Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielkie cięcia. Do Pszczyny łatwo nie dojedziemy

KAKA
ARC.
Mieszkańcy Żor domagają się przywrócenia połączeń kolejowych na trasie Żory-Pszczyna, które zostały zlikwidowane 1 marca tego roku. Zmiany zaserwował podróżnym marszałek województwa, który z powodu ograniczonych środków finansowych, zmusił do cięć Spółkę Przewozy Regionalne. Wielkie przetasowania w rozkładzie jazdy objęły jednak całe województwo.

- To, co dzieje się z koleją, bardzo mnie niepokoi. Przez Żory przejeżdża codziennie para pociągu InterRegio, a od poniedziałku do piątku - dwie pary pociągów Regio - dawne osobowe - o śmiesznych porach do Rybnika i Bielska-Białą przez Pszczynę – mówi nam Grzegorz Mularczyk, mieszkaniec Żor, który lubi jeździć pociągami.

„Odchudzone” rozkłady jazdy próbował tłumaczyć Waldemar Socha, prezydent Żor. - Decyzja Urzędu Marszałkowskiego o ograniczeniu liczby pociągów w naszym regionie, z uwagi na ponoszone przez Urząd koszty, podjęta była po szczegółowej analizie ekonomicznej. Została poparta wynikami monitoringu pod względem napełnień na linii. Na odcinku dotyczącym naszego miasta – Pszczyna-Rybnik - wycofano 14 pociągów, w których napełnienie wynosiło maksymalnie 56 osób na kurs. Wszystkie likwidowane kursy były obsługiwane przez Przewozy Regionalne – mówi Waldemar Socha, prezydent Żor.

Trudnej sytuacji na kolei nie zdołała uratować w Żorach nawet komunikacja PKS, bo jak się okazuje są tylko dwa autobusy kursujące bezpośrednio z Żor do Pszczyny, i co ciekawe jeżdżą tylko w dni robocze. Pociągów jest za to tyle co kot napłakał. – A co, gdy chcemy pojechać na cały dzień z Żor do Pszczyny w weekend? Na przykład pozwiedzać zagrodę żubrów? Jeśli nawet tam dojedziemy chociażby w weekend, to potem i tak na przykład wieczorem nie wsiądziemy do pociągu powrotnego. Ostatni z Pszczyny do Żor jedzie o godzinie 18.49 – mówi nam pani Brygida, mieszkanka osiedla Sikorskiego w Żorach, która ma siostrę w Pszczynie.

Próbując uratować okrojone rozkłady jazdy pociągów i autobusów z Żor do Pszczyny, władze Żor postanowiły w dalszej kolejności poszukać jakiegoś innego rozwiązania, a mianowicie – znaleźć prywatnych przewoźników, którzy posiadają licencję na przewóz osób na trasie Żory-Pszczyna. Taka alternatywa drogowa się jednak nie sprawdziła, bo nikt z chętnych się nie zgłosił. – Gdyby ta linia była rentowna, komunikacja drogowa już dawno by ruszyła. Trzeba szukać innych sposobów, aby ratować naszą kolej – mówi Jadwiga Kaczmarska, mieszkanka Żor.

Tymczasem podróżni dojeżdżający codziennie do tej pory koleją do pracy lub szkoły z Żor do Pszczyny, zmuszeni byli przesiąść się w samochody. Jednak paliwo swoje kosztuje, a nie wszyscy mają swoje auta.

Problem zrobił się na tyle poważny, że żorscy urzędnicy postanowili znaleźć kolejne rozwiązanie. Kilka dni temu zorganizowali otwarte spotkanie z mieszkańcami w magistracie, aby wypowiedzieli się w tym temacie. – Chcemy wspólnie znaleźć rozwiązanie tej niepokojącej sytuacji – mówili żorscy urzędnicy. Na spotkaniu byli obecni też: Bronisław Jacek Pruchnicki, doradca prezydenta ds. infrastruktury, a także Grażyna Goszcz, zastępca burmistrza Pszczyny i Czesław Smusz, zastępca wójta gminy Suszec.

Bronisław Jacek Pruchnicki, doradca prezydenta ds. infrastruktury, dodał na spotkaniu, że widzi zielone światełko wyjścia z tej trudnej sytuacji. Rozmawiał nawet z marszałkiem województwa w sprawie połączeń na trasie Żory-Pszczyna. - Z Wydziału Komunikacji wyodrębniono komórkę, która ma zająć się komunikacją kolejową i PKS-ami w naszym województwie. To może być dobry znak, że marszałek chce powiązać ze sobą te dwa środki transportu – mówił Pruchnicki. Podróżni nie wierzą jednak w takie „dobre zamiary

Czy kursy będą przywrócone? - zapytaliśmy Kolej. – Jest taka możliwość, jednak to od nas nie zależy. To leży w gestii marszałka województwa, który może przywrócić lub wycofać połączenia – powiedziała nam Magdalena Tosza, rzecznik Przewozów Regionalnych w Katowicach.

A czego chcą podróżni? – Przywrócenia połączeń. Poza linii kolejowej z Żor do Pszczyny nie można traktować jako jednej relacji. Tylko wydłużenie jej do Raciborza czy Opola z jednej strony, a z drugiej do Bielska-Białej, Zwardonia i Wisły pozwoli wygenerować nowe potoki podróżnych. I nie ma się co nastawiać na szybki powrót pasażerów, których kolej potraktowała jak element zbędny w tej układance. Stracić klienta można szybko, natomiast odbudować jego zaufanie to poważniejszy problem – mówi żorzanin Grzegorz Mularczyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto