Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Makabryczna kraksa Kubicy

(l. jaź.) , www.wp.pl
arch.
arch.
Na 27 okrążeniu wyścigu o Grand Prix Kanady w Montrealu doszło do makabrycznego wypadku. Uczestniczył w nim Polak Robert Kubica. Na szczęście kierowca BMW Sauber nie doznał groźniejszych obrażeń.

Na 27 okrążeniu wyścigu o Grand Prix Kanady w Montrealu doszło do makabrycznego wypadku. Uczestniczył w nim Polak Robert Kubica. Na szczęście kierowca BMW Sauber nie doznał groźniejszych obrażeń. Z pierwszych doniesień centrum medycznego wyścigu wynikało, że Kubica był przytomny, a jego stan był stabilny. Jego agent Daniele Morelli po wypadku przez chwilę rozmawiał z Polakiem, zanim przewieziono go do szpitala. Według ostatnich doniesień, krakowianin ma złamaną nogę, rozmawiał z lekarzami i narzekał na ból kończyny, a jego stan określany jest jako stabilny. Poza tym, wszystko na szczęście jest w porządku.

Jadąc za Jarno Trullim, Kubica wyleciał z toru przed zakrętem numer 10, o nazwie La Horquilla, gdy jechał z prędkością przekraczającą 230 km/h. Jego BMW Sauber wzbił się w powietrze i dwukrotnie uderzyło w bandę, a między zderzeniami kilkakrotnie przekoziołkowało i zatrzymało się pod barierami L'Epingle. Przy rozbitym bolidzie natychmiast pojawiły się służby medyczne, które uwolniły kierowcę z wraku i przeniosły do karetki.

Wypadek wyglądał fatalnie. Robert nie poruszał się w kokpicie. Natychmiast rozpoczęła się akcja ratunkowa. Po kilku minutach polskiego zawodnika wyciągnięto z wraku, po czym przewieziono do centrum medycznego na torze, gdzie udzielono mu pierwszej pomocy, a następnie helikopterem przetransportowano do szpitala w Montrealu na dalsze badania.

Wypadek rzeczywiście wyglądał makabrycznie. Obsługa toru długo usuwała jego skutki, a kawałki doszczętnie zniszczonego bolidu znaleźć można było w promieniu kilkudziesięciu metrów. Wyścig w Montrealu zawsze należał do najbardziej niebezpiecznych w kalendarzu F1. W tegorocznej Grand Prix Kanady na tor aż czterokrotnie wyjeżdżał samochód bezpieczeństwa, a metę przekroczyło zaledwie 12 kierowców.

Być może przyczyną wypadku są problemy z bolidem, które Robert Kubica miał podczas sesji treningowych. Inna teoria mówi o nadmiernej prędkości Polaka na wirażu i wypchnięciu go przez bolid Toyoty.

Według najnowszych informacji Robert Kubica miał bardzo dużo szczęścia i być może już dzisiaj opuści szpital. Zadecydują o tym wyniki kolejnych badań. Wbrew wcześniejszym doniesieniom nie ma żadnych złamań i wyszedł z tego groźnie wyglądającego wypadku praktycznie bez uszczerbku.


Brytyjczyk Lewis Hamilton z teamu McLaren-Mercedes odniósł pierwsze zwycięstwo w Formule 1, wygrywając wyścig o Grand Prix Kanady, szóstą eliminację mistrzostw świata. Hamilton, debiutujący w tym roku w tej prestiżowej rywalizacji, objął prowadzenie w klasyfikacji kierowców. Ma w dorobku 48 punktów, o osiem więcej od kolegi z zespołu Hiszpana Fernando Alonso, który w dwóch ostatnich sezonach zdobywał tytuł mistrzowski.

Startujący z pole position Hamilton wyprzedził Niemca Nicka Heidfelda z BMW-Sauber, który podczas sobotniej sesji kwalifikacyjnej był trzeci. W wyniku licznych wypadków i stłuczek wyścig kilkakrotnie był przerywany przez "samochód bezpieczeństwa", a kolejność na dalszych miejscach była dość przypadkowa.

Na trzeciej pozycji rywalizację ukończył Austriak Alexander Wurz z Williams-Toyota, który po raz trzeci w karierze stanął na najniższym stopniu podium. Wcześniej udało mu się to w 1997 roku w GP W. Brytanii i w 2005 r. w GP Włoch, jednak w ostatnich dwóch sezonach był kierowcą testowym.

Na siódmej pozycji zameldował się na mecie aktualny mistrz świata Hiszpan Fernando Alonso z McLaren-Mercedes, który rozpoczął wyścig z drugiego miejsca startowego. Tuż za nim został sklasyfikowany Niemiec Ralf Schumacher z Toyoty. Przed wejściem w pierwszy wiraż Alonso wysunął się przed Hamiltona, ale na zakręcie wypadł na pobocze i wrócił na tor na trzecim miejscu, a wiceliderem został Heidfeld. Hiszpan w GP Kanady jechał fatalnie, a w konsekwencji zbyt częstych błędów kilkakrotnie wypadał z toru, ale wracał do rywalizacji po krótkotrwałych wizytach na poboczach.

Na 24. okrążeniu Niemiec Adrian Sutil uderzył w bandę, a na tor wjechał samochód bezpieczeństwa, by umożliwić służbom technicznym usunięcie rozsypanych elementów bolidu. Rywalizację szybko wznowiono, ale do kolejnej neutralizacji doszło na 27. okrążeniu. Właśnie wtedy doszło do wypadku Roberta Kubicy.

Wyniki Grand Prix Kanady: 1. Lewis Hamilton (W. Brytania/McLaren-Mercedes) 1:44.11,292, 2. Nick Heidfeld (Niemcy/BMW-Sauber) strata 4,343, 3. Alexander Wurz (Austria/Williams) 5,325, 4. Heikki Kovalainen (Finlandia/Renault) 6,729, 5. Kimi Raikkonen (Finlandia/Ferrari) 13,007, 6. Takuma Sato (Japonia/Super Aguri) 16,698, 7. Fernando Alonso (Hiszpania/McLaren-Mercedes) 21,936, 8. Ralf Schumacher (Niemcy/Toyota) 22,888.

Klasyfikacja MŚ kierowców (po 5 z 17. wyścigów): 1. Hamilton 48 pkt., 2. Alonso 40, 3. Felipe Massa (Brazylia/Ferrari) 33, 4. Raikkonen 27, 5. Heidfeld 26, 6. Giancarlo Fisichella (Włochy/Renault) 13, 7. Robert Kubica (Polska/BMW-Sauber) 12.

Klasyfikacja MŚ konstruktorów (po 6 z 17. wyścigów): 1. McLaren-Mercedes 88 pkt., 2. Ferrari 60, 3. BMW-Sauber 38. 4. Renault 21 5. Williams-Toyota 13.

Następny wyścig - Grand Prix USA odbędzie się 17 czerwca na torze w Indianapolis.


Ostatni był Senna

Nie raz dochodziło do groźnych wypadków na torze, ale ostatnim, który zginał podczas Grand Prix Formuł 1 był wielki nieodżałowany brazylijski kierowca Ayrton Senna da Silva. Wypadek miał miejsce na torze Imola w 1994 roku. Dzień wcześniej na tym torze zginął niemiecki kierowca Roland Ratzenberger. To był "czarny dzień" Formuły 1.

Od tego czasu minęło już 13 lat. Formuła 1 nie zbiera ostatnio śmiertelnego żniwa i oby tak pozostało. W historii F1 wcześniej zdarzało się znacznie więcej poważnych katastrof. W roku 1955 na torze Monza miał śmiertelny wypadek wieki Alberto Ascari. W 1970 roku zginął Jochen Rindt, który jako jedyny kierowca zdobył tytuł MŚ pośmiertnie. W tym samym roku życie stracili także Bruce McLaren oraz Piers Courage. Pechowy pod tym względem był rok 1982, na torach zginęli Gilles Villeneuve oraz Ricardo Paletki. Wypadków śmiertelnych było oczywiście więcej ale może dość tej smutnej wyliczanki.

Groźne wypadki na torze mieli także austriacki kierowca Niki Lauda, Rubens Barrichello, a nawet taki mistrz nad mistrzem jak Michael Schumacher. W ich przypadku wszystko skończyło się bardziej szczęśliwie.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto