Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wodzisław Śl.: Pożegnaliśmy Jana Stolarza. Przywracał pamięć o ofiarach Marszu Śmierci

Arkadiusz Biernat
Arkadiusz Biernat
W Radlinie II, dzielnicy Wodzisławia Śl. pożegnaliśmy Jana Stolarza. Był pomysłodawcą i organizatorem pieszych rajdów śladami Marszu Śmierci
W Radlinie II, dzielnicy Wodzisławia Śl. pożegnaliśmy Jana Stolarza. Był pomysłodawcą i organizatorem pieszych rajdów śladami Marszu Śmierci Arek Biernat
Każdego roku pokonując około 70 km z Auschwitz KL do Wodzisławia Śl., przywracał pamięć pomordowanym więźniom w Marszu Śmierci. Szli z nim mieszkańcy regionu. - Żyjemy dopóki żyją Ci, co nas pamiętają. Idziemy, bo nie możemy zapomnieć o tej straszliwej tragedii. To przestroga dla przyszłych pokoleń - podkreślał Jan Stolarz. Pomysłodawcę i organizatora pieszych rajdów pożegnaliśmy w Radlnie II, dzielnicy Wodzisławia Śl.

Człowiek bez nerwów, zawsze uśmiechnięty i aktywny. Taki był Jan Stolarz

Jan Stolarz został pochowany w środę (10.02) na cmentarzu w Radlinie II, dzielnicy Wodzisławia Śl. Wcześniej odprawiono msze św. pogrzebową w kościele św. Marii Magdaleny. Żegnała go rodzina, przyjaciele, sąsiedzi i znajomi. Nie brakowało koleżanek i kolegów z PTTK Sokół Radlin oraz uczestników pieszych rajdów śladami Marszu Śmierci.

- To był człowiek bez nerwów, pozytywnie nastawiony do życia, zawsze uśmiechnięty. Żył sportem - przyznał Tadeusz Lorenz z Rybnika, również należący do PTTK Sokół Radlin.

Jak wspomina, Jan Stolarz dwukrotnie wziął udział w Raciborskim Rajdzie Środowisk Trzeźwościowych Dookoła Polski. - 3 tysiące kilometrów w ciągu 1,5 miesiąca. To jest wyczyn - dodaje Lorenz.

Przypomina też początki rajdów śladami Marszu Śmierci.

- Janek wyszedł z pomysłem, że pójdzie z Oświęcimia do Wodzisławia, aby uczcić pamięć pomordowanych. Gdyby nikt się nie zgłosił, poszedłby sam. Tak był zdeterminowany, aby przypomnieć o tej tragedii - opowiada Tadeusz Lorenz, który od początku bierze udział w pieszym rajdzie pamięci.

Jan Stolarz potrafił zjednywać do siebie ludzi. Kiedy podczas pierwszej edycji uczestnicy mieli spać w Studzionce w remizie na materacach, po apelu księdza, mieszkańcy natychmiast zaprosili w swoje progi każdego uczestnika. Od tego momentu gościli ich każdego roku.

- W rajdzie bierze udział grupa osób. Jednak na trasie przyłączają się okoliczni mieszkańcy, nie brakuje młodzieży jak np. w Mszanie. Jan Stolarz przywracał pamięć o tych tragicznych wydarzeniach. Informacje trafiały do szerszej grupy osób. Dobry i skromny człowiek - przyznaje Robert Furtak.

W Radlinie II, dzielnicy Wodzisławia Śl. pożegnaliśmy Jana Stolarza. Był pomysłodawcą i organizatorem pieszych rajdów śladami Marszu Śmierci

Wodzisław Śl.: Pożegnaliśmy Jana Stolarza. Przywracał pamięć...

Koledzy i koleżanki już zapowiadają, że dzieło zmarłego będzie kontynuowane. W przyszłym roku uczestnicy po raz kolejny pokonają trasę z Oświęcimia do Wodzisławia Śl. Będzie to 11. Marsz Pamięci śladami Marszu Śmierci im. Jana Stolarza.

Jan Stolarz przywracał pamięć o ofiarach Marszu Śmierci

Jan Stolarz przez lata wyłamywał się z obrazu seniora siedzącego w fotelu przed telewizorem. Pomimo zaawansowanego wieku i zdrowotnych dolegliwości żył aktywnie. Kiedy pozwalało zdrowie na rowerze potrafił pokonać jednego dnia ponad 200 km. Był również piechurem. Piesza wędrówka na kilkadziesiąt kilometrów także nie stanowiła najmniejszego problemu. Należał do PTTK Sokół Radlin.

- Bez tych aktywności nie czułbym, że żyję. To mi dodaje sił, czuję się lepiej po takim wysiłku. Zawsze i wszędzie będę mówił moim rówieśnikom - ruszajcie się. Nie trzeba od razu pokonywać dużych odległości, na początek wystarczy spacer po pobliskim parku. Choroba może być wymówką, ale nie musi. Też choruję, ale ta aktywność jest formą rehabilitacji - mówił kilka lat temu dziennikarzowi DZ i NaM będący już po 70-tce Jan Stolarz.

Zawsze pozytywnie nastawiony do życia. Zarażał swoją pasją i potrafił pociągnąć za sobą ludzi.

Żywym pomnikiem Jana Stolarza pozostanie pieszy rajd śladami tragicznych Marszu Śmierci w 1945 roku. Nazwano nimi ewakuacje więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. W połowie stycznia 1945 r. tuż przed przybyciem Armii Czerwonej, Niemcy przystąpili m.in. do ewakuacji obozu Auschwitz KL.

Od 17 do 21 stycznia wyprowadzono około 56 tys. więźniów. Wielu z nich nie przeżyło trasy. Umierali z głodu, wyziębienia, wycieńczenia. Ci, co nie mogli iść dalej byli rozstrzeliwani, podobnie jak wszyscy podejmujący próbę ucieczki. Główne trasy wiodły do Wodzisławia Śląskiego i Gliwic, gdzie wiele kolumn ewakuacyjnych przeformowano w transporty kolejowe. Jan Stolarz głęboko poruszony tamtymi wydarzeniami postanowił o nich przywracać pamięć. Pierwszy pieszy rajd przeszedł w styczniu 2012 roku.

- Straciłem ojca w łapance esesmanów. Nawet nie zdążyłem go poznać. Pójdę także dla niego. Czuję się zobowiązany czcić ofiary marszu. W ten sposób chcę przypomnieć młodym ludziom o tragicznych wydarzeniach sprzed wielu lat. To przestroga dla przyszłych pokoleń - mówił przed pierwszą edycją w Jan Stolarz, piechur z zamiłowania.

Co roku uczestnicy pokonują pieszo około 70 kilometrów spod bramy KL Auschwitz do dworca kolejowego w Wodzisławiu Śląskim (w tym roku ze względu na pandemię był samochodowy rajd).

- Jesteśmy winni pamiętać o tych wszystkich, którzy przeszli tę morderczą drogę, ale także o tych, którzy w czasie ewakuacji obozów ginęli z głodu, chorób i wyczerpania - przekonywał. Każdego roku w marszu bierze udział przynajmniej kilkanaście osób. Byli to mieszkańcy m.in. Rybnika, Wodzisławia Śl., miejscowości powiatu wodzisławskiego, z Jastrzębia-Zdroju, Żor, ale czasem też z dalszych zakątków Polski.

Na trasie przyłączali się do niego kolejni uczestnicy, bo jak sam mówił: „nie jest ważne, czy ktoś przejdzie całą trasę czy tylko część. Przejście od jednego miasta do drugiego to już bardzo wiele”. Po drodze uczestnicy rajdu zatrzymują się przy pomnikach i tablicach upamiętniających ofiary Marszu Śmierci. Zapalają znicze, składają kwiaty, chwilą modlitwy i zadumy czczą ich pamięć.

Inicjatywę doceniają i wspierają mieszkańcy okolicznych miejscowości przez którą przechodzą piechurzy. Przygotowywane są posiłki, napoje, czy miejsca noclegowe. Ciepło przyjmowani są goście. Historycy, władze i mieszkańcy miejscowości położonych na trasie marszu od początku byli pełni podziwu dla inicjatywy, która przypominała tragiczne sceny z 1945 roku.

- Żyjemy dopóki żyją Ci, co nas pamiętają - mówił często Jan Stolarz. I jednocześnie dodawał za każdym razem. - Niezależnie czy będzie mróz, śnieg, deszcz czy silny wiatr, idziemy po raz kolejny uczcić ofiary tego strasznego marszu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wodzisław Śl.: Pożegnaliśmy Jana Stolarza. Przywracał pamięć o ofiarach Marszu Śmierci - Wodzisław Śląski Nasze Miasto

Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto