Rój ul. Kłokocińska: na odkrytym basenie utopił się dzisiejszej nocy 34-letni mieszkaniec Roju

34-letni pan Rafał, który wynajmował pokój w hotelu na terenie ośrodka w Roju, zaprosił do siebie czterech znajomych. Cała piątka w wieku 25-34 lata postanowiła sobie popływać w basenie. Niestety żorzanie zaczęli spożywać także alkohol. Zauważył to stróż, który nakazał mężczyznom opuścić teren. Ci jednak zlekceważyli jego polecenia. Niestety nieodpowiedzialna zabawa trwała w najlepsze. W którymś momencie koledzy zauważyli, że nie ma z nimi 34-latka. Byli przekonani, że poszedł do pokoju hotelowego. Po 20 minutach spostrzegli jednak, że ciało znajomego pływa na powierzchni wody, gdzie basen ma 2,50 metra głębokości. Mężczyźni natychmiast wezwali pogotowie ratunkowe i policję.
Ratownicy medyczni przez ponad godzinę prowadzili akcję reanimacyjną. Pomagał w niej także Zbigniew Kołodziejski, kierownik ośrodka rekreacyjno-sportowego w Roju. Niestety nie udało się uratować 34-latka. Pozostała czwórka została poddana badaniu alkomatem. Okazało się, że wszyscy są pijani. Mieli od 0,88 do 2,57 promila alkoholu w organizmie. Prokurator zarządził sekcję zwłok 34-latka, która wykaże, czy mężczyzna także spożywał alkohol.
Jak się okazuje 34-letni pan Rafał był mieszkańcem osiedla Gwarków. Kilka dni wcześniej pokłócił się z żoną i wynajął pokój w hotelu na terenie ośrodka w Roju. - To był agresywny człowiek. Lubił sobie wypić. Dzień przed tragedią powrzucał naszych ratowników do wody, bo miał takie widzimisię. Był u mnie nawet na rozmowie dyscyplinarnej. Mężczyzna słabo pływał. Niestety nie posłuchał z kolegami naszego stróża. Doszło do wielkiej tragedii - mówi Kołodziejski, który podkreśla, że nad bezpieczeństwem kąpiących się w basenie w Roju w godzinach otwarcia obiektu czuwa sześciu doskonale wyszkolonych ratowników.

Polub nas na Facebooku:
https://www.facebook.com/ZoryNM