Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kobiecy temperament i apetyt radnego - tak wybuchały największe pożary w Żorach!

Szymon Kamczyk
Zapisy i przekazy historyczne odnotowały sześć ogromnych pożarów miasta. Siódmym było bombardowanie w 1945 roku. Co wywołało największe pożogi w historii Żor?

Kobiecy temperament i apetyt radnego - tak wybuchały największe pożary w Żorach!

Krajobraz spowiła już nieprzenikniona ciemność. Żona chorążego oddziału kawalerii, który stacjonował w Żorach - Marianna Kasper uznała, że czas na zakończenie uczty i powrót do domu. Była zaproszona na wesele w Woszczycach, dlatego w ten wieczór ubrała piękną balową suknię i wyszykowała się, jak na panią przystało. W ciemnościach musiała bezpiecznie wrócić do domu, dlatego w powrocie towarzyszył jej rodzinny parobek. Jechali konno, wolno mijając drzewa, a drogę rozświetlał im jedynie wątły blask pochodni, które trzymali w rękach. W końcu dotarli do rodzinnych zabudowań. Tam, już po zejściu z koni, doszło do nieoczekiwanego splotu zdarzeń. Być może w wyniku strachu lub w akcie obrony, Marianna rzuciła w parobka swoją pochodnią. Rosły mężczyzna zareagował natychmiast i zrobił szybki unik, a pochodnia przeleciała mu nad głową. Pech chciał, że upadła na składowane w obejściu siano, które momentalnie zajęło się ogniem. Ta sprzeczka była przyczyną największego pożaru, jaki kiedykolwiek wybuchł w Żorach. Było to 17 maja 1661 roku.

Żorskie pożary zazwyczaj miały swój początek w serii niefortunnych zdarzeń lub też w przyziemnych czynnościach, które niestety później prowadziły do tragedii. Pierwszy odnotowany w kronikach pożar wybuchł w 1454 roku Prawdopodobnie dzięki temu pożarowi w Żorach nie zachowały się dokumenty związane z założeniem miasta, bo spłonęły wraz z prawie całą zabudową grodu.

- Nie wojna, nie husyci, ale właśnie pożar spalił większość zabudowy miasta. Kolejny pożar wybuchł w wieku XVI, w 1552 roku, a następny w 1583 roku. Po tym pożarze mieszkańcy Żor zwrócili się o pomoc do cesarza Rudolfa Habsburga o pomoc finansową. Uzyskali zwolnienie z podatków, aby szybciej mogli odbudować miasto. To jednak nie były jeszcze pożary, które zniszczyły całe miasto. Największy pożar miał miejsce 17 maja 1661 roku, kiedy właśnie Marianna Kasper rzuciła w pachołka pochodnią. Nie wiemy, jaka była przyczyna tego zajścia, ale wiemy, że to zdarzenie zapoczątkowało pożar z raportów, które zostały po nim spisane przez urzędników cesarskich. Są one cytowane przez Augustyna Weltzla w „Historii miasta Żory” - wyjaśnia Tomasz Górecki z Muzeum Miejskiego w Żorach. Według źródeł, pożar w 1661 roku w godzinę strawił prawie wszystkie zabudowania miasta. Zginęło bardzo wielu mieszkańców. Ostały się jedynie słodownia, więzienie i osiem domów.

- Spalił się kościół, a nawet stopiły się dzwony na wieży kościelnej! Można powiedzieć, że przez kilka lat, właściwie nikt z mieszkańców Żor nie mieszkał w centrum, tylko na obrzeżach czy w okolicznych wioskach. Część ludzi się wyprowadziła, a inni przybyli w ich miejsce, odbudowując miasto. Odnowy wymagały budynki w obrębie murów obronnych. Odbudowany został też kościół, dlatego zaczęto o nim mówić „nowy kościół”, choć wyglądał prawie tak samo - dodaje Tomasz Górecki.

Nie był to jednak koniec nieszczęść mieszkańców miasta, bo kolejny, choć już nie tak rozległy pożar, miał nastąpić 41 lat później. Tym razem również powodem tragedii była błahostka. Konkretnie - zamiłowanie miejskiego radnego do dziczyzny. Rajca Andrzej Peisker późnym wieczorem wrócił z biesiady i uznał, że uczta wcale nie zaspokoiła jego wymagań. Dlatego nakazał służbie upieczenie zająca, choć była już prawie północ 11 maja 1702 roku. Niestety, przy rozpalaniu ognia, doszło do jego zaprószenia i dom rajcy stanął w płomieniach. Przyczyniła się do tego ówczesna zabudowa, bo domy były drewniane, często kryte strzechą. Kominy domów również były drewniane, jedynie wyłożone gliną. - To właśnie ten pożar zapoczątkował Święto Ogniowe w Żorach, które w tym roku obchodzone jest już 315. raz. Podczas tego pożaru spłonął rynek i przyległe ulice, a także wnętrzei nowa, odbudowana po pożarze w 1661 roku kopuła kościoła Św. Filipa i Jakuba. Pożar przyniósł też ofiary w ludziach. Zginęli m.in. burmistrz miejski Marcin Scholz i ratujący go Adam Hok - mówi Aleksandra Krakowiecka z Muzeum Ognia w Żorach. Co ciekawe, wspomniani Marcin Scholz i Adam Hok nie zginęli bezpośrednio od ognia. Burmistrz w momencie pożaru, co zastanawiające, przebywał w podziemiach ratusza. Kiedy ogień zaczął trawić zabudowania, na ratunek pośpieszył mu jego polityczny przeciwnik - Adam Hok. Śmierć zastała obu panów w podziemiach, bo budynek uległ zawaleniu, co odcięło im drogę ucieczki. Udusili się w piwnicy. To właśnie ten pożar zainicjował coroczne Święto Ogniowe, bo mieszkańcy przysięgli, że co roku będą uczestniczyć w procesji błagalnej. Był jeszcze jeden pożar w 1807 roku, ale jego zasięg był mniejszy niż poprzednich. Od tego momentu zdecydowano, że budynki w centrum miasta mają być budowane z cegły. W okolicy zaczęły więc powstawać cegielnie, a także rozbierano mury obronne, aby materiał wykorzystać w budowach .

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto