Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alfred Habdas Żory: Od 50 lat maluje i tapetuje Żory [ZDJĘCIA]

Katarzyna Śleziona
Alfred Habdas Żory: Od 50 lat maluje i tapetuje Żory. Pan Alfred najpierw swój zakład miał przy ul. Pszczyńskiej, potem przy ul. Rybnickiej blisko restauracji Artus, a od 1972 roku działa na Kleszczówce. Fach po panu Alfredzie przejął jego syn Przemysław. W firmie pracuje 5 osób, ale gdy jest większe zlecenie, to pan Alfred zatrudnia dodatkowych pracowników. Firma należy dzisiaj do Cechu Rzemiosł Różnych w Żorach. Zobaczcie zdjęcia.

Alfred Habdas Żory: Od 50 lat maluje i tapetuje Żory [ZDJĘCIA]

W karierze malarza i tapeciarza zmieniał już wnętrza wielu żorskich restauracji, malował kamienice na Rynku, kleił w domach i mieszkaniach żorzan pierwsze, popularne w latach 90. XX wieku , fototapety. To Alfred Habdas, mieszkaniec Kleszczówki, który w tym roku będzie świętować 50-lecie swojej działalności. Teraz fach przejął jego syn, Przemysław. Kontynuujemy rubrykę "Najlepsi rzemieślnicy w Żorach", współtworzoną razem z Cechem Rzemiosł Różnych w Żorach.

Po wojnie robotę zaczynał pan Albert

Tradycja malowania i tapetowania to rodzinny fach. Wszystko zaczęło się od Alberta Habdasa, ojca pana Alfreda. - Mój tata pracował jako malarz w różnych firmach. Nie miał swojego zakładu. To były lata po wojnie, koniec lat 40. XX wieku. Postanowiłem pójść w ślady ojca - mówi Alfred Habdas, malarz i tapeciarz z Kleszczówki.
Już jako mały chłopiec pan Alfred pomagał tacie w pracy. - Zawsze jakieś drobne od taty wpadły do ręki. Gdy ojciech szedł "na fuchę", zajmowałem się przygotowaniem farb, różnych "klamotów". Robiłem tzw. zaopatrzenie i roboty przygotowawcze. Gdy byłem starszy, to pomagałem już więcej w pracy - np. drapałem ściany - wspomina pan Alfred. Pamięta, jak np. wiele lat temu odbywało się wielkie malowanie u sędziego mieszkającego przy ul. Pszczyńskiej, niedaleko domu rodzinnego pana Alfreda. Wówczas farby kupowało się głównie w sklepie U Schnotale na żorskim Rynku.

Malował kościoły, restauracje, Rynek

Potem pan Alfred zaczął uczęszczać na kursy doskonalenia rzemiosła. Zdobył dyplom czeladnika, potem mistrzowski. - Gdy miałem już dyplom czeladnika, otworzyłem pierwszy zakład. Do dzisiaj wyszkoliłem 29 uczniów - mówi pan Alfred.

O działalności pana Alfreda informacja szybko rozchodziła się pocztą pantoflową. Gdy robotę zaczynał nasz mistrz, w Żorach malarzy i tapeciarzy można było policzyć na palcach jednej dłoni. Zakład pana Alfreda ruszył w 1965 r. Co ciekawe, zaczął się nawet reklamować. - Powstały wizytówki wielkości kartki, które reklamowały zakład. Rozdawaliśmy je przy okazji - wspomina pan Alfred.

CZYTAJ WIĘCEJ na temat innych rzemieślników w Żorach [ZDJĘCIA]

Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco z informacjami!

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Przychodziły pierwsze zlecenia. Pan Alfred malował sklepy i restauracje m.in.: Arkady, "Rynkową", Rzeźnię na Dolnym Przedmieściu. - Malowałem też w domu pierwszego dyrektora ZWUS-u, w "burkotówce" - wylicza pan Alfred. - Można powiedzieć, że 1/3 elewacji kamienic na Rynku też pomalowałem. Było dużo roboty. Przestawialiśmy o 2 w nocy rusztowania i gdy pracownicy przychodzili na godzinę 6 do pracy, rusztowania już stały w nowym miejscu - dodaje pan Alfred. Z robotą wyjeżdżał też do miast sąsiednich. W Woszczycach malował np. tamtejszy kościół.

Moda na fototapety i doradzanie

Później przyszła moda na tapety, a w latach 90. XX wieku - na fototapety. - Najpierw były popularne tapety papierowe, potem wytłaczane i zmywalne, a teraz modne są z włókna szklanego, które dobrze dopasowują się do ścian i nie pękają. Z kolei pierwsze fototapety sprowadzaliśmy z Niemiec. Zdarzały się bardzo różne zgłoszenia - mówi pan Alfred. Jak przyznaje nasz malarz i tapeciarz, zawsze starał się doradzać klientom. - Dawniej ludzie w domach swoje kuchnie malowali na kolor niebieski, bo to podobno odstraszało muchy. Sam starałem się też doradzać, by klienci wybierali kolory, które będą ich uspokajać w domu. Po co krzykliwa czerwień w sypialni? Ona podziała na nas jak płachta na byka. Warto postawić na stonowane barwy. W łazience można pomalować ściany na ciepłe kolory, bo wtedy można nawet wykąpać się w zimnej wodzie - dodaje pan Alfred.
Rodzina, strzelanie, country i zamki

Za swoją działalność pan Alfred otrzymał wiele nagród m.in.: Medal Złoty za Długoletnią Służbę", przyznaną przez prezydenta RP, Medal im. Jana Kilińskiego, ustanowiony przez Centralny Związek Rzemiosła, czy Złote Ręce, nadawane przez Cech Rzemiosł Różnych.

Poza pracą pasją pana Alfreda jest strzelectwo. Od 21 lat należy do Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Żorach, a obecnie jest jego prezesem. Jego wnuki: 16-letni Seweryn i 19-letnia Sandra są kadetami . Pan Alfred razem z żoną Lidią uwielbiają też country, tematykę kowbojską, a także zwiedzanie zamków. Razem dochowali się dwójki dzieci: syna Przemysława i córki Stelli oraz trójki wnucząt.

Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco z informacjami!

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto