Żory: Wiemy, kto zniszczył wiadukt pod wiślanką

Żorzanie cieszą się, że sprawcy zostali ujęci.
- Ten wiadukt pokonują dziennie tysiące kierowców zmierzających w stronę Katowic, Wisły, czy Pszczyny. Wielkie graffiti nie jest ładną wizytówką naszego miasta. Dobrze, że w końcu wiedzą, kto za to odpowiada - mówi Maria Romańska, młoda mieszkanka z dzielnicy Kleszczówka.
Po długim dochodzeniu wyjaśniło się, że za zniszczenie wiaduktu odpowiadają dwaj 22-latkowie z Żor. W toku śledztwa okazało się, że jeden z zatrzymanych odpowiada także za pomalowanie sprayem przystanku w dzielnicy Kleszczów.
Wpłynęły już odpowiednie wnioski do sądu. - Obaj mężczyźni dobrowolnie poddali się karze. Zobowiązali się także, że we własnym zakresie naprawią wyrządzone szkody - dodaje Siedlarz.
Naprawy będą ich słono kosztować. Straty związane ze zniszczeniem wiaduktu urzędnicy oszacowali na kwotę 7 tysięcy złotych. Dodatkowo chuligani zapłacą także karę grzywny, która może wynieść ich nawet do 5 tysięcy złotych.
Żorscy policjanci przyznają, że mieli kilka podejrzanych osób, które mogły pobazgrać wiadukt pod "wiślanką".
- Mieliśmy kilka zgłoszeń od różnych osób. Dokładnie sprawdziliśmy każdą opcję. Ślady wyraźnie wskazały na dwóch 22-latków - dodaje Siedlarz.
Tymczasem mieszkańcy nie mogą doczekać się aż graffiti na wiadukcie zniknie.
- Teraz nawet z ulicy Dworcowej, gdy świeci słońce, można zobaczyć szpecące malunki. Tak jest od kilku miesięcy. Mam nadzieję, że szybko te bazgroły zostaną zamalowane - mówi Bogdan Ćwięk, mieszkaniec osiedla Księcia Władysława.
Policjanci przyznają, że ujęcie wandali, którzy oszpecili wiadukt, to sukces całego miasta.
- Cieszymy się, że chuligani zostali złapani. To sygnał i przestroga, że nasze działania przynoszą dobry efekt - dodaje Siedlarz.

Komentuj na stronie www.zory.naszemiasto.pl