Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Widera: Jego meble zna cały świat [ZDJĘCIA]

Katarzyna Śleziona-Kołek
Tadeusz Widera, stolarz z Radostowic, należy do Cechu Rzemiosł Różnych w Żorach. Od 26 lat zajmuje się produkcją mebli i elementów stolarki budowlanej. Jego meble, drzwi, czy schody możemy zobaczyć w domach prywatnych w całej Polsce, Niemczech i Irlandii. Firma pana Tadeusza tworzyła wystroje wnętrz także m.in. dla: salonów Toyoty w Katowicach i Częstochowie, do domów wczasowych w Krynicy Górskiej, Szklarskiej Porębie i Ustce, przychodni lekarskiej w Gliwicach, salonu kosmetycznego w Tychach, czy do centrum stomatologii w Gliwicach. Kontynuujemy rubrykę „Najlepsi rzemieślnicy”, współtworzoną razem z Cechem Rzemiosł Różnych w Żorach, którego pan Tadeusz jest przewodniczącym komisji rewizyjnej. Zdjęcia: archiwum prywatne, Kaka

Tadeusz Widera: Jego meble zna cały świat [ZDJĘCIA]

Wszystko zaczęło się od pana Ludwika

Gdyby nie starszy o 20 lat brat Ludwik, pan Tadeusz chyba nie zostałby stolarzem. Były lata 50 XX wieku, kiedy Ludwik Widera uczył się za stolarza w zakładzie w Pszczynie. - Brat pobierał naukę u stolarza Witańskiego. Chodził do szkoły zawodowej, a u stolarza miał praktykę. Zdał wszystkie potrzebne egzaminy. Miał talent i zaczął pracować w naszym domu. Budynek po wojnie nie był jeszcze wykończony, a pracy było bardzo dużo – opowiada Tadeusz Widera.

Pan Ludwik w pokoiku wszystko robił sam i na dodatek ręcznie. Praca była bardzo żmudna, ale dawała mu wiele satysfakcji. Pan Ludwik robił głównie taborety, stoły, zwłaszcza znajomym. Przyszły lata 60., gdy pan Ludwik postawił drewnianą szopę, w której zaczął prowadzić swój biznes. - Nadal brakowało maszyn, a brat wszystko robił ręcznie: piłką przecinał deski, strugiem heblował, szlifował, pracował dłutem, młotkiem – wylicza pan Tadeusz.

Szybko pan Ludwik nauczył się też wykonywać okna. Ludzie w Radostowicach, skąd wywodzi się rodzina Widerów, budowali domu i zamawiali u niego okna. Dopiero po 10 latach pan Ludwik przyjął pierwszego czeladnika, a po zdaniu egzaminu mistrzowskiego – zaczął szkolić uczniów. Wyszkolił tak 20 osób.

Lubiłem bawić się w warsztacie

Mały Tadzio chętnie przebywał w warsztacie starszego brata, gdzie bawił się klockami. Zdarzało się, że w czasie zabawy obrywał po palcach młotkiem. Któregoś dnia 10-letni Tadzio uszył ze szmatek konika, którego wypchał trocinami. Zimą, gdy rzeczka wylewała na łąkę, chłopcy z okolicy urządzali sobie ślizgawkę, a wtedy mały Tadzio robił kijki do hokeja, by rozgrywać emocjonujące mecze hokejowe.

Pod koniec szkoły podstawowej Tadeusz zrobił sobie gitarę. Robota zajęła mu pół roku. - Kupiłem w księgarni poradnik Adama Słodowego pt. „Zrób to sam”. Najtrudniejsze w wykonaniu gitary było samo uzyskanie formy instrumentu - formę zrobiłem ze zbitych desek. Potem ze ścinek wyginałem deseczki, skręcałem je drutami, polewałem wodą przez dwa tygodnie, a kolejny miesiąc to wszystko schło. Potem kompletowałem inne elementów gitary np. struny. Gdy instrument był gotowy pokazałem bratu gitarę. Był zachwycony – wspomina pan Tadeusz.

CZYTAJ TAKŻE: Inni najlepsi rzemieślnicy Żor [INFO i ZDJĘCIA]

Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco z informacjami!

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Wybrałem liceum i projektowanie

Pan Tadeusz od razu nie poszedł w ślady brata. Dostał się do liceum, a potem ukończył policealne studium zawodowe w Bielsku-Białej w branży automatyki i elektroniki przemysłowo-mechanicznej. Potem zatrudnił się w zakładzie Elwo w Pszczynie, który produkował elektrofiltry i wysyłał do różnych zakątków na świecie. Pan Tadeusz zajął się projektowaniem w biurze konstrukcyjnym. Rysunki wykonywał ołówkiem i w dodatku ręcznie na deskach kreślarskich. Ta przygoda z firmą trwała pięć lat.

