18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stanisław Uchyła to rzeźbiarz ludowy z Roju. Rzeźbi od ponad 60 lat. Jego prace zna cały świat!

Katarzyna Śleziona
Żona Otylia jest najwierniejszą fanką rzeźb swojego męża. Małżeństwem są już 52 lata
Żona Otylia jest najwierniejszą fanką rzeźb swojego męża. Małżeństwem są już 52 lata Katarzyna Śleziona
Ludzie mówią, że artysta ludowy to taki "głuptok". Nie wszyscy kończą studia, by stać się artystą. Ja nauczyłem się rzeźbić podczas wypasania krów - mówi Stanisław Uchyła, znany na świecie rzeźbiarz z Żor. Pisze K. Śleziona

W salonie na pierwszym piętrze w domu Stanisława Uchyły z Roju wisi płaskorzeźba przedstawiająca "Ostatnią Wieczerzę". Jest niezwykła. Dlaczego? Także dlatego, że stworzył ją gospodarz domu. - Nie sprzedamy jej za żadne pieniądze. Już kilku biznesmenów się o nią pytało. Zawsze mówiliśmy "nie". Ta praca taty ma dla nas wartość sentymentalną. To nasza cenna rodzinna pamiątka - mówi Lidia, córka pana Stanisława Uchyły, ludowego rzeźbiarza z Roju.
Przy wypasaniu krów...
Pan Stanisław jest samoukiem. Strugać w drewnie nauczył się przy wypasaniu krów, jako młody chłopak. Pracował w prywatnym gospodarstwie i dla "zabicia czasu" robił w drewnie figury ptaszków i chłopków. Tak powoli rodziła się jego pasja. Rzeźb było coraz więcej, więc obdarowywał rodzinę i znajomych. Nikt nie przypuszczał, że zainteresowanie zrodzone z przypadku zrobi kiedyś furorę na świecie. Dzisiaj prace pana Stanisława są znane na całej kuli ziemskiej, nawet w Ghanie, na Filipinach, w Australii, czy na Węgrzech.
Tematyka jego prac jest przeróżna. - Najpierw robiłem zwierzątka i chłopków pracujących na polu, potem pojawiły się kwiaty, różne świątki. W mojej twórczości są też tryptyki górnicze, no i oczywiście prace religijne - figury Matki Boskiej, a także płaskorzeźby Ostatniej Wieczerzy i Stacje Drogi Krzyżowej. Jedna nawet pojechała do Białorusi do kardynała Świątka - wspomina pan Stanisław.
Górnik "złota rączka"
W Roju mieszka już 40 lat. W maju tego roku będzie obchodzić swoje 75 urodziny. Pochodzi z Chybia. Całe zawodowe życie związał z pracą na kopalni. Pracował m.in. w Chwałowicach, Jankowicach, na Manifeście Lipcowym (dziś Zofiówka) - tam przerobił 10 lat. Następnie przeniósł się na ZMP Żory (pracował aż do renty). Koledzy z pracy wołali na niego "złota rączka", bo najpierw z drewna, a potem z grafitu potrafił wyczarowywać cuda. - Pocztą pantoflową wszyscy w pracy dowiadywali się, że rzeźbię. Wysyłali na konkursy, bo każda kopalnia wystawiała swoich pracowników. Na wystawach prezentowano różne prace, począwszy od rzeźby, po malarstwo, czy grafikę. Ja także pokazywałem swoje figurki. Podobały się ludziom - mówi pan Stanisław. Często otrzymywał nagrody, a jego prace zyskiwały coraz większe uznanie. O jego twórczości dowiadywała się nawet Warszawa, gdzie także zdobywał nagrody.
Raz kupił "ancug"
Jeden z tryptyków górniczych trafił do marszałka senatu Adama Struzika, który w ramach podziękowań zaprosił pana Stanisława na obiad. - Na spotkanie z marszałkiem musiałem się przygotować. Kupiłem nowy "ancug". Któregoś dnia pod mój dom zajechała rządowa limuzyna, która zawiozła mnie aż do Warszawy. Od marszałka dostałem za twórczość dwa medale - srebrny i brązowy - wspomina Stanisław Uchyła.
Najbardziej rozwinął się twórczo, pracując na kopalni ZMP Żory. Gdy przeszedł już na rentę, dorabiał w straży przemysłowej. Pracował w taborze kolejowym. Wtedy zaczął tworzyć też w graficie. Robił m.in. puchary górnicze, które na kopalni stanowiły nagrody dla górników. - Gdy pracował w graficie, wyglądał gorzej niż górnik z przodka. Czego się nie dotknął, wszystko było spaćkane tłustą mazią. Gdy chciał robić w domu, wyganiałam go do piwnicy albo wypędzaliśmy z domu na kopalnię - wspomina Otylia Uchyła, żona pana Stanisława. 17 października 2010 r. obchodzili 50-lecie pożycia małżeńskiego.
Zrobił ołtarz w kościele
Dla lokalnej społeczności też wiele zrobił. Jego płaskorzeźba - Matki Boskiej zdobi dziś boczny ołtarz w kościele w Roju. 10 lat temu uczył także dzieci z miejscowej szkoły sztuki rzeźbienia w drewnie.
Dziś pan Stanisław rzadko pracuje, bo zdrowie nie dopisuje. - Mimo to ciągnie go do warsztatu. On tak kocha pracę w drewnie - mówi Otylia Uchyła. - Teraz zostaje mu głównie patrzyć na ściany pokoi. Wszystkie zdobią jego dzieła - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto