Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Politycy walczący o samorządy stawiają na filmową promocję w internecie. I cel osiągają [FILMY]

Marcin Zasada
Laptop - 2000 zł. Przyzwoity garnitur - 1500 zł. Niezłej jakości kamera cyfrowa - 600 zł. Szybki internet w domu - 70 zł. Nakręcenie spotu wyborczego chałupniczym sposobem - parę groszy. Pomysł i satysfakcja po zdobyciu popularności w serwisie YouTube - bezcenne.

Kandydaci do samorządów właśnie odkryli nowe narzędzie pomocne w wyborczej batalii. Zamiast zrzucać ulotki na miasta niczym samoloty w czasie drugiej wojny światowej, zaczynają doceniać siłę filmiku umieszczonego w internecie. Efekty? Zabawne, absurdalne, żenujące, obiecujące.

Kto będzie prezydentem? Ronald Reagan, ten aktor? - dziwił się bohater filmu "Powrót do przyszłości". Choć kandydaci do śląskich samorządów to w zdecydowanej większości aktorscy naturszczycy, nowe technologie polityczne zmuszają ich do prezentowania talentów nie tylko administracyjnych. Ci najbardziej utalentowani zdobywają serca wyborców za pośrednictwem internetowego serwisu YouTube.

Nerw aktorski drzemie w Jacku Guzym, prezydencie Siemianowic, który w internecie umieścił najoryginalniejszy filmik tegorocznej kampanii wyborczej. Akcja prawie jak u Ridleya Scotta. Prezydent wychodzi do pracy, w gabinecie zagłębia się w dokumenty, a gdy ojczyzna wzywa, zakłada gumiaki i rusza ratować miasto przed kolejnymi kataklizmami. Po robocie pokazuje swoją drugą twarz - karateki, boksera i kulturysty. Muskuły jak u Schwarzeneggera, mina jak u Stallone'a w "Rockym". Film z Guzym obejrzało już prawie 32 tysiące internautów. Gdyby 21 listopada zagłosowała na niego jedna trzecia tej grupy, wybory wygrałby w pierwszej turze. Niestety nie wiemy, co o jego aktorskich popisach sądzą internauci, bo prezydent wyłączył możliwość komentowania. Wiemy, co o filmie sądzą eksperci:

- Warsztatowo poprawnie, ładne zdjęcia, ale błędów montażowych sporo. No i film jest za długi. Dotrwałem do sceny z gumiakami - mówi Paweł Smolorz, reżyser z firmy producenckiej Grupa n.

Nie wszystkich ciągnie kino akcji. Na tradycyjne środki wyrazu postawił Jarosław Pięta, kandydat na prezydenta Sosnowca. Film z nim w roli głównej przypomina spoty Bronisława Komorowskiego - też jest trochę wspomnień, są sceny z rodziną. Zamiast podnosić sztangi, Pięta popija kawę z żoną i córkami.

Mało efektów specjalnych jest też w spotach Izabeli Leszczyny, walczącej o prezydenturę w Częstochowie. Mniejsza niż u Guzego jest też ich oglądalność.

Córkami Grzegorza Osyry mogłyby być blond bliźniaczki, które tańczą na scenie z prezydentem Mysłowic podczas konwencji. Osyra wywija marynarką, dostojnie przestępuje z nogi na nogę jak Rudi Schuberth, a resztę show robią siostry Zoboroś "pożyczone" od Grzegorza Napieralskiego.

- Pięta i Leszczyna nie muszą szokować, bo zbudowali już wizerunek poważnych polityków. A Osyra próbuje grać śląskiego Ryszarda Kalisza - swojego chłopa, który dogada się z każdym - mówi Andrzej Kaszubski, ekspert od języka reklamy i polityki.

W YouTube, oprócz promowania siebie, można też postponować politycznych przeciwników. Bohaterem serwisu, jest też Adam Fudali, prezydent Rybnika, który w jednym z filmików zestawiony jest z Edwardem Gierkiem. Chodzi o jego słynne "Pomożecie", które kojarzy się przy dialogu Fudalego z majstrem na miejskiej budowie. Prezydent pyta w obecności dziennikarzy: "Zrobicie to dziesięć dni wcześniej?", na co budowlaniec odpowiada z melodią w głosie: "No, zrobimy".
Napisy końcowe, oklaski.

Ludzie są w internecie. Politycy w końcu ich tam szukają
Z Erykiem Mistewiczem, specjalistą w dziedzinie marketingu politycznego, rozmawia Marcin Zasada

"O! Co to za zmyślny wynalazek ten internet" - odkrył w końcu polski polityk aspirujący do samorządu.
Wszystkie elementy technologii politycznej docierają do nas z dużym opóźnieniem. Potrzeba było czasu, by politycy zrozumieli, że ludzie są w internecie. Tak samo jak na bazarach, stadionach i przed fabrykami, gdzie kandydaci pojawiali się zawsze. W końcu zaczynają pojawiać się też w rzeczywistości wirtualnej.

A formy tego pojawiania się? Profesjonalizm czy zabawy małpki z brzytwą?
Raz jedno, raz drugie. Kandydat na prezydenta Płocka, starszy mężczyzna, zamieścił w YouTube filmik w rytmach hip-hopu. I co? Wszedł w segment wyborców, do których nie trafiłby w żaden inny sposób.

Prezydent Siemianowic, Jacek Guzy, pokazał wyborcom, że ma duszę Chucka Norrisa.
To, co podoba się politykowi, bardzo często nie podoba się wyborcom - i odwrotnie. Ale jeśli ludzie zauważyli ten filmik, przesyłają go sobie, piszą o nim gazety - to cel został osiągnięty.

Jaki cel osiągnął Dawid Chełmecki z Jaworzna, który nie wytrzymał napięcia podczas debaty w telewizji?
Dopiero osiągnie. Zaskoczę pana - nie zdziwię się, jeśli ten chłopak będzie miał dobry wynik w wyborach. Ta wpadka może dać mu mandat radnego.

Kolejny kandydat jak malowany

Pamiętacie panią z wąsem, która sunie z odkurzaczem po salonie w angielskim szeregowcu i śpiewa: "I want to break free"? Oto Bogdan Ficek, burmistrz Cieszyna, prawie jak Freddie Mercury z tamtego teledysku. Kandydat jak malowany? Jak złoto! Zdjęcie przysłał nam pan Jan. Czekamy na kolejne szalone stylizacje kandydatów do samorządów. Ślijcie je na: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto