Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia w kopalni Pniówek: "Sierpień 80" twierdzi, że górnicy w miejscu tragedii byli wbrew prawu. Chce interwencji Jacka Sasina

Piotr Chrobok
Piotr Chrobok
W wybuchu metanu w kopalni Pniówek zginęło 9 osób. 7 uznano za zaginionych.
W wybuchu metanu w kopalni Pniówek zginęło 9 osób. 7 uznano za zaginionych. Piotr Chrobok
GÓRNICTWO. Gdy w kopalni Pniówek następował pierwszy z wybuchów metanu, w miejscu, gdzie doszło do eksplozji nie powinni znajdować się górnicy. To zdanie związkowców WZZ "Sierpień 80", którzy jak twierdzą dotarli do dokumentów, z których jasno to wynika. Komentować zarzutów nie chce Jastrzębska Spółka Węglowa, która ma jednak w tej sprawie stanowisko. Rozbieżne do tego, które prezentuje "Sierpień 80".

Wybuch metanu w kopalni Pniówek: "Sierpień 80" twierdzi, że górnicy w miejscu tragedii byli wbrew prawu. Chce interwencji Jacka Sasina

Poważne zarzuty względem zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz kierownictwa kopalni Pniówek w związku z tragicznym wybuchem metanu, do którego doszło w KWK Pniówek stawiają związkowcy WZZ "Sierpień 80". Szefostwo związku zawodowego zwróciło się w oficjalnym liście do Jacka Sasina, ministra aktywów państwowych o przyjrzenie się śledztwu w sprawie eksplozji metanu w kopalni, w wyniku którego zginęło dziewięć osób, a siedem wciąż uważa się za zaginione.

Jak twierdzą władze "Sierpnia 80", z dokumentu w którego posiadanie weszli związkowcy - mówi on o zagrożeniu klimatycznym w rejonie kopalni w którym doszło do wybuchu, przez które górnikom przysługiwałby krótszy czas pracy - wynika, że w chwili pierwszej eksplozji metanu w ścianie N-6 nie powinni znajdować się pracownicy kopalni.

- Związek posiada dowody, że feralnego dnia w miejscu katastrofy nie powinno być już górników, którzy zginęli - piszą w liście podpisanym przez Bogusława Ziętka, przewodniczącego WZZ "Sierpień 80", związkowcy. - Zaczynali oni swoją pracę o godzinie 18 tej dnia poprzedniego i o godzinie zero, powinni wyjeżdżać na powierzchnię. Pracowali w rejonie objętym skróconym czasem pracy i po 6 godzinach bezwzględnie powinni wyjechać na powierzchnię. Od tego rygoru nie może być żadnych odstępstw - zaznacza Bogusław Ziętek.

W dalszej części pisma do wicepremiera Jacka Sasina, związkowcy zauważają, że gdyby zasada skróconego czasu pracy była przestrzegana nie zginąłby żaden z górników, ponieważ ci, którzy swoją zmianę już zakończyli opuściliby zagrożony rejon, zaś ci, którzy już ją rozpoczęli jeszcze by do niego nie doszli.

Winą za tragedię "Sierpień 80" wprost obarcza szefostwo KWK Pniówek, które według związkowców nie mogło nie wiedzieć o sugerowanym przez nich tzw. przybieraniu, czyli dalszej pracy w zagrożonym rejonie.

- Znając specyfikę górnictwa, trudno uwierzyć, że decyzja ta, była podjęta bez wiedzy i zgody kierownictwa kopalni. Już samo to, powinno skutkować ukaraniem osób odpowiedzialnych - podkreśla Bogusław Ziętek, dodając, że o niczym takim nie wiadomo, a także jako niedorzeczne określając tłumaczenia zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej, że okoliczności badane są przez komisję, która wyjaśnia szczegóły katastrofy.

W liście do Jacka Sasina, związkowcy nie szczędzą gorzkich słów zarządowi JSW, którego postawa według nich "nie poprawia atmosfery wokół tragedii".

- Zarząd Spółki zasłania się trwającym śledztwem i pracą komisji, nie udzielając odpowiedzi na najprostsze pytania i unikając wyjaśnienia najprostszych kwestii - piszą do wicepremiera i ministra aktywów państwowych związkowcy "Sierpnia 80", prosząc o wdrożenie specjalnych procedur przy wyjaśnianiu okoliczności tragedii zarówno w kopalni Pniówek, jak i w kopalni Zofiówka, gdzie kilka dni później doszło do wstrząsu wysokoenergetycznego połączonego z wypływem metanu, który kosztował życie dziesięciu górników.

Listu związkowców do Jacka Sasina nie zamierzają komentować w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. - Listu nie komentujemy, bo nie taka jest nasza rola - ucina biuro prasowe JSW. Spółka ma jednak oficjalne stanowisko mówiące o zagrożeniu klimatycznym w ścianie N-6.

- W ścianie N-6 występowały miejsca (nie cały rejon) ze skróconym czasem pracy. Przy odpowiedniej organizacji pracy, żadnej osobie pracującej w ścianie N-6 nie przysługiwałby skrócony czas pracy - mówi Tomasz Siemieniec, z biura prasowego JSW.

Jak udało nam się dowiedzieć, bez zbadania sprawy przez komisję - ze względu na brak objęcia całego rejonu zagrożeniem - nie można jednoznacznie określić, czy komukolwiek przysługiwało prawo wcześniejszego wyjazdu. Może się również okazać tak, że górnicy, którzy pracowali w zagrożonym rejonie - żeby mogli wyjechać wcześniej muszą pracować w nim co najmniej dwie godziny - faktycznie wyjechali wcześniej.

- Jak została zorganizowana praca w ścianie N-6 w dniu katastrofy, ustali OUG w Rybniku oraz prokuratura - informuje Jastrzębska Spółka Węglowa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto