Stroiki z kurczątkami na miseczce z rzeżuchą, wielkanocne jajka i palmy upiększają dom rodziny ze Wschodu, która niedawno zamieszkała w Żorach. Wiera i Anatolij Boroń, ich tróje dzieci: Waleria, Aleksander i Swietłana oraz 86-letnia krewna, Stanisława Mieduszewska spędzą swoje pierwsze święta w Polsce.
Sprawdziliśmy, jakie zwyczaje przywieźli do Polski z Kazachstanu i czy Ich Wielkanoc bardzo różni się od naszej.
- Zaczynamy właśnie przystrajać dom na święta - tłumaczyła nam Wiera Boroń, którą odwiedziliśmy kilka dni temu w jej mieszkaniu na ulicy Moniuszki.
Obok telewizora w wazonie ustawiła dwie palmy, poświęcone w niedzielę w kościele w Śródmieściu.
- Mamy też koszyczek wielkanocny, który poświęcimy w sobotę. Włożymy do niego jajka, szynkę, sól, chleb, kiełbasę i baranka - mówi Wiera Boroń. Koszyczek zabiorą prawdopodobnie do Szamocina, miasta w województwie wielkopolskim, gdzie mieszka babcia Ema. - Przyjedzie z Niemiec brat taty Waldemar z żoną, siostra taty z mężem i dwoje dzieci. Zapowiadają się bardzo rodzinne święta - cieszy się Swietłana Boroń.
Na wielkanocnym stole u Boroniów nie zabraknie na pewno świątecznego ciasta. - Upieczemy jasną babkę z rodzynkami. Na wierzchu zrobimy z ciasta krzyżyk i polejemy je lukrem. Tak też robiliśmy w Kazachstanie - mówi pani Swietłana.
Na Wschodzie prowadzili gospodarstwo, więc każdego roku na Wielkanoc zabijali świnię i robili szynkę. - Palce lizać - rzuca Anatolij Boroń.
Obok babki na stole świątecznym będą też jajka. - Włożymy je do wywaru z cebuli. Nabiorą pięknego, brązowego koloru - mówi 86-letnia Stanisława Mieduszewska, której marzeniem było spędzić święta w Polsce.
- To moja pierwsza Wielkanoc na ojczystej ziemi od czasów dzieciństwa. Gdy miałam 11 lat, moją rodzinę wysiedlono z Żytomierza do Kazachstanu - mówi wzruszona pani Stanisława.
Rodzina Boroniów czeka na Poniedziałek Wielkanocny. - W Kazachstanie to dzień pracujący. Nie ma lania wody. Dlatego rodzice nieźle się zdziwią, widząc co tu się dzieje - mówi pani Swietłana, która już siódmy rok mieszka w Polsce, bo studiowała we Wrocławiu historię o specjalności archiwistyka.
- Pamiętam, jak kiedyś koledzy w akademiku obudzili mnie w "lany poniedziałek". Oblali mnie wodą. Byłam zaskoczona tym polskim zwyczajem - dodaje.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?