Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Rowniu-Folwarkach ludzie żyją najdłużej ...

Katarzyna Śleziona
Katarzyna Śleziona
Czy wiecie, jaka dzielnica jest najbardziej przychylna seniorom? Okazuje się, że Rowień-Folwarki. Życie tu płynie jakby wolniej, jest dużo zieleni i cisza. Dzisiaj mieszka tu 124 osób powyżej 75 roku życia. Najstarszym mieszkańcem dzielnicy jest 99-letni Rudolf Wita, a mieszkanką 97-letnia Maria Babilas.

- Żyjemy w pięknym miejscu, gdzie są przyjaźni ludzie. Receptą na długie i szczęśliwe życie jest dużo pracy, aby być w formie oraz codziennie rzykać. Bez Pana Boga nie da się żyć. Trzeba też oglądać telewizję „Trwam” i kochać przyrodę. Ja z siostrą Elżbietą dbamy teraz o swój przydomowy ogród – mówi Zofia Sojka, mieszkanka ul. Rybnickiej, która w maju skończyła 81 lat. Do lekarza też rzadko zagląda. – Na szczęście nie muszę, bo humor i zdrowie dopisują. Nigdy też nie stosowałam żadnej diety. Jem wszystko na co mam smak – mówi pani Zofia.
W tym roku już po raz siódmy pani Zofia pojawiła się na spotkaniu dla najstarszych mieszkańców dzielnicy, które co roku organizuje Rada Dzielnicy Rowień-Folwarki. W minioną środę w dzielnicowej świetlicy odbyła się jubileuszowa, bo dziesiąta zabawa. Uczestniczyło w niej ponad 80 osób, w tym wielu 90-latków. Był smaczny obiad i występ zespołu Jagoda.
- Lubię spotkania „starszej młodzieży”, bo w jednym miejscu można spotkać sąsiadów z dzielnicy, z którymi przez rok rzadko się widujemy. Wspominamy też tych, których w tym roku już nie ma z nami – mówi pani Zofia. Od urodzenia mieszka w Rowniu-Folwarkach. – Pamiętam, że gdy miałam 10 lat w Rowniu-Folwarkach stała jedna chałupa. Tak to była pustka. Kolejne budynki zaczęły powstawać po wojnie. Latem na boso chodziliśmy do kościoła w Boguszowicach, bo u nas go nie było. Szło się za stawami wydeptaną ścieżką, zwaną „chodnikami”. Zimą szliśmy już ulicami Rybnicką, Żorską i Boguszowicką – dodaje pani Zofia. Przez rok chodziła do klasy pierwszej szkoły podstawowej, a potem wybuchła druga wojna światowa. – Za Niemca poszłam już do drugiej klasy niemieckiej – dodaje. Pamięta też, że w 1939 r. wojsko niemieckie przejeżdżało ciężarówką przez dzielnicę. – Chłopcy jak malowani zatrzymali się u nas i sąsiadów. Wzięli wodę ze studni i się myli. Potem u nas przenocowali – mówi pani Zofia.
Pani Zofia pomagała na roli. – Mieliśmy średnie gospodarstwo. Była jedna krowa, prosiak. Uprawialiśmy żyto, potem pszenżyto – dodaje. Przez 27 lat pracowała w Silesii, na produkcji garnków, w emalierni.
Po raz drugi na spotkanie seniorów w dzielnicy przybyli też Cecylia i Joachim Fiziowie, mieszkańcy ul. Harcerzy Buchalików. – Mąż ma na koncie o jedno spotkanie więcej. Lubimy spotykać się z seniorami i rozmawiać o wszystkim. Wspominamy młode czasy i o życiu tu i teraz – mówi 76-letnia Cecylia Fizia. Pochodzi ze Szczejkowic Nowej Wsi. Przyszłego męża poznała na ślubie szwagra pana Joachima ze Szczejkowic. Żenił się z siostrą pana Joachima, Bronisławą. To był 18 października 1952 roku. – Cecylia miała wtedy 16, a ja 17 lat. Dobrze nam się tańczyło i rozmawiało na weselu mojej siostry. Potem od czasu do czasu odwiedzałem Cecylię. Rok przed wojskiem zacząłem do niej jeździć częściej, raz na tydzień. Po dwóch latach wojska nasze spotkania były jeszcze częstsze – mówi 77-letni dziś pan Joachim. Panią Cecylię pokochał, bo miała w sobie… magnes. – Przyciągała mnie do siebie. Nie była pyskata. Miała charakter ugodowy – mówi pan Joachim, który swoją przyszłą żonę ujął swoja pracowitością. – Mama była wdową, a Achim przyjeżdżał i nam pomagał na roli. Miał najlepsze oko u mojej mamy – dodaje pani Cecylia.
W Rowniu-Folwarkach wybudowali dom w 1964 roku. Zajmowali się gospodarstwem, posiadającym 97 arów. – Mieliśmy krówkę, prosiaki, kury, a nawet gęsi i w dobrych czasach nawet z 40 królików. Uprawialiśmy też żyto. Było dużo roboty. Teraz kolejne pokolenia zajmują się gospodarstwem – dodaje pan Joachim.
Obecnie są ze sobą już 53 lata. Doczekali się trojga dzieci: Eweliny, Ludwiny i Lucjana, a także siedmiorga wnucząt i trojga prawnuków, w tym najmłodszy Remigiusz ma prawie 6 miesięcy.
Pani Cecylia przez 14 lat pracowała przy obsłudze maszyn w Sygnałach na ZWUS-ie. Z kolei pan Joachim pracował 40 lat i 28 dni w Rybnickich Zakładach Wyrobów Metalicznych Silesia. Początkowo robił w blacharni, robił wytłoczki, a potem na stacji rozdzielni gazu.
Jaka jest ich recepta na długowieczność? – Nie można za dużo wymagać od życia. Wszystko zależy od Pana Boga – mówią małżonkowie. Też nie stosują żadnej diety. Jedzą dużo chleba z kiełbaską, serem lub dżemem i… słodycze. Jedyną wadą pana Joachima jest palenie papierosów. – Nałóg trwa już 60 lat. Tata miał kiedyś tabakę. Jako młodzieniec podkradłem jej trochę od taty, zwinąłem skręta, poszedłem do pokoju i zapaliłem przy otwartym oknie, aby zapach nie został. Tak zaczął się mój nałóg. Dzień bez papierosów nie może się obejść i bez oglądania telewizji także – mówi pan Joachim. Z kolei pani Cecylia dnia nie wyobraża sobie bez chodzenia do kościoła i spacerów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto