Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żorzanie nie mogą już patrzeć, jak pałac w Baranowicach popada w ruinę. Jest plan naprawczy?

KAKA
Katarzyna Śleziona
Żorzanie nie mogą patrzeć, jak z każdym rokiem zespół pałacowo-parkowy w Baranowicach niszczeje. Obiekt popada w ruinę, bo miasto nie ma pieniędzy na jego remont. Jest jakiś plan naprawczy?

- Od kilku lat nie dzieje się tu nic. Niedawno zostały zamurowane drzwi i okna, aby nikt nie wchodził do środka. Kilka razy zdarzyło się nawet, że jacyś ludzie wycinali z parku drzewa i je stąd wywozili. Chciałbym, aby ta okolica w końcu wypiękniała - mówi Krzysztof Mentlik z Baranowic i radny miejski.
Sami postanowiliśmy sprawdzić, jak pałac dzisiaj wygląda. Niestety, trzeba przyznać, że jest kompletną ruiną.
Czy w tym roku uda się go wyremontować? - Będziemy startować w różnych konkursach, aby otrzymać dofinansowanie, może z Urzędu Marszałkowskiego lub od konserwatora zabytków. Sami nie jesteśmy w stanie opłacić modernizacji całego zabytku - przyznaje Bronisław Jacek Pruchnicki, doradca prezydenta ds. infrastruktury.
Chodzi o koszt rzędu 11,6 mln zł. Po remoncie pałac ma stać się częścią sieci tzw. Europejskich Domów Artystów. W zmodernizowanych pomieszczeniach znajdą się: sale konferencyjne i koncertowe, restauracja, winiarnia, atelier malarsko-rzeźbiarskie, a także pokoje hotelowe z przytulnymi kominkami i inne elementy nawiązujące do historii tego miejsca. - To tutaj wszyscy będą spotykać się na wystawach, koncertach i plenerach malarskich. To będzie wyjątkowe centrum kultury - mówi Dorota Marzęda, rzecznik żorskiego magistratu.
Co na to mieszkańcy? - Mam nadzieję, że pałac stanie się szybko jedną z wizytówek Żor - mówi Stefan Brząkalik, mieszkaniec Śródmieścia.

To zabytek:
W latach 1846-47 był siedzibą rybnickiego wojewody Emila Duranta i jego żony Charlotty, którzy mieli najwyższe wpływy we władzach pruskich. Baron Emil przekształcił dotychczasową rezydencję do obecnego kształtu i stworzył tu przepiękny park, gdzie lubiła przechadzać się jego żona. Później spadkobiercą tej posiadłości stał się syn dziedziczki, Hans. W okresie międzywojennym majątkiem zarządzały dwie spółki najpierw katowicka, a potem amerykańska. Po wojnie powstał tu ośrodek rekreacyjno-wypoczynkowy, a następnie szkoła. Na początku lat 90. teren wszedł w posiadanie gminy, która w 1994 roku sprzedała go jednemu z towarzystw ubezpieczeniowych. Miał tu powstać hotel z restauracją i centrum konferencyjne, ale firma splajtowała. Przed bankructwem sprzedała jednak posiadłość prywatnemu inwestorowi z Piekar Śląskich. W 2008 roku miasto po prawie rocznych negocjacjach odkupiło za 1 mln zł niszczejącą posiadłość wraz z przylegającym terenem. Rozliczenia dokonano, wymieniając się z właścicielem na działki o takiej samej wartości. – Zależy nam, aby pałac i park znów tętnił życiem. Chcemy uratować go od zapomnienia. Będą nas odwiedzać turyści. Coś zacznie się dziać w naszej dzielnicy – mówi Zawadzki. – To niegdyś prawdziwa perełka, a teraz teren, gdzie strach wchodzić. Od kilkunastu lat nic się tu nie dzieje, trzeba zadbać o to miejsce jak najszybciej – dopowiada Barbara Leśnik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto