Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bomba w sądzie w Żorach

Katarzyna Śleziona
Bomba w sądzie w Żorach
Bomba w sądzie w Żorach Katarzyna Śleziona
Bomba w sądzie w Żorach. We wtorek o godz. 11.40 ktoś zadzwonił na telefon 112, informując, że za pół godziny wybuchnie bomba w Sądzie Rejonowym w Żorach. Na nogi postawiono służby. Trzeba było ewakuować pracowników sądu i mieszkańców okolicznych budynków, w sumie 80 osób!

Bomba w sądzie w Żorach

"Za pół godziny wybuchnie bomba w sądzie w Żorach" - taką informację przekazał jakiś mężczyzna, dzwoniąc we wtorek o godz. 11.40 na numer alarmowy 112. Informację odebrano w Wojewódzkim Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Na miejscu od razu pojawili się strażacy (było 9 osób), a także policjanci i pirotechnicy, a nawet policjanci z psami tropiącymi, którzy przeszukiwali cały obiekt, ale bomby nie znaleźli. Okazało się, że to był fałszywy alarm.

- Na 2 godziny została wstrzymana praca sądu. Z samego budynku sądu ewakuowano 59 osób. Zamknięto ruch na al. Jana Pawła II i wprowadzono objazdy - mówi asp. sztab. Kamila Siedlarz, rzeczniczka żorskiej policji. Np na skrzyżowaniu drogi osiedlowej z al. Jana Pawła II, w rejonie świateł, stał radiowóz policyjny, a stróże prawa informowali o objazdach.

Oprócz tego konieczna okazała się ewakuacja 21 osób z dwóch okolicznych budynków. - Wielu naszych pracowników czekało na zewnątrz budynku. Wierzyliśmy, że nie ma żadnego zagrożenia, że to będzie fałszywy alarm, ale nerwów wiele się zjadło - powiedziała "Dziennikowi Zachodniemu" prezes żorskiego sądu, Joanna Dzierżawa-Ignacek. - W naszym sądzie mamy doskonale wypracowane procedury postępowania w podobnych przypadkach. Ewakuacja pracowników przebiegała szybko i sprawnie. Informację o alarmie bombowym otrzymała z policji pani kierownik działu administracyjnego, która powiadomiła w każdym pionie osoby, które przeprowadziły ewakuację - dodaje pani prezes żorskiego sądu. Przyznaje, że to był dla niej "chrzest bombowy". - Mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni raz. Mam nadzieję, że policjanci znajdą dowcipnisia, który odpowie za swoje głupie zachowanie - dodaje prezes sądu.

Sprawcy szuka policja. - Zgłoszenie okazało się fałszywe. Aktualnie prowadzimy czynności w celu ustalenia sprawcy - dodaje Kamila Siedlarz.

Fałszywy alarm pociągnął za sobą olbrzymie koszty, mobilizację wielu służb, zdezorganizował pracę w sądzie... - Rozprawy, które miały odbyć się w godzinach między 11.45 a 13.45, zostały przełożone na inny termin, a te od godziny 13.45 odbyły się planowo - mówi prezes żorskiego sądu. O jakich stratach można mówić? - Strat w samym budynku nie było, nie było też np. przerwy w dostawie prądu. Koszty, o jakich można mówić, to np. te, gdy osoby mogą domagać się zwrotów kosztów postępowania, gdy nie odbyła się planowana rozprawa sądowa. Dla przykładu na godzinę 12 do sądu na rozprawę przyjechał świadek z Łodzi. Teraz może żądać zwrotów kosztów podróży. Przyjedzie jeszcze raz, gdy zostanie wyznaczony nowy termin rozprawy - dodaje pani prezes.

To nie pierwszy taki głupi żart, w którym dowcipniś informuje, że w Żorach została podłożona bomba. - Tak dwa razy do roku odnotowujemy podobne zgłoszenia - mówią żorscy policjanci.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto