18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Robert Greń przeżył piekło internowania. Dziś walczy o tytuł Człowieka 2012 Roku Woj.Śląskiego

Katarzyna Śleziona
Nasz Bohater walczy o tytuł "Człowieka 2012 Roku" w Woj. Śląskim. Przeżył piekło internowania. - Pracowałem w ZWUS-ie. Jak przyszła Solidarność, to miałem pole do popisu. Ludzie przychodzili do mnie i mówili: "Robert, załatw to". I w końcu nastał 13 grudnia 1981 roku - mówi Robert Greń, mieszkaniec Kleszczówki, który przeżył piekło internowania.

Za to, że pomagał innym, stał się wrogiem partii i został internowany. Po wyjściu z więzienia zaczął pomagać. Robi tak od 30 lat. Teraz walczy o tytuł "Człowieka 2012 Roku" w Woj. Śląskim.

Robert Greń został wybrany w głosowaniu esemesowym "Człowiekiem 2012 Roku" w Żorach. Cieszył się uznaniem za to, że przez ostatnich 30 lat pomaga bezinteresownie seniorom, osobom niepełnosprawnym, dzieciom, rodzinom wielodzietnym. Pan Robert walczy teraz w drugim etapie o miano "Człowieka 2012 Roku" w Województwie Śląskim. Wesprzyj naszego Człowieka Roku 2012 [GŁOSOWANIE]

ZOBACZ WSZYSTKICH KANDYDATÓW DO TYTUŁU:
CZŁOWIEK ROKU 2012 WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO**
KLIKNIJ TUTAJA NASTĘPNIE ZAGŁOSUJ I SPRAWDŹ WYNIKI KLIKNIJ TUTAJ**

Nam pan Robert zdradził tajemnice ze swojego życia. Swoje przeżył.

Przyszło trzech, jeden wyglądał jak gestapo!
- Pracowałem w ZWUS-ie. Jak przyszła Solidarność, to miałem pole do popisu. Ludzie przychodzili do mnie i mówili: "Robert, załatw to". I w końcu nastał 13 grudnia 1981 roku. Przyszli do mnie o wpół do trzeciej w nocy, zapukali do mieszkania na ulicy Brzozowej i powiedzieli: "Panie Greń, w zakładzie się coś stało". A przecież ja wróciłem z drugiej zmiany w sobotę. Trudno było mi uwierzyć, że coś się stało. Było ich trzech. Jeden był milicjantem, drugi był w "milicji lotnej", a trzeci był po cywilu. Kazali mi się ubierać, a potem milicjant powiedział, że musi mnie skuć w kajdanki - wspomina Robert Greń, mieszkaniec Kleszczówki, który od 13 grudnia 1981 roku do 13 lutego 1982 roku był internowany w więzieniu w Szerokiej.

Skuli mnie, powiedzieli, że jestem bandytą!
- Wlekli mnie po schodach na dół jak świnię. Wsadzili do auta, nogi skuli. Zapytałem milicjanta, co ze mną robią. A on na to, że na milicji się dowiem i dodał, że jestem bandytą - wspomina Greń. Potem już na milicji panu Robertowi odczytano oskarżenie. - Powiedzieli, że jestem wrogiem Polski, wrogiem Partii, wrogiem Związku Radzieckiego. Zapytali, czy to podpiszę? A ja na to, że wrogiem partii nie byłem, wrogiem Polski nigdy nie będę, a wrogiem Związku Radzieckiego także nie, bo miałem brata w ZSRR. Mój brat Andriej Andriejewicz Greń był profesorem doktorem w dziedzinie chemii i energii atomowej, który w czasie wojny wyjechał tam na studia, a w 1977 r. dostał nagrodę od samego Breżniewa. Zmarł w 2012- dodaje.

Więzienie otworzyło mi oczy na pomaganie

- Byłem działaczem Solidarności, przewodniczącym do spraw ochrony pracy w ZWUS-ie. Broniłem robotników przed władzami. To był mój żywioł. Rozwiązałem towarzystwo przyjaźni polsko-radzieckiej na zakładzie pracy. A "koledzy" z pracy donieśli o tym, i wywieźli mnie do Szerokiej. Tam było piekło. Tam dopiero zrozumiałem, co to znaczy Solidarność - wspomina Greń. - Na pierwszym przesłuchaniu pytali się mnie, czy byłem wrogiem Polski. Stwierdzili, że jeśli coś mi się nie podoba, to mam się wynosić na Zachód. A ja jako temperamentny góral z Wisły odpowiedziałem, że prędzej mi na Wschód. Nie pozwolili dokończyć, że mam brata na Wschodzie - dodaje Greń.
Podczas przesłuchań zbili go tylko raz. - Dostałem po plecach - mówi pan Robert. W końcu po trzech miesiącach wypuścili go na wolność. - W więzieniu postanowiłem, że jak wyjdę na wolność, to zacznę pomagać ludziom tak naprawdę - mówi Greń. Słowa dotrzymał.

- Dzięki temu, że mnie internowali przenieśli na ZWUS-ie z kuźni do kotłowni. Pracowałem w nocy, a potem za dnia mogłem pomagać. Trochę się przespałem, a potem chodziłem od jednego do drugiego dziadka - dodaje Greń.

Aby Robert Greń został "Człowiekiem 2012 Roku" w Województwie Śląskim, wyślij esemesa o treści DZBR.10 na numer 72355 (koszt 2,46 zł z VAT).
Robert Greń pomaga ludziom już 30 lat. Za pomoc nie bierze ani grosza. Opiekuje się mieszkańcami Żor, ale także spoza naszego miasta. Sprząta w domu, pomaga wysypać węgiel do piwnicy, robi zakupy, pomaga w codziennej toalecie.

Pan Robert chce pomagać aż do śmierci, póki starczy mu sił.
Robert Greń mógł być "pierwszym Małyszem". Pochodzi z Wisły. Szkołę zawodową ukończył jako kowal. Przyjechał do pracy do Żor, bo jego ojciec nie chciał, żeby skakał na nartach. KAKA

Czytaj więcej o Robercie Greniu! FOTO

Polub nas na Facebooku

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto