też domy. Teraz tą dziedziną zajęli się stolarze, którzy wyrabiają gotowe okna - wylicza pan Henryk.
Sztućce, dolarówki
- W zeszłym tygodniu oprawialiśmy sztućce do skrzyneczki z szybką. Sztućce były pamiątką po spalonej przez Rosjan w czasie wojny dawnej restauracji w Jastrzębiu-Zdroju. Ktoś inny przyniósł też do nas sto jednodolarówek i wprawialiśmy je w ramkę. Innym razem wprawialiśmy też skórę węża albo wypchanego kraba - dodaje.

27 - lat swojej działalności w 2015 roku będzie obchodzić zakład szklarski, którego tradycję będzie kontynuować po panu Henryku jego córka Anna z mężem. W warsztacie panu Henrykowi pomaga mu żona Barbara, córka Anna i pracownik Bartosz Fic. Pan Henryk jest szczęśliwym dziadkiem dwójki wnucząt: 13-letniej Kasi i 10-letniego Grzegorza, którzy są zainteresowani pracą w zakładzie.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto