Dom zbudował senior rodu – Józef Juraszczyk, który z żoną Anną wprowadził się do niego w 1949 roku. Oboje mają dziś 91 lat. – W 2012 roku minęła nam 71 rocznica naszego ślubu, który odbył się w kościele w starych Boguszowicach. Zajeżdżaliśmy tam konną dorożką 29 czerwca 1941 roku. Na zaloty do żony nie miałem daleko. Anna mieszkała przy Kłokocińkiej, a ja w Kłokocinie – wspomina pan Józef. Państwo Juraszczykowie doczekali się dwójki dzieci: córki Róży i syna Bronisława, a także czterech wnuków, dwóch prawnuków i dwóch praprawnuków.
Drugim pokoleniem, jakie mieszka w domu przy ul. Kłokocińskiej, są Róża i Adolf Szulikowie. W tym domu zamieszkali w 1962 roku. – Mąż przyszedł do mnie. Powoli zaczynało brakować miejsca, więc dom został rozbudowany w 1963 roku – dodaje pani Róża, która z mężem w tym roku obchodzili „Złote Gody”. Doczekali się córki Bożeny i syna Zdzisława, który mieszka na Gwarkach.
Trzecim pokoleniem, jakie zapuściło korzenie w domu przy ul. Kłokocińskiej, jest Bożena i Adam Piechowie, którzy rok temu obchodzili 25 rocznicę ślubu. - Teściowie mają syna w moim wieku, z którym pracowałem na kopalni ZMP „Żory”. Tam poznałem swoją przyszłą żonę, która pracowała w dziale mierniczo-geologicznym – mówi pan Adam, który potwierdza, że w domu nikt nie wie, czym jest kłótnia. - Co by to było, gdyby w jednym momencie teściowa zaczęła trzaskać drzwiami w salonie, w sąsiedniej izbie ja i dziadek w kuchni? Od rana się spotykamy. O godzinie 8 rano jesteśmy na kawie u teściowej, po południu idziemy do dziadków. Każdy ma zawsze jakieś tam swoje obowiązki. Nikt nikomu się nie wtrąca i nie nakazuje, co ma robić – mówi pan Adam. - Nigdy się nie pokłóciliśmy tak, żeby do siebie się z tydzień nie odzywać, i to nawet przy kieliszku. Zgoda buduje, niezgoda rujnuje – dodają zgodnie seniorzy rodu.
Mieszkańcy domu przy ul. Kłokocińskiej celebrują spotkania rodzinne, a także święta, Barbórkę. Być może receptą na zgodę wielu pokoleń w jednym domu jest także to, że wszyscy panowie są lub byli związani z górnictwem. Senior pan Józef przed wybuchem II wojny światowej pracował w kopalni w Chwałowicach, potem poszedł na wojnę, a gdy się skończyła to zaczął pracę w Jankowicach. Na emeryturę przeszedł w 1977 roku. Odchodził za Gierka i pracował do 55 roku życia.
Z kolei pan Adolf przeszedł na emeryturę w 1984 roku. Pracował w Jankowicach, a potem w Żorach. Natomiast pan Adam pracował na ZMP „Żory” i na Marcelu. Na emeryturę przeszedł w wieku 43 lat. - Młodzi górnicy – emeryci albo pracują, albo umierają siedząc przed telewizorem, albo zapijają się na śmierć – mówi pan Adam. Co ciekawe, jego zięć Andrzej obecnie też pracuje na kopalni - na Pniówku. Wszyscy panowie robili lub pracują na dole. Pracy nigdy się nie bali.
Wcześniej rodzinę wielopokoleniową łączyła też praca w gospodarstwie rolnym. Mieli krowy, świnie, a nawet kaczki, gęsi i barana. Uprawiali kukurydzę, ziemniaki, pszenicę. – Praca w polu zawsze mi się podobała – mówi pan Józef. Jednak w latach 70. XX wieku zabrano im prawie 1 hektar pola pod budowę kopalni ZMP „Żory”. Z kolei część z ich prawie 13-arowej łąki zabrano im pod budowę autostrady A1. - Teraz zostały tam tylko ugory. A za to, co dostaliśmy z oddania pola pod budowę kopalni, to nawet meblościanki nie mogliśmy kupić – dodaje pani Róża.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?