W międzyczasie brat Ludwik poprosił go o pomoc. Akurat w tym czasie zaczęły powstawać domy wczasowe w Ustroniu, Jaszowcu, które trzeba było urządzić. Pan Ludwik potrzebował brata Tadeusza, aby odczytywał mu projekty i tworzył nowe. Pan Ludwik skrzyknął okolicznych rzemieślników i razem z nim pracował nad urządzaniem domów wczasowych.

Chcę być kowalem swojego losu

Pan Tadeusz postanowił rzucić pracę w projektowaniu, zdał wszystkie egzaminy: czeladniczy, mistrzowski i sam zapragnął zostać stolarzem. Założył własną działalność, brat nadal miał swoją, ale gdy zmarł, pan Tadeusz połączył obie firmy. Był to już 1989 rok.

Jak upłynęły panu Tadeuszowi ostatnie 26 lat pracy? - Początki były trudne. Wszystko robiłem ręcznie. Posiadałem proste maszyny, tj.: piłę, heblarkę. Początkowo przez kilka lat robiłem dla tapicerów konstrukcje do foteli, tapczanów – opowiada pan Tadeusz, którego firma dzisiaj wykonuje wszystkie rodzaje mebli, drzwi wewnętrzne i schody – zajmuje się wystrojem wnętrz. Najpopularniejszym surowcem wykorzystywanym do produkcji jest w firmie dąb, bo szlachetny i trwały, ale każdy klient ma swoje upodobania. - Jeden woli matowe drewno, inny w połysku, a jeszcze inny fornirowane – mówi stolarz.

Do tej pory zakład pana Tadeusza wykształcił 30 uczniów. W firmie pracuje sześciu pracowników, w tym także najmłodszy syn Paweł. Zakład szkoli jeszcze dwóch uczniów. W ostatnich latach warsztat został powiększony, kupił maszyny, dzięki dofinansowaniu w Unii Europejskiej – pojawiły się m.in.: pilarka, strug, wkrętarka.

Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco z informacjami!

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Zgłoszenia mamy z Polski, Niemiec, Irlandii

Zgłoszenia do zakładu pana Widery przychodzą z różnych zakątków świata. - Dwa lata temu otrzymaliśmy zgłoszenie spod Monachium z Niemiec. Musieliśmy umeblować sześć mieszkań na wynajem, które pewien Niemiec wybudował. Urządzaliśmy wnętrza kuchni, sypialni, garderoby. Nasza robota trwała z pół roku. Przyszło też do nas zgłoszenie z domu prywatnego z Irlandii, aby zrobić tam drzwi, schody i panele – wymienia pan Tadeusz.

Zakład pana Widery wykonywał też w kościele w Radostowicach m.in. dębowe drzwi główne i boczne oraz elementy w ołtarzu, ławki. Materiał był opłacony, a za robociznę nie chcieli żadnej zapłaty. W szkole w Radostowicach pan Widera zrobił za darmo stołówkę, rożne tablice informacyjne, szatnie, obudowy grzejników, czy wskaźniki do map. Dusza społecznika tkwiła w nim od dawna.

Firma pana Tadeusza zasłynęła też z renowacji starych, przedwojennych drzwi wejściowych i znajdujących na pierwszym piętrze w budynku starostwa w Pszczynie. Miały być całkiem nowe drzwi, ale stolarz z Radostowic odnowił je, by teraz mogły „czarować” świeżością, ale jednocześnie mając historię zaklętą w drewnie.

Może 5-letni wnuk pójdzie w ślady dziadka?

W ślady pana Tadeusza poszedł jego młodszy syn Paweł, choć tak jak tata, najpierw ukończył liceum, potem studia, ale już pięć lat pracuje w zakładzie ojca. Starszy syn, Rafał został budowlańcem.
Wszystko wskazuje na to, że rośnie i tak kolejne pokolenie stolarzy w rodzinie. 5-letni wnuk Mikołaj też lubi krzątać się w zakładzie i bawić się klockami. Pan Tadeusz jest także dumnym dziadkiem: 6-letniego Kacperka, 2-letniej Hani i 3-letniej Zuzi.

Nasz stolarz ma wiele nagród na koncie, m.in. za zasługi dla woj. śląskiego, posiada też odznaczenia państwowe przyznane przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Otrzymał również Złote Ręce – najwyższą nagrodę przyznawaną przez Cech Rzemiosł Różnych w Żorach. Może także poszczycić się Złotą Odznaką Kilińskiego i z 2008 r. - statuetką „Firma z jakością”. Nie sposób jeszcze zliczyć wszystkich dyplomów, jakie otrzymała firma pana Widery np. za pomoc na rzecz szkoły.

Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco z informacjami!

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto