Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcelina Szkołda, Łukasz Burdejny i Lucjan Łomża to zwykli-niezwykli bohaterowie z Żor

Katarzyna Śleziona
Katarzyna Śleziona
Marcelina Szkołda, Łukasz Burdejny i Lucjan Łomża to zwykli-niezwykli mieszkańcy Żor. Z dnia na dzień stali się bohaterami naszego miasta. Ich postawa zasługuje na najwyższe uznanie. Nie bali się bandytów, ani młodocianych wandali, a także potrafili bezinteresownie ratować drugiego człowieka. W nagrodę nasi bohaterowie dostali dyplomy i statuetki.

Razem ze Stowarzyszeniem "Bezpieczne Miasto" w Żorach postanowiliśmy nagrodzić osoby, które wykazały się wzorową postawą obywatelską i działały na rzecz poprawy bezpieczeństwa w naszym mieście - mówi Sławomir Sałbut, komendant żorskiej policji.

Pierwszą bohaterką jest Marcelina Szkołda z Baranowic. Nie dość, że nie dała się oszukać fałszywemu wnuczkowi, to jeszcze doprowadziła do jego zatrzymania przez policję. Oszust chciał wyłudzić od kobiety 40 tys. zł. Wpadł, bo nie znał gwary śląskiej. Panią Marcelinę to właśnie zaniepokoiło, gdy rozmawiał z nią telefonicznie. To był znak, że ma do czynienia z naciągaczem. Zdarzenie miało miejsce w listopadzie ubiegłego roku.

Drugim bohaterem jest Lucjan Łomża z Kleszczówki. Miesiąc temu widział, jak pięciu nastolatków (pseudokibiców) niszczy jeden z budynków na Kleszczówce. Dwóch wandali sam zatrzymał - przyjechali po nich policjanci. Trzech wandali uciekło. Jednak długo nie cieszyli się z wolności, bo pozostali nastolatkowie jeszcze tego samego dnia zostali ujęci przez funkcjonariuszy. - To była niedziela, godzina 16.10. Byłem na kawie u mamy. Gdy wychodziłem z jej bloku, zobaczyłem pięciu nastolatków, którzy niszczyli ten budynek. Dzień wcześniej ktoś namalował tu napis "Ruch Chorzów", a oni zwolennicy innego klubu, próbowali ten napis zamazać. Złapałem dwójkę z nich, trzech uciekło. Zadzwoniłem na policję - wspomina pan Lucjan, z zawodu elektromonter.

Łukasz Burdejny to trzeci niezwykły bohater z Żor, który brał udział w akcji ratowania rowerzysty, którego przez prawie 100 metrów ciągnęła pod kołami ciężarówka na wiadukcie przy ul .Wodzisławskiej. - Tego dnia przejeżdżałem w pobliżu i widziałem całe dramatyczne zdarzenie. Zadzwoniłem na numer 112. Ranny mężczyzna miał zmiażdżoną nogę i był porozcinany. Trudno było go położyć w bezpiecznej pozycji. Uspokajałem go, trzymałem mu głowę, przykryłem własną kurtką. Przyjechała policja, jedna karetka, potem druga. Ratownicy prosili mnie, żebym pomagał to pomagałem - mówi pan Łukasz, mieszkaniec osiedla Powstańców Śląskich, który przez cztery sezony był ratownikiem. Teraz prowadzi własną firmę.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto