Z Żor zniknie 10 pomników przyrody. Miasto tłumaczy, że nie oznacza to natychmiastowej ich wycinki

Już wkrótce z listy 39 pomników przyrody, które znajdują się na terenie Żor, zniknie 10 pozycji. To dęby szypułkowe i lipa drobnolistna, które zdaniem urzędników są obumarłe. W uwagach wpisano, że w większości są to pozostałości po drzewach, które ulegały wyłamaniom i mogą stwarzać zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców.

- Wynika to z dokonanego przeglądu i stanu drzew. Są to drzewa, które w chwili obecnej są całkowicie obumarłe, a w ośmiu przypadkach stanowią wyłącznie pewne pozostałości po drzewach pomnikowych. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska po przedstawieniu przez nas argumentacji związanej zarówno z bezpieczeństwem mieszkańców, jak również utratą wartości krajobrazowych i przyrodniczych przez te drzewa, uzgodnił zniesienie form ochrony dla tych 10 drzew. Jest to jeden z pierwszych elementów związanych z porządkowaniem spraw związanych z pomnikami przyrody. Gromadzimy też propozycje nowych pomników, które mam nadzieję, już wkrótce będziemy mogli przedstawić - mówiła podczas sesji RM Anna Buchta, Naczelnik Wydziału Inżynierii Środowiska UM Żory.

Zniesienie formy ochrony nie oznacza jednak, że zostanie podjęta decyzja o natychmiastowej wycince tych drzew. Ma to jednak pozwolić na możliwość podjęcia takiej decyzji w przyszłości, jeśli realnie zajdzie taka potrzeba.

Wydaje się, że ich wycinka może nastąpić już niebawem, gdyż na terenie parku w Baranowicach, gdzie rosną te drzewa trwają bowiem prace budowlane. W przypałacowym parku oraz wokół pałacu powstaną nowe ścieżki spacerowe. Urzędnicy uspokajają jednak, że nawet po wycince, drzewa mają pozostać na terenie parku.

- Część z tych pomników rośnie na terenie parku w Baranowicach, który przygotowywany jest do udostępnienia mieszkańcom w nowej formie. Musimy zadbać o ich bezpieczeństwo. Te drzewa są jednak często siedliskiem chronionych gatunków, jak kozioroga dębosza, dlatego nawet jeżeli dojdzie do konieczności ich wycięcia, będą musiały pozostać w tym miejscu. Jako kłody będą przenoszone w trochę bardziej zaciszne otoczenie, by ta biologiczna strefa pnia mogła dalej żyć, do całkowitego jej rozkładu - dodawała naczelnik Anna Buchta.