Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

LKS Baranowic: Na czwórkę

Katarzyna Śleziona
Po pięciu kolejkach rozgrywek B klasy podopieczni Piotra Dziadka mają na koncie 9 punktów. Plasują się na czwartej pozycji w grupie rybnickiej.

W minioną sobotę zdobyli ostatni komplet punktów. Z Polonią Niewiadom wygrali 2:3 na wyjeździe. Od pierwszego gwizdka sędziego żorski team przeważał na boisku w Rybniku.

- Kontrolowaliśmy przebieg całego spotkania. Od pierwszych minut sobotniego meczu byliśmy stroną dominującą. Zaczęliśmy z wysokiego pułapu i już po kwadransie strzeliliśmy zasłużoną bramkę - wspomina Piotr Dziadek, trener LKS Baranowice.

To było koncertowe wykończenie pięknie przeprowadzonej akcji. Gola dla żorzan zdobył pomocnik Mateusz Stolarek. - Mateusz przeprowadził składną akcję. Ze środka pola dograł piłkę środkowy pomocnik Oskar Bartoszek. Futbolówka spadła pod nogi Stolarka, a ten uderzył w światło bramki. Było 1:0 dla nas - mówi Patryk Wierchadło, sympatyk baranowickiego zespołu.

Wynik spotkania podwyższył także Mateusz Stolarek. - Gol na 2:0 był niemal kopią pierwszej bramki - mówi Dziadek. Do przerwy żaden z bramkarzy ani razu nie skapitulował.

Druga połowa również była "pod dyktando" żorskiej drużyny, choć w pierwszych pięciu minutach Polonia wcisnęła piąty bieg. Piłkarze musieli mocno popracować, aby sforsować ataki gospodarza. - Drugą odsłonę Niewiadom zaczął bardzo odważnie i ambitnie. Jednak na nic się zdały ich szarże, bo dosyć szybko przejęliśmy inicjatywę i zaczęliśmy grać swoją piłkę - mówi szkoleniowiec z Baranowic.

Ataki żorskiego teamu były coraz bardziej składne. Jeden z nich zakończył się trzecim golem. Po 10 minutach do piłki doszedł po raz kolejny Mateusz Stolarek. - Mateusz wiedział, jak się ustawić w polu karnym. Z rzutu rożnego futbolówka spadła na jego głowę, a ten tylko wykończył akcję. Zawodnik znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. Tym samym ustrzelił hattricka. Było 3:0 dla LKS-u - mówi Patryk Wierchadło, sympatyk Baranowic.
I gdy się już wydawało, że mamy pewne zwycięstwo i trzy punkty mamy w kieszeni, nastąpiło rozprężenie w szeregach żorskiej ekipy. W ostatnich pięciu minutach regulaminowego czasu gry gospodarze strzelili dwie bramki. Najpierw rzut karny wykorzystał zawodnik Polonii po faulu, sprowokowanym przez naszego pomocnika Adriana Osińskiego. Jeden nieprzepisowy ruch żorskiego gracza, wystawienie nogi przez rywala i w konsekwencji jego upadek. Sędzia odgwizdał ewidentną "jedenastkę". Z kolei przy drugim golu dla Polonii zaspali żorscy obrońcy. - Przeciwnik skopiował styl strzelenia naszych dwóch pierwszych bramek. Niewiadom wyprzedził naszych obrońców i było już 3:2.

Od tej chwili na boisku zaczęło się robić gorąco. Nastała nerwowa końcówka. - Mieliśmy walczyć o spokojne dowiezienie trzech punktów w piątej kolejce, a musieliśmy zacząć solidniej murować dostęp do naszej bramki. Na szczęście się udało. Nie straciliśmy ani trzech punktów, ani remisu - mówi trener.
Wygraliśmy przewagą jednej bramki, ale okazji do wykończenia akcji było bardzo wiele - jeszcze co najmniej ze cztery. Gdyby tylko starczyło koncentracji i celnego oka. Niestety chłopcy tracili zimną krew. Nie potrafili wykorzystać dogodnych okazji na podwyższenie rezultatu. Chyba zbyt duża pewność siebie ich zgubiła. Bo czasem, gdy chce się czegoś za bardzo, to tego się nie dostaje. Chyba to ich zgubiło. Choć muszę przyznać, że całe spotkanie było ciekawe i obfitowało w mnóstwo nieoczekiwanych zwrotów akcji. A o to w sporcie chyba chodzi - mówi mówi Patryk Wierchadło, sympatyk Baranowic.

Ostateczny wynik 2:3 na naszą korzyść w pełni nie odzwierciedla przebiegu gry. - Gdy ktoś nie widział tego spotkania, to patrząc na wynik pewnie pomyśli, że to było bardzo zacięte spotkanie. Nic bardziej mylnego. Przez całe spotkanie górowaliśmy nad rywalem, ale mimo to przeciwnik potrafił wykorzystać nasze słabe strony, czyli brak koncentracji w ostatnim kwadransie meczu i nasze nerwowe zagrania. Tak więc Polonii także należą się słowa uznania za ambitną walkę - mówi Dziadek.

Jutro LKS Baranowice zagra u siebie z bezpośrednim sąsiadem w tabeli, KS Kamień. Pojedynek zaplanowano o godzinie 16.30 na boisku przy ul. Lipowej. - To będzie trudny mecz, jednak my walczymy o trzy punkty. Do końca rundy jesiennej pozostało dziewięć spotkań. Na półmetku sezonu chcemy znaleźć się w pierwszej trójce, a nawet wskoczyć na fotel lidera grupy. Jest na to szansa - mówi trener Piotr Dziadek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto