Okoliczności wstrząsu w Zofiówce będzie badał ojciec dyrektora kopalni. WUG i JSW nie widzą kontrowersji. Prof. Szlązak opuści komisję?
Wyjaśnienie okoliczności oraz przyczyn wysokoenergetycznego wstrząsu połączonego z wypływem metanu w KWK Zofiówka - to główny cel, jaki przyświeca powołanej przez Wyższy Urząd Górniczy komisji w sprawie katastrofy w kopalni, w której zginęło dziesięciu górników.
- Komisja będzie pracowała pod przewodnictwem Zbigniewa Rawickiego - dyrektora Departamentu Górnictwa WUG. W jej skład weszli eksperci, specjaliści i naukowcy m.in. z: Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie, Politechniki Śląskiej i Głównego Instytutu Górnictwa - informowała tuż po jej powołaniu Anna Swiniarska-Tadla, rzecznik prasowy Wyższego Urzędu Górniczego.
I to właśnie co do jednego z członków komisji szukającej wytłumaczenia dla okoliczności tragedii pojawiły się wątpliwości. Chodzi o prof. Nikodema Szlązaka z krakowskiej AGH. Kontrowersje mają dotyczyć faktu, że prof. Szlązak wyjaśniałby tragedię w kopalni, w której na stanowisku dyrektora zasiada jego syn, Łukasz Szlązak.
W przestrzeni publicznej zaczęły się pojawiać komentarze, mówiące, że w takich okolicznościach, praca komisji może nie być obiektywna. Dalekie od takich wniosków są jednak Jastrzębska Spółka Węglowa, do której należy kopalnia Zofiówka oraz Wyższy Urząd Górniczy. Górnicze przedsiębiorstwo, jak i czuwająca między innymi nad bezpieczeństwem w branży instytucja wydają się zgodnie twierdzić, że to zwykły zbieg okoliczności.
- Decyzja Zarządu JSW o zmianach kadrowych w kopalniach Spółki zapadły jeszcze przed katastrofami, które miały miejsce w kopalni Pniówek oraz w kopalni Borynia-Zofiówka, Ruch Zofiówka - tłumaczy Tomasz Siemieniec z biura prasowego Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Terminem powołania komisji zasłania się także Wyższy Urząd Górniczy. - Naszą komisję powołano wcześniej, niż nastąpiła zmiana dyrektora w kopalni Zofiówka - zauważa Anna Swiniarska-Tadla, rzecznik prasowa Wyższego Urzędu Górniczego.
Skąd zatem rozbieżność w terminach? Zgodnie ze stanowiskiem JSW, a także tym, co udało nam się ustalić zmiany na stanowiskach dyrektorskich w kopalniach miały nastąpić mniej więcej w tym samym czasie, gdy dochodziło do katastrof na Pniówku i w Zofiówce. Oficjalnie objęcie funkcji dyrektorów ze względu na toczące się akcje ratownicze nastąpiły jednak dopiero z początkiem maja.
O fakcie zaplanowanych zmian nie mógł wiedzieć Wyższy Urząd Górniczy. Górnicze spółki nie mają obowiązku informować go, kogo powołują na stanowiska dyrektorów, a sam WUG nie ma prawa ingerować w ich obsadę.
Ponadto jak zapewnia Anna Swiniarska-Tadla, władze WUG-u powołują na członków komisji takie osoby, które gwarantują skuteczną pracę i odpowiedź na pytanie, co było przyczyną katastrofy. A zdaniem WUG-u, taką osobą jest właśnie prof. Nikodem Szlązak.
- Kierujemy się tym, kto jest specjalistą. Profesor Nikodem Szlązak jest autorytetem. Współpracuje z nami od lat - przyznaje rzecznik prasowa Wyższego Urzędu Górniczego.
Obawy o ewentualne nieprawidłowości przy pracach komisji zdaniem WUG-u są formułowane na wyrost, również ze względu na ilość członków, z których jest ona złożona.
- Komisja składa się wielu członków: przedstawicieli prokuratury, czy związkowców. Szerokie gremium powinno zapewnić jej obiektywność, a obecność prof. Nikodema Szlązaka nie powinna rzutować na jej działania - zaznacza Anna Swiniarska-Tadla.
Tymczasem, takiej pewności zdaje się nie mieć sam prof. Szlązak. Z odpowiedzi, której nam udzielił, wynika, że członek komisji WUG najprawdopodobniej planuje ją opuścić.
- Co będzie z moim udziałem w komisji, dowie się pan za kilka dni - odpowiedział na pytanie naszego dziennikarza o ewentualny konflikt interesów, prof. Nikodem Szlązak.
O komentarz w sprawie postanowiliśmy poprosić także drugiego z zainteresowanych, Łukasza Szlązaka. Z nowym dyrektorem "Zofiówki" nie udało nam się jednak porozmawiać. Jak nam przekazano, Łukasz Szlązak miał przebywać w biurze zarządu JSW.
Przypomnijmy, do tragicznego w skutkach wstrząsu w kopalni Zofiówka doszło w 23 kwietnia w nocy, około godz. 3:40. Miał on 4x10⁶ J, siłę 2,2 w skali Richtera i był połączony z wypływem metanu. Wstrząs miał miejsce na poziomie 900 metrów pod ziemią, gdzie drążono wyrobisko, a także wiercono otwory strzałowe. W chwili zdarzenia w zagrożonym rejonie przebywało 52 górników. 42 z nich wyszło o własnych siłach. Żaden z 10 zaginionych nie przeżył.
Komisja WUG została powołana jeszcze podczas trwania akcji ratowniczej. Jej członkowie rozpoczęli już obrady. Odbyło się pierwsze posiedzenie, a także wizja lokalna.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?