W historii rodziny Mirosława Ottawy Fiat pojawił się już 83 lata temu!
W ubiegłym tygodniu poznaliśmy pierwszą część wspomnień związanych z popularną marką Fiat w rodzinie autora tekstu. Przypomnijmy, pierwszy model 508 pojawił się jeszcze przed II wojną światową. Był to tzw. Junak, czyli Fiat 508. Należał do ks. Emila Ottawy, proboszcza parafii w Tarnowskich Górach.
Po pojeździe (brata dziadka autora tekstu) pozostała karta pojazdu wydana jeszcze przez Niemców 15 grudnia 1941 roku (to ostatnia potwierdzona data w dziejach auta). Wśród rodzinnych pamiątek jest też „Mapa orientacyjna dróg automobilowych województwa śląskiego”, wydana nakładem Automobilklubu Śląskiego w Katowicach w 1939 roku. Kolejnym autem w rodzinie był Fiat 125p, który w 1981 roku zakupił dziadek autora - Franciszek.
Więcej o pierwszej części wspomnień znajdą Państwo na stronie wodzislawslaski.naszemiasto.pl. Dziś czas na kolejny fragment sentymentalnego powrotu...
Duży fiat - niezawodny na co dzień i na wypady
Nastąpił rok 1985, rok, w którym, mój tata Eugeniusz kupił swoje pierwsze auto. Tym autem był oczywiście Fiat, a właściwie FSO 1500 w podstawowej wersji C. Wspominam ten samochód bardzo dobrze, wiernie służył i na co dzień i od święta na wycieczki do Wisły, Brennej czy Ustronia - gdzie (i tu następuje pewny nawrót do historii) był dawny dom księdza Emila.
Spoglądając wstecz, mogę przy tej okazji porównać oba modele. Chociaż FSO 1500 był tak samo wygodny, pakowny, to odczuwalnie jednak skromniejszy, jakby mniej „szlachetny”. Prawie wszystkie elementy chromowane lub powlekane na srebrno, które były w PF 125p, tu w nowszym, były czarne, nie miały takiego efektu „dopieszczenia”. Boczki drzwi w 125p były brązowe ze srebrną listwą, nowszy model miał już je całe czarne ze skaju - pozostała tylko faktura podobna do tych wcześniejszych.
Zmieniły się natomiast wewnętrzne klamki, korbki do otwierania okien, boczne popielniczki w tylnych drzwiach, które to części, w nowszym modelu - przejęto z Poloneza, podobnie jak gałkę zmiany biegów oraz zamykane na płasko kratki wlotu powietrza na desce rozdzielczej.
FSO 1500 nie miał też wspomnianego wcześniej obrotomierza, ogrzewanej tylnej szyby (ale to wersja C) czy - tu taka ciekawostka- ostrzegawczych odblasków, które były na dole od wewnętrznej strony drzwi w starszym modelu.
Z nowości w FSO 1500, były natomiast dołożone kierunkowskazy na przednich błotnikach (wg mnie ładnie się komponowały) oraz już niezbyt pasujące do stylistyki - tylne światło przeciwmgłowe. Kołpaki zamiast chromowanych „dekli”, zostały zastąpione małymi czarnymi pokrywkami zakładanymi tylko na wewnętrzną część felgi. Podobne zresztą oszczędności fabryka poczyniła przy oponach - w obydwu oczywiście „gumy” Stomilu. Ale tak jak w PF 125p nie oszczędzano i założono D124, w nowszym o pięć lat - już podstawowe D90. W FSO 1500 napisu „licencja Fiat” też już nie było.
Dla „znawców” poszczególnych generacji w/w porównanie jest oczywistością, ale chciałem swoje obserwacje przekazać w taki prosty, zwyczajny sposób, przypominając sobie te auta ze wspomnianym sentymentem.
Po kilku latach, chyba było to w 1990, mój tata postanowił go sprzedać. W wyniku zaskakującego zbiegu okoliczności, zamienił go na fabrycznie nowego... Fiata 126p! Dziwne posunięcie mogłoby się wydawać, ale... „Malucha” łatwiej było sprzedać, bo w planach był... Polonez!
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?