Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ktoś wyrzucił małe kotki do kontenera na śmieci w Żorach. Mimo walki, maluchy nie przeżyły

Robert Lewandowski
Robert Lewandowski
Materiały Czytelnika / Facebook.com / arc.
Trudno znaleźć słowa na zachowanie osoby, która wyrzucając małe kocięta do kontenera na śmieci, skazała je na pewną śmierć. Te zostały znalezione pod koniec lipca, tuż przy ogródkach działkowych mieszących się na ulicy Pawlikowskiego w Żorach. Mimo walki o ich życie, po kilku dniach maluchy zmarły. Okazuje się, że to nie jedyna taka sytuacja w regionie. W przeszłości dochodziło do podobnych zdarzeń z udziałem wolnożyjących czworonogów, między innymi w Żorach czy Jastrzębiu-Zdroju.

Gdy mieszkanka Żor, przechodząca obok kontenera na śmieci ustawionego w pobliżu ogródków działkowych usłyszała kocie miauczenie, bez wahania postanowiła zareagować. Osłupiała, gdy wewnątrz kontenera znalazła sześć małych, około 5-tygodniowych kotków. Ktoś bestialsko zapakował je do worka i wyrzucił do śmietnika.

- Kotki były w kontenerze, znajdowały się w plastikowym worku i w kartonie. Nie wiem, jak długo były w tym kontenerze, ale wtedy na zewnątrz było bardzo gorąco - mówi nam pani Ewa, której znajoma znalazła kociaki.

Zwierzęta trafiły pod fachową opiekę weterynarza i do domów tymczasowych. Były ogrzewane i karmione specjalnym mlekiem, przystosowanym dla kociąt. Niestety, mimo walki o ich życie, nie udało się. Kociaki zmarły.

- Kociaki nie przeżyły, nie udało się ich uratować. Odchodziły dzień po dniu mimo tego, że dbałyśmy o nie. Były pod stałą opieką weterynarza, nie były więc pozostawione same sobie. Nie wiemy jednak jak długo znajdowały się w tym worku, co mogło być kluczowe dla ich przeżycia - dodaje pani Ewa.

Takich sytuacji w Żorach i okolicy było więcej

Jak wskazuje nasza rozmówczyni, to nie pierwsza tego typu sytuacja w regionie. W przeszłości dochodziło bowiem do równie drastycznych scen z udziałem bezbronnych zwierząt.

- To nie jest pierwszy taki przypadek. Takie sytuacje mają miejsce nagminnie. Trzy lata temu, na ogródkach działkowych w Jastrzębiu-Zdroju miałyśmy koty, gdzie jednemu z nich ktoś odciął nóżkę, drugi miał połamane wszystkie łapki, a trzeci został otruty. To są przypadki prawie, że notoryczne - dodaje pani Ewa.

Mimo niewytłumaczalnego postąpienia osoby, która skazała zwierzęta na pewną śmierć, tym razem sprawa nie została zgłoszona na policję. Jak tłumaczy nam nasza rozmówczyni, wcześniej podobne sprawy trafiały do organów ścigania, jednak mimo wysiłku nie zawsze udawało się namierzyć sprawców.

- W przeszłości zgłaszałyśmy tego typu sprawy na policji. Tym razem nie zostało to zgłoszone, ponieważ ostatnim razem, mimo usilnych działań prokuratora, ludzie nie chcieli świadczyć w tego typu sprawach. Nie chcą się w to mieszać, dla niektórych jest to mała szkodliwość czynu. Dla innych koty to jest gatunek, który w ogóle nie powinien biegać po mieście. Chociaż ludzie nie zdają sobie sprawy, że jeśli nie będzie kotów wolnobytujących, to zagryzą nas szczury i myszy - słyszymy.

Jeśli ktoś posiada jakiekolwiek informacje mogące pomóc w namierzeniu osoby, która wyrządziła krzywdę wskazywanym kociakom, prosimy o kontakt z redakcją. Jednocześnie przypominamy, że zgodnie z art. 6.2 pkt. 11 Ustawy o ochronie zwierząt, Kto porzuca zwierzę, podlega karze pozbawienia wolności do 3 lat lub do 5 lat, jeśli przestępstwo popełnione zostało ze szczególnym okrucieństwem. Wszelkie tego typu przypadki, powinny być zgłaszane organom ścigania.

Ktoś wyrzucił małe kotki do kontenera na śmieci w Żorach. Mi...

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto