Znalazłeś gniazdo szerszeni lub os w swoim garażu, na balkonie lub w sadzie? Nie licz na to, że przyjadą do ciebie strażacy i je usuną. Będzie to możliwe tylko wtedy, gdy niebezpieczne owady bezpośrednio zagrażają twojemu zdrowiu, masz dzieci lub jesteś uczulony na ukąszenia tych owadów.
- Miałem niedawno gniazdo os w garażu. Zadzwoniłem na straż pożarną, a tam dostałem tylko telefon do specjalistycznej firmy, która usuwa takie gniazda. A przecież w garażu spędzam kilka godzin dziennie. Czy to nie jest zagrożenie życia? Co prawda, mieszkam tylko z żoną, nie mamy jeszcze dzieci, ale mieliśmy niebezpieczne owady "nad głową" - mówi Karol Gruszczyk, mieszkaniec Kleszczówki.
A jeszcze trzy lata temu strażacy wyjeżdżali do wszystkich takich powiadomień. Dlaczego to się zmieniło? - Jeszcze w 2006 roku mieliśmy 124 wyjazdy, rok później było ich już 158, a w kolejnym roku - 104. Potem zostały wprowadzone zmiany przez komendę główną, że będziemy tylko jeździć, gdy jest bezpośrednie zagrożenie życia, gniazda są na przykład na budynkach szkół, przedszkoli lub w domach, gdzie są dzieci. Jednak to nie znaczy, że zostawiamy ludzi samych sobie - mówi st. kapitan Marek Zdziebło, rzecznik żorskiej straży pożarnej.
Dlatego w 2010 roku strażacy wyjeżdżali już tylko 5 razy do os i 6 razy do szerszeni. W tym roku mieli 20 takich interwencji.
Jak pomagają strażacy? - Gdy gniazdo jest na przykład ulokowane na balkonie, to radzimy mieszkańcom zamknąć okno i dajemy namiar na firmę, która usunie takie gniazdo - dodaje Zdziebło.
Jednak taka usługa sporo kosztuje. - Zabieg dezynsekcji jednego gniazda kosztuje u nas 150 złotych brutto. Jednak, gdy w jednym miejscu znajdziemy ich kilka, to nie każemy płacić wielokrotności tej sumy - mówi Krzysztof Chmiel z jednej z jastrzębskich firm, która usuwa gniazda.
- Zazwyczaj zabieg dezynsekcji wykonujemy wieczorem, gdy gromadzi się najwięcej owadów. Osy i szerszenie usuwamy mechanicznie przez ścięcie ich gniazda teleskopowym wysięgnikiem lub chemicznie przez opryski - dodaje Chmiel. Co się dzieje, gdy ekipy znajdą pszczoły? - Tych owadów nie zabijamy. Wzywamy pszczelarza - mówi Chmiel.
Tylko w tym roku jego firma usuwała ponad 30 gniazd, ale liczba wyjazdów stale rośnie. - Jednego dnia mamy trzy wyjazdy, a innego wcale. Z tym jest różnie - mówi Chmiel.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?