Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podpalacz z Żor na razie bez wyroku!

KAKA
Podpalacz z Żor na razie bez wyroku!
Podpalacz z Żor na razie bez wyroku! KMP Żory
Podpalacz z Żor na razie bez wyroku! W piątek, 25 kwietnia nie zapadł jeszcze wyrok w sprawie podpalacza z ul. Piaskowej w Żorach. Kolejną rozprawę zaplanowano na 30 maja. Poszkodowany żąda 400 tys. złotych.

Podpalacz z Żor na razie bez wyroku!

W piątek, 25 kwietnia nie zapadł jeszcze wyrok w sprawie podpalacza z ul. Piaskowej, który w połowie grudnia 2012 roku roku oblał benzyną dwie osoby, w tym jedną podpalił. Kolejną rozprawę sądową zaplanowano na 30 maja o godzinie 9.

- Na ostatniej rozprawie sądowej została przedstawiona opinia biegłego bhp i do spraw pożarnictwa. Potwierdziła, że oskarżony doprowadził do pożaru i spowodował zagrożenie zdrowia i życia wielu osób. Nie zostały jeszcze wygłoszone mowy końcowe - mówi Grzegorz Sobik, prokurator prowadzący sprawę.

Oskarżony - 46-letni dziś Rajmund M. ma postawione zarzuty: zniszczenia mienia, sprowadzenia niebezpieczeństwa i eksplozji (w mieszkaniu znajdował się licznik gazu). Mężczyzna wysyłał też groźby karalne pod adresem żony. Tymczasem oskarżony wciąż twierdzi, że nie chciał nikogo zabić, tylko chciał nastraszyć żonę. Skończyło się jednak na oblaniu benzyną przypadkowej osoby - 35-latka.

- Tym samym Rajmund M., decydując się na takie działania, godził się z tym, że może przyczynić się do śmierci mężczyzny. Dlatego postawiono mu zarzut usiłowania zabójstwa - mówi Leszek Urbańczyk, prokurator rejonowy w Żorach.

Ofiara mężczyzny - 35-letni Maciej S. w ciężkim stanie trafił do szpitala. Miał poparzonych 53 procent ciała i drogi oddechowe. Dzisiaj mężczyzna powoli dochodzi do siebie, ale nadal przechodzi żmudną rehabilitację. - Według opinii ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach Maciej S. doznał trwałego kalectwa, uległ oszpeceniu. Domaga się zadośćuczynienia w wysokości około 400 tys. zł - dodaje prokurator Sobik.

Przypomnijmy, tragedia miała miejsce 18 grudnia 2012 roku. 44-letni mężczyzna najpierw zdemolował mieszkanie, w którym przebywała jego żona, z którą już od kilki tygodni nie mieszkał. Chciał z nią wyjaśnić nieporozumienia i nastraszyć kobietę, grożąc jej nawet śmiercią. Potem opuścił mieszkanie. Kobieta wezwała pomoc. Na miejscu pojawiło się dwóch mężczyzn, w tym 35-latek. Nieoczekiwanie po godzinie 44-latek wrócił z pojemnikiem z benzyną. Wcześniej wyważył drzwi. Mężczyzna oblał przedpokój benzyną i podpalił. Na jego drodze stanął 35- latek, którego objęły płomienie. Przebywający w płonącym mieszkaniu próbowali wydostać się z niego przez balkon. Z pomocą ruszyli im też policjanci, którzy próbowali ugasić pożar. Jeden z policjantów wyprowadził z mieszkania poparzonego 35-latka. Inny patrol policji ruszył w pościg za sprawcą, wkrótce zatrzymał 44-latka.

Wyjaśnienie redakcji

Jednocześnie informujemy, że w naszych wcześniejszych artykułach omyłkowo napisaliśmy, że "poszkodowany był znajomym, przyjacielem kobiety" - żony Rajmunda M. Poszkodowany znalazł się przypadkowo w mieszkaniu przy ul. Piaskowej i nie miał nic wspólnego z właścicielami tego mieszkania.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto