Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sprawca podpalenia budki z jedzeniem w Żorach został aresztowany. Nowe informacje pozwoliły na zmianę kwalifikacji czynu

Robert Lewandowski
Robert Lewandowski
Wracamy do sprawy podpalenia budki z jedzeniem na wynos, znajdującej się przy ulicy Stodolnej w Żorach. Choć początkowo wobec sprawcy zastosowano jedynie dozór policyjny, okazuje się, że mężczyzna został aresztowany. Za podpalenie może mu grozić nawet do 8 lat pozbawienia wolności.

Pożar budki z jedzeniem w Żorach

Przypomnijmy, do pożaru budki gastronomicznej, znajdującej się przy ulicy Stodolnej w Żorach doszło w sobotę 21 stycznia, około godziny 20:00. Właścicielka budki zaalarmowała strażaków o pożarze, który zauważyła i przy pomocy gaśnicy próbowała ugasić ogień. Na pomoc ruszyli również kierowcy, którzy przejeżdżali tuż obok. Po chwili na miejscu pojawili się strażacy, którzy podjęli działania i sprawdzili cały obiekt. Wezwano również policję.

Wszystko wskazywało na podpalenie

Tuż obok budki znaleziono pojemnik z łatwopalną substancją. Policjanci, którzy pojawili się na miejscu szybko potwierdzili, że było to podpalenie i przy pomocy kryminalnych rozpoczęli typowanie sprawcy. Okazuje się jednak, że sprawa miała swój początek tydzień przed zdarzeniem. To właśnie wtedy, w rejonie budki policjanci zatrzymali do kontroli drogowej 50-letniego kierującego, u którego badanie alkomatem potwierdziło ich przypuszczenia, że był on pod wpływem alkoholu. Mężczyźnie zatrzymano prawo jazdy, co wzbudziło u niego spore emocje, bo jak się okazało, 50-latek jest zawodowym kierowcą. To, że rzeczywiście jechał samochodem potwierdził monitoring znajdujący się na terenie budki przy ul. Stodolnej. Jej właściciele udostępnili nagranie policji.

I to właśnie ten sam mężczyzna został trafnie wytypowany przez kryminalnych jako sprawca podpalenia. Jak wynika z ustaleń śledczych, mężczyzna dowiedział się o udostępnieniu nagrania policji i postanowił podpalić budkę w ramach zemsty. W chwili wzburzenia do butelki po spryskiwaczu nalał benzyny, a następnie położył na ziemi przy budce i podpalił.

- Kiedy zobaczył efekt, to wystraszył się i uciekł z miejsca. Na szczęście nikomu znajdującemu się w budce i na zewnątrz nic się nie stało - przekazuje asp. Marcin Leśniak, rzecznik prasowy żorskiej policji.

Niestety jedna ze ścian budki została zniszczona. 50-latek przyznał się do winy i podczas wyjaśnień stwierdził, że zrobił to pod wpływem emocji. Wówczas prokurator wydał już decyzję o zastosowaniu wobec niego środka zapobiegawczego, w postaci policyjnego dozoru. Mężczyzna miał odpowiadać za narażenie osób na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, a nawet życia, za co groziła mu kara do 3 lat więzienia.

- Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, złożył wyjaśnienia, wskazał okoliczności w jakich popełnił przestępstwo, wyraził skruchę, przeprosił pokrzywdzonych i wyraził gotowość pokrycia wyrządzonych im szkód oraz zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Tym samym uznano, że brak jest w tej sprawie obawy matactwa procesowego z jego strony i utrudniania tego postępowania w rozumieniu art. 258 2 pkt 2 kpk - co jest ewentualną inną przesłaną do stosowania tymczasowego aresztowania - podkreślał wówczas prokurator Leszek Urbańczyk.

Materiał dowodowy pozwolił na zmianę zarzutu

W toku śledztwa pogłębiono materiał dowodowy, między innymi o materiał od straży pożarnej. Prokuratura podjęła decyzję o zmianie kwalifikacji czynu, co spowodowało skierowanie wniosku do sądu o tymczasowe aresztowanie 50-latka.

- Podjęliśmy decyzję o zmianie kwalifikacji czynu na art. 164 kk, czyli sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa pożaru wielkich rozmiarów lub niebezpieczeństwa wybuchu butli gazowej, która tam się znajdowała. Uzupełniono materiał, zebrano dowody, mężczyzna ponownie został przesłuchany. Skierowano wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie, z uwagi na realnie poważniejsze zagrożenie, niż to, które było brane pod uwagę na początkowym etapie dochodzenia. To jest już samoistna przesłanka do tymczasowego aresztowania - przekazuje prokurator Leszek Urbańczyk.

Sąd przychylił się do wniosku prokuratury. Mężczyzna będzie odpowiadał za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa, co zagrożone jest karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. W areszcie spędzi 3 miesiące.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto