Żory: Gryfna Lama w finansowych tarapatach. Klienci rozpoczęli zbiórkę pieniędzy
Gryfna Lama w Żorach jest na skraju bankructwa. Przedłużający się lockdown sprawił, że przyszłość lokalu jest pod dużym znakiem zapytania. Właściwie, to rysuje się w ciemnych barwach.
Jak już informowaliśmy, w piątek (5.02) Gryfna Lama otworzyła się stacjonarnie na klientów pomimo rządowych obostrzeń i zakazów związanych z pandemią koronawirusa. Zdesperowany właściciel tłumaczył, że nie miał innego wyjścia.
- Nie mam środków do życia. Z czego mamy żyć z żoną i dwójką dzieci? Na koncie mam 71 groszy, a jeszcze zadłużenie... Straciliśmy już pół miliona złotych. Nie mam innego wyjścia. Zmusza mnie do tego życie - tłumaczył właściciel Gryfnej Lamy.
W lokalu przygotowano odpowiednie procedury. To obowiązkowa dezynfekcja na wejściu (w innych miejscach), pomiar temperatury, podpisanie oświadczenia o stanie zdrowia, zakrywanie ust i nosa przed zajęciem miejsca przy stoliku, ograniczona liczba osób na terenie lokalu o powierzchni 800 m. kw. dla potrzeby zachowania dystansu.
Przybyli klienci, którzy chcieli spędzić miło wolny wieczór, ale i wesprzeć przedsiębiorcę. Zgodnie z przewidywaniami Gryfną Lamę odwiedziły też służby. W asyście policji do lokalu weszli przedstawiciele sanepidu i służby celno-skarbowej. Efekt? Duże kary finansowe. Ponad 10 tys. zł. Lokal ponownie się nie otworzył.
Pomóżmy przetrwać! | Gryfna Lama Żory (zrzutka.pl).
Na pomoc ruszyli klienci, którzy zorganizowali zbiórkę pieniędzy w internecie. Dzięki niej lokal ma mieć szansę przetrwać.
"Kropla w morzu potrzeb"
- To tylko ziarnko w piasku potrzeb, aby lokal mógł przetrwać ten najgorszy okres - przyznaje pomysłodawca zbiórki.
Celem jest uzbieranie kwoty 10 tys. zł. To tyle, ile wyniosła kara z sanepidu. Właściciel nie ma z czego jej pokryć, bo nie ma pieniędzy nawet na pokrycie strat z działalności. Lokal sprzedając na wynos nie jest w stanie pokryć wszystkich kosztów.
- W tym momencie skupiamy się na tym, żeby Gryfna mogła dalej funkcjonować jest potrzebne Wasze wsparcie! Ze względu na to, że za chwile może być taki moment, że nie będzie do czego wracać - czytamy na stronie zbiórki.
Przedsiębiorca opowiadał na naszych łamach, że z powodu zamknięcia lokalu w ciągu 10 miesięcy mógł liczyć na jednorazową pożyczkę w wysokości 5 tys. zł. Przy czym obecnie miesięczny koszt utrzymania to ok. 30 tys. zł (po redukcji kosztów). W efekcie zredukowano zatrudnienie z 16 do 4-5 osób. Sytuacja doprowadziła go do tego, że nie ma za co żyć.
Przedsiębiorca przyznał, że jest załamany i trudno mu myśleć o przyszłości. Teraz trochę nadziei w jego serce wlała postawa klientów.
- Dziękujemy za taką inicjatywę. Długo o tym myśleliśmy, dużo osób tez pisało byśmy ja założyli. My chcemy pracować. Lecz ciężko w tych czasach nie skorzystać z takiej okazji. Dzięki takim akcjom. Wiemy że warto walczyć. Dziękujemy za każdą jedną złotówkę, oraz za każde słowa wsparcia. To dla Nas bardzo ważne
Dziękujemy również organizatorowi za pomysł i zaangażowanie - napisał na facebooku właściciel Gryfnej Lamy.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?