Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żory: Koledzy na zawsze z osiedla Gwarków

Katarzyna Śleziona
Gabriel Suseł i bracia Konrad i Kamil Orszulik trzymają się razem i wiedzą, że zawsze mogą na siebie liczyć.
Gabriel Suseł i bracia Konrad i Kamil Orszulik trzymają się razem i wiedzą, że zawsze mogą na siebie liczyć. Katarzyna Śleziona
Kamil, Konrad i Gabryś cudem uszli z życiem na stawie Papierok. Wymyślili niebezpieczną zabawę, bo na osiedlu nie mieli co robić.

To, co wydarzyło się w styczniu na stawie Papierok, na zawsze scementowało przyjaźń trzech kolegów z podwórka. Teraz wiedzą, że mogą liczyć na siebie w każdej sytuacji. Poznajcie 11-letniego Gabriela Susła oraz braci: 13-letniego Konrada i 16-letniego Kamila Orszulików. Mieszkają na osiedlu Gwarków w dzielnicy Rój. Od zawsze trzymają się razem.
- Jesteśmy sąsiadami. Gramy razem w piłkę nożną, chodzimy na spacery. Sami organizujemy sobie czas. Szczególnie zimą na naszym osiedlu nie ma nic do roboty. W pobliskiej świetlicy są organizowane zajęcia głównie dla małych dzieci. Nie mamy żadnego boiska, nawet małego placu, by pograć w koszykówkę czy siatkówkę - mówi Kamil Orszulik.
Dlatego pewnego styczniowego, mroźnego dnia cała trójka wpadła na pomysł, aby pójść nad pobliski staw Papierok. To tam doszło do wydarzeń, które do końca życia będą pamiętać. - Postanowiliśmy się poślizgać. Niestety lód się pod nami załamał i wpadliśmy do wody. Tak strasznej chwili nie pamiętam - wspomina Kamil Orszulik, który wydostał się z jeziorka o własnych siłach i jeszcze wyciągnął brata. Obaj zaczęli ratować Gabrysia. - Niestety, odpłynął dalej. Był około 10 metrów od brzegu - wspomina Konrad. Kamil nie namyślając się długo pobiegł szukać pomocy. Na pobliskiej drodze zatrzymał przypadkowego kierowcę. - Ten mnie wyśmiał i odjechał. Na szczęście następny kierowca ciężarówki się zatrzymał - mówi Kamil. To był Krzysztof Kociemba, mieszkaniec Czerwionki-Leszczyn. Zaczął czołgać się po lodzie i próbował wyciągnąć chłopca. Lód znów się załamał. Mężczyzna wpadł do lodowatej wody. - To mnie nie zniechęciło. Położyłem się na brzuchu, w końcu udało się złapać Gabrysia - wspomina Krzysztof.
Chłopcy trafili do szpitala. Gabryś miał temperaturę ciała 31 stopni. Na szczęście chłopcy szybko wrócili do zdrowia, a pan Krzysztof kilka dni temu w żorskim magistracie za uratowanie chłopca otrzymał prezent od prezydenta Waldemara Sochy. - To bohater - podkreślają Violetta Orszulik i Agata Suseł, mamy chłopców.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto