Kiedyś żorzanie chodzili na "Bergi"
Lata wstecz, mróz trzymał przez długie tygodnie, a śnieg skrzypiał pod nogami. Dzieciaki zabierały ze sobą sanki lub inne przedmioty, które służyły do zjeżdżania z górek. Zimą, żorzanie wybierali się chociażby w okolice Zielonego Jaru.
- Gdy byłem dzieckiem, zawsze zimą był śnieg. Dzieci jeździły na sankach, a dorośli urządzali kuligi. Chodziło się w kierunku ulicy Boryńskiej na "Bergi" - do Zielonego Jaru. Tam z górki zjeżdżało się na sankach i nartach - wspominał przed laty jeden z mieszkańców Żor.
W przeszłości, nieopodal ulicy Wodzisławskiej i Hańcówki, znajdował się staw, a tuż obok niego spora górka. Mieszkańcy brali ze sobą łyżwy i na zamarzniętym stawie jeździli na łyżwach.
- Woda była płytka, więc było w miarę bezpiecznie - wspominali żorzanie.
Zjazdy na nartach i czas na kulig
Zimą wiele osób wybierało się także na Łysówkę w Rogoźnej, czyli jedno z najwyższych w okolicy wzniesień, o wysokości 275 m n.p.m. Dorośli chętnie urządzali kuligi, które odbywały się w okolicznych lasach. Wielu z nich wybierało się między innymi do lasów palowickich.
Zimowe szaleństwo na górkach
Gdy tylko pojawi się śnieg, dzieciaki znów wezmą ze sobą sanki czy "jabłuszka" i tak jak kiedyś ruszą w kierunku górki przy ulicy Boryńskiej czy do Parku Cegielnia. To właśnie tam w ostatnich latach - jeśli już tylko pojawi się śnieg - odbywa się białe szaleństwo. Pozostaje więc czekać na kolejne, większe opady śniegu.
Zobaczcie archiwalne zdjęcia zimy w Żorach.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?