Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wspomnienia absolwentów żorskiej Miarki

KAKA
Katarzyna Śleziona
- Jednego roku na Prima Aprillis stworzyliśmy w naszej klasie małe targowisko. Przynieśliśmy z domu kury, koty, był też indyk i koza, które nie były na sprzedaż. Miały tylko oddawać klimat targowiska. Były piękne stragany. Sprzedawaliśmy jajka i warzywa. Nasz profesor Bogumił Kieloch kupił jednak kurę. Uparł się – wspomina Jolanta Burkot-Czajerek, która do „Miarki” zaczęła chodzić w 1965 roku. – Profesor miał przezwisko „Gacek”, bo miał takie ciekawe uszy – dodaje. Co ciekawe, jej dziadek– Józef Burkot w „Miarce” założył pierwszą drużynę harcerską.

„Miarka” to była wspaniała szkoła – tak na jubileuszu 90 lat mówili nam byli absolwenci obecnie jednej z najlepszych szkół w Żorach. – Nigdy nie zapomnę kolegów i koleżanek z klasy, nauczycieli, wycieczek – mówi pan Marcin, rocznik 1980. Jednak my poznaliśmy jeszcze ciekawe historie od starszych absolwentów, m.in. z rocznika 1951.
Bibianna Ciszek, z rocznika 1965, która na jubileusz szkoły przyszła razem z mężem Krzysztofem, kolegą z ławy szkolnej, też miło wspomina czasy "Miarki". – Poznaliśmy się w „Miarce”. Parą zostaliśmy w czwartek klasie. Naszą wychowawczynią była Henryka Kuczera, nauczycielka historii – wspomina pani Bibianna, z zawodu inżynier zootechnik. – Od razu nie zaiskrzyło. Pobraliśmy się po studiach, w 1974 roku. Doczekaliśmy się jednej córki – dodaje pan Krzysztof, od kilku lat na emeryturze. – Po ogólniaku skończyłem policealne studium górnicze, aby uciec przed wojskiem. Potem pracując w dziale kontroli jakości na kopalni Jankowice, skończyłem wydział prawa i administracji na Uniwersytecie Śląskim. Na Jankowicach pracowałem aż do emerytury – dodaje pan Krzysztof.
Jego „Miarkowa klasa” jest fenomenem, bo uczniowie spotykają się każdego roku od momentu zakończenia szkoły. - Jesteśmy ewenementem. Teraz spotykamy się w okolicach urodzin naszej wychowawczyni, czyli w styczniu. Idziemy do jakiejś żorskiej knajpki. W tym czasie mieliśmy też dwa spotkania wyjazdowe – w Krakowie i Cieszynie – mówi Krystyna Ćwięczek-Sodzawiczny, z zawodu lekarz, która w szkole najbardziej z racji przyszłego zawodu lubiła biologię i chemię.
Pani Krystyna pamięta też dobrze czasy matury. - Nasz dyrektor szkoły - pan Kominek zmarł krótko przed naszą maturą. Dostaliśmy dyrektora z Kochłowic. Nie mieliśmy też komersu – mówi pani Krystyna, która do klasy chodziła też m.in. z Kornelią Krosny, obecnie budowlańcem.
Inne ciekawe wspomnienie ma też jeszcze Jolanta Burkot-Czajerek. – To chyba było w dziesiątej klasie. Pani, do której zwracaliśmy się „Bracusia”, nauczycielka ZTP, pojechała razem z naszą klasą i naszą wychowawczynią Czesławą Suchmiel do Warszawy. Pewnego dnia „Bracusia” zamknęła naszą panią profesor w pokoju około godziny 23, a razem z nami poszła na miasto, zobaczyć stolicę. Wróciliśmy nad ranem. W międzyczasie pani profesor dobijała się do drzwi, ale nie mogła wyjść – wspomina pani Jolanta.

Jak świętowaliśmy 90 lat "Miarki"? Foto na:

Polub nas na Facebooku:
https://www.facebook.com/ZoryNM

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto