Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Mamy dość trucia przez fabrykę, dlatego pikietujemy przed magistratem" - mówią mieszkańcy Rownia i Zachodu

Katarzyna Śleziona-Kołek
Katarzyna Śleziona-Kołek
Mieszkańcy żorskich dzielnic Rowień-Folwarki i Zachód protestowali przed magistratem przy al. Wojska Polskiego, bo mają dość trucia środowiska przez jeden z zakładów przemysłowych zlokalizowanych na Wygodzie. Żorzanie uważają, że prezydent Żor nie podejmuje zdecydowanych działań, aby ograniczyć ten proceder. Mieszkańcy widzą problem od co najmniej dwóch lat.

"Mamy dość trucia przez fabrykę, dlatego pikietujemy przed magistratem" - mówią mieszkańcy Rownia i Zachodu

Mieszkańcy żorskich dzielnic Rowień-Folwarki i Zachód protestowali przed magistratem przy al. Wojska Polskiego, bo mają dość trucia środowiska przez jeden z zakładów przemysłowych zlokalizowanych na Wygodzie. Żorzanie uważają, że prezydent Żor nie podejmuje zdecydowanych działań, aby ograniczyć ten proceder. Mieszkańcy widzą problem od co najmniej dwóch lat.

- Chcemy oddychać zdrowym powietrzem w swoich domach i ogródkach, dlatego protestujemy. Źle nam się oddycha, kaszlemy, chorujemy my i nasze dzieci. Nie możemy uprawiać żadnej aktywności fizycznej na powietrzu, bo cały czas wdychamy toksyczne substancje emitowane przez fabrykę Nifco – mówią nam mieszkańcy, którzy w poniedziałek po południu pikietowali przed budynkiem żorskiego magistratu.

Młodzi i starsi żorzanie trzymali w rękach transparenty: „Strefy ekonomiczne przestańcie truć!”, „Chcemy móc oddychać”, „Chcemy mieć zdrowe dzieci”, „Prezydent obiecywał żyć wygodnie, bezpiecznie i w czystym środowisku naturalnym – stop kłamstwom”. Protest zorganizowało Stowarzyszenie Grupa Działamy. Do protestu przyłączyli się także osoby mieszkające w sąsiedztwie ul. Sosnowej w Żorach, gdzie w lutym tego roku odkryto toksyczne chemikalia – są one stamtąd wciąż wywożone.

Do zgromadzonych wyszedł Waldemar Socha, prezydent Żor. Wówczas wylały się kolejne słowa żalu z ust mieszkańców.

- Czujemy się rozczarowani i oszukani, bo na niedawnym spotkaniu w świetlicy w Rowniu pan prezydent składał nam inne obietnice i deklaracje. Chcemy bezpiecznie funkcjonować bez szkodliwego powietrza – mówiła pani Alina, jedna z protestujących i nadmieniła, że sprawa dotycząca fabryki – truciciela trafiła nawet do żorskiego sądu.
- W uzasadnieniu wyroku w 2018 r. sędzia jednoznacznie stwierdził, że zakład powinien mieć w decyzji ciągłe pomiary emisyjne podpięte pod bazę danych Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Nie rozumiem, dlaczego prezydent nie wydał takiej decyzji, a może to przecież zrobić. Jesteśmy też w posiadaniu opinii od biegłego lekarza toksykologa, którą złożymy w biurze podawczym. Większość tych objawów chorobotwórczych, jakie lekarz opisuje w tej opinii, mają nasze dzieci i my też – dodała pani Alina, która stwierdziła, że „zakład pracuje na trzech liniach lakierniczych, a pozwolenie ma tylko na dwie i tym samym przekracza przepisy, a Urząd Miasta Żory przeprowadzając ostatnio kontrole, nie wykazał żadnych nieprawidłowości”.

Żorzance wtórowali inni zdesperowani mieszkańcy.

- Pan prezydent obiecywał nam, że zobliguje zakład do tego, aby nas nie truł, żebyśmy mogli spokojnie wyjść z dziećmi na podwórko. Teraz jesteśmy świadomie truci przez zakład. Jeden z pracowników Nifco stwierdził nawet, że filtry w fabryce były wymieniane ostatnio rok temu, a pan prezydent obiecał nam, że zmusi zakład do wymiany filtrów nawet co miesiąc – dodała pani Maria, uczestniczka pikiety.

Do zarzutów odniósł się Waldemar Socha, prezydent Żor.

- Wszystkie słowa, które mówiłem na spotkaniu w świetlicy, ja nadal podtrzymuję. To jest jednoznaczne, że zdrowie mieszkańców jest na pierwszym miejscu. Tak jak mówiłem: albo ten zakład będzie bezpieczny dla środowiska, albo nie będzie mógł działać. To nadal podtrzymuję – zaczął mówić Waldemar Socha, prezydent Żor.
- Ale chodzi o czas, to dwa lata! - wtrącali pikietujący.

Prezydent starał się łagodzić sytuację.

- Sytuacja niewątpliwie uległa bardzo dużej poprawie – odpowiedział prezydent Żor.
Na te słowa rozległo się buczenie protestujących.

Prezydent Żor stwierdził, że mieszkańcy powinni wcześniej dokładnie poinformować w magistracie, jakiej sprawy będzie dotyczyć pikieta.

- Szkoda, że państwo nie powiedzieli, w jakiej sprawie jest pikieta. Wtedy pojawiłyby się tu osoby, które byłyby przygotowane i pokazały odpowiednie dokumenty. Chyba państwo nie sądzicie, że wszystkie decyzje przygotowuje osobiście prezydent. Tymi sprawami zajmują się urzędnicy, stosowne wydziały, a odpowiednie decyzje są podpisywane z upoważnieniem prezydenta – mówił Waldemar Socha, który na koniec stwierdził, że „ta firma przygotowuje rozwiązania, które są najbardziej zaawansowane technologicznie i współpracuje z magistratem”. - Jest przeprowadzone postępowanie środowiskowe, aby to wdrożyć, jak najszybciej. Miejmy nadzieję, że to postępowanie zakończy wszelkie problemy – stwierdził prezydent i dodał, że „są przeprowadzane kontrole w zakładzie, a ostatnia kontrola WIOŚ we wrześniu nie wykazała nieprawidłowości”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto