Sobotni mecz w Kleszczowie to nie była prawdziwa piłka nożna, ale... piłka wodna. Było tak z dwóch powodów. Dzielnicowe boisko trawiaste po intensywnych opadach deszczu zamieniło się w małe bajorko. I, jak na ironię, spotkanie było prowadzone przy ulicy... Wodnej. W takich warunkach przyszło grać mieszkańcom dzielnicy z żorskimi stróżami prawa.
Mimo że zawodnicy obu ekip brodzili po kostki w wodzie, to spotkanie stało na wysokim poziomie.
Okazji strzeleckich nie brakowało, a emocje sięgały zenitu. Mecz z wielkim rozmachem rozpoczęli policjanci. Do przerwy prowadzili już 3:0. Po przerwie nastąpił zryw gospodarzy.
- W ciągu 12 pierwszych minut drugiej połowy kleszczowianie doprowadzili do remisu - mówi Mieczysław Jakubowski, sędzia meczu. w tym kwadransie gry na boisku brylowali szczególnie trzej gracze z Kleszczowa, zdobywcy goli. Byli to: Tadeusz Kret, Mirosław Bołdys i Jan Morcinek. - Ten kwadrans nam wyszedł. Sam dostałem dośrodkowanie i strzeliłem - mówi Mirosław Bołdys, zdobywca drugiej bramki. W kolejnych minutach przewagę i gole na raty zdobywali raz policjanci, raz kleszczowianie. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 5:5. - Wynik jest sprawiedliwy. Było fajne widowisko - mówi Jan Morcinek z ul. Wyzwolenia.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